Szczerze mogłem powiedzieć, że to była nieprzemyślana, irracjonalna decyzja. Jednak ani chwilę nie żałowałem, w końcu, gdyby mnie ktoś porwał, to moi przyjaciele by zauważyli, co nie?
Nie obawiałem się, no dobra może odrobinę. Jednak bardziej przejął mnie fakt, że mam go w końcu poznać w realnym życiu. Stresowało mnie to niemiłosiernie. Bałem się, że nie spełnię w pewnym sensie jego oczekiwań wobec mej osoby. Nie chciałem go zawieść.
Zmierzając na spotkanie, cały się trząsłem, czując, że każdą komórkę mojego ciała obejmuje coraz to większy stres. Nie chciałem jednak zawrócić, nawet nie przeszło mi to przez myśl.
Stojąc pod kawiarnią, z minuty na minutę odczuwałem, jakbym bym miał za chwilę paść na ziemię z całego nadmiaru tych emocji. Wszystko się kumulowało, do momentu, w którym czyjeś opuszki palców nie znalazły się na moim ramieniu.
Przeraziło mnie to. Nie spodziewałem się tego, co można było zauważyć po mojej reakcji. Po chwili się odwróciłem, a gdy zobaczyłem tę osobę, zaniemówiłem.
Czy to był szok? Mało powiedziane. Czyli to jednak pierdolone przeznaczenie.
Przede mną stał Namjoon, ten sam, którego spotkałem w sklepie, a później w kawiarni i ponownie w markecie. Wyglądał jak zwykle idealnie. Jego karmelową cerę oświetlała latarnia swoim ciepłym światłem. Mieniła się ona od śniegu, który roztapiał się w kontakcie ze skórą chłopaka, powodując u mnie małe palpitacje serca. Jego policzki były zaróżowione od zimna panującego na dworze, a ja miałem ochotę zdjąć swój szalik i zawiązać go chłopakowi tak, by jak najwięcej jego twarzy się pod nim znajdowało. Ubrany był zwyczajnie, długi beżowy płaszcz, ciepły golf i jeansy, jednak dla mnie i tak wyglądał w tej normalności niesamowicie.
Wgapialismy się w siebie przez dłuższy czas. Żaden z nas chyba nie wiedział, jak zareagować na tę sytuację. Staliśmy jak dwa kołki na środku chodnika, i za pewne gdyby nie to, że są święta, już dawno zostalibyśmy rozdeptani przez przechodniów.
Jednak ktoś musiał przerwać tę niezręczną ciszę, co nie?
Nie wiem czemu, jednak cała ta sytuacja mnie rozśmieszyła, do tego stopnia, że zacząłem się śmiać, nie myśląc, czy nie przerażę tym białowłosego.
Jednak ten zamiast uciec lub zwyzywać mnie od psycholi, zaczął śmiać się ze mną. Za pewne, gdyby jakaś randomowa osoba tutaj przechodziła, pomyślałaby, że urwaliśmy się z psychiatryka. Na szczęście ulice świeciły pustkami.
- Jesteśmy głupkami.- odezwał się w końcu Namjoon, na co skinąłem głową.
- I to wielkimi.- dodałem, cicho chichocząc.- Przyznaj się, podejrzewałeś coś?
- Serio nie wierzę, ale nie. Byłem święcie przekonany, że to zbieg okoliczności.- odpowiedział, uśmiechając się szeroko, przez co mogłem zobaczyć jego cudowne dołeczki.
CZYTASZ
Cinnamon heart | Namjin
FanfictionGdzie Seokjin publikuje świąteczne przepisy w formie krótkich filmików na Instagramie, a Namjoon próbuje je nieudolnie odtworzyć.