Uwierz, że tak nie jest

321 13 3
                                    

Next day rano godzina 10
Pov. Zuza
Wstałam rano i pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam co z Łukaszem. Dalej spał, przyda mu się to bo był w nocy cholernie zmęczony, parę razy się budził z atakami kaszlu i gorączką. Przerażalo mnie to, na szczęście około 4 zasnął podobno sen to najlepsze lekartswo. Gdy upewniłam się, że chłopak mocno śpi, ubrałam szlafrok i zeszłam na dół by przygotować śniadanie i naszykować leki na jakieś przeziębienie. Jak mu dzisiaj nie przejdzie wysyłam go siłą do lekarza chodź wiem, że tego nienawidzi. Szykując śniadanie poczułam na moich biodrach dłonie i zostałam pociągnięta DP torsu mojego faceta, który był dziwnie ciepły

-czemu ty nie śpisz?

-obudziłem się bez ciebie i nie potrafilem leżeć

-jak się czujesz? Widać, że masz gorączkę

-jak największe gówno, liczyłem, że mi przejdzie

-siadaj do stołu zaraz Ci podam leki i śniadanie

Chłopak od razu zasiadł do stołu a ja końvzyłam janecznice i tosty gdy Zadzwonił mój telefon, odebrałam i wzięłam na głośnik. Widziałam, że dzwoniła Kinia

-hej kochana co tam?-spytałam

-Zuza powiedz mi jakie ty masz leki na gorączkę

-ja zawsze na gorączkę daje gripex max a co chora jesteś?-zmartwiłam się bo dziewczyna zawsze ciężko znosi choroby

-ja nie ale Marek tak, biedak od rana ma gorączkę

-żartujesz sobie Łukasz tak samo chory, dlaczego oni nawet chorują razem

-magia po prostu/  hej zuza aghh aghh

-witam Mareczku jak się tam czujesz?

-ochydnie nigdy nie było gorzej

-co ty gadasz Kruszwil ja tu umieram a ty narzekasz *apsik*.- wtrącił się Łukasz i kichnął

-czyli Łukasz tez jest gotowy na śmierć.-stwierdziła Kinga

-w sumie tak aż dziwne, że jeszcze testamentu nie zaczął pisać

-Marek juz rano zaczął wyobraź sobie ja mu przynoszą rosół a ten zastanawia się czy zdąży mi zrobić dziecko by miał komu przekazać dobytek

-Jezu poważnie myślałam, że to mój panikuje

-wtrące się tylko jedno ja nie paniukuje tylko stwierdzam fakty *apsik* *apsik* *apsik*.-powiedział Łukasz przed atakiem kataru.- a teraz chodź juz do mnie

Wystawił ręce w moim kierunku a ja tylko zdjęłam jajecznice z patelni i do niego podeszłam i siadłam mu na kolana stawiając przed nim jedzenie z lekami

-co Łukaszowi włączył się tryb dziecka.-powiedziała Kinga

-ojj typowe dla chorego faceta a dla Łukiego tym bardziej, poczekaj wstane tylko po herbatę.-zwróciłam się do Łukasza

-zostawiasz mnie jesteś bezduszna

-Zuza my chyba naprawdę mamy juz synów i to obie.-słyszałam w słuchawce sprzeciw Marka, że dzieckiem to on nie jest

-ja juz mam dwadzieścia siedem lat i nie zgadzam się na nazywanie mnie dzieckiem.- położyłam kubki z herbatą na stół a z telefonu padły te słowa

-Zuzka Marek się ze mną żegna.- i za nim zdążyłam sie odezwac...

-Kinga weź go jebnij narzeka a to ja cierpienia bardziej.- typowy Łukasz

-ty świnio jak możesz umieram a z tym gispem nawet nie ma mowy na ostatni seks bo się ruszyć nie mogę.- Kinga go zabije czuje to

-widzisz ja mam taką cudowną kobietę, że mogę dostać ostatni raz przyjemność.-próbował mi dać buziaka ale mu nie pozwoliłam

Dawna znajomość nowe obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz