Biegłem, ile miałem sił w nogach. Moja kondycja fizyczna jest tragiczna, wiedziałem o tym doskonale, jednak w tym momencie pobijałem chyba wszelkie życiowe rekordy. Byłem tak zdenerwowany i wkurzony na siebie, że się spóźniłem na spotkanie. Miałem nadzieję, że Namjoon nie pomyśli, że go wystawiłem i sobie nie pójdzie.
Udało mi się dotrzeć na miejsce około piętnastu minut po czasie. Byłem cały zdyszany, no najlepszym sportowcem to ja nie jestem. Zacząłem szukać chłopaka wśród ludzi. Było to trochę ciężkie, wiele rodzin z dziećmi właśnie o takich godzinach tu przychodziło. Szczęście było jedno, mianowicie chłopak, jak na Koreańczyka, był bardzo wysoki, przez co o wiele łatwiej było go znaleźć w tłumie.
Znalazłem go, ciężko było nie zauważyć jego białych włosów, które posiadały już lekki, ciemny odrost. Skierowałem się w jego stronę. Byłem coraz bardziej przerażony, sam nawet nie wiem, z jakiego powodu. Dotknąłem lekko ramienia młodszego, który lekko podskoczył. Dokładnie tak jak ja, na ostatnim spotkaniu, gdy zrobił to samo.
Odwrócił się, a gdy zobaczył moją, pewnie całą czerwoną buzię z przegrzania, odetchnął z ulgą.
- Bałem się, że nie przyjdziesz.- powiedział, nie owijając w bawełnę.
Było mi tak głupio, zapewne spaliłem buraka, jednak było to nie do odróżnienia, gdyż i tak moje policzki piekły z powodu niskiej temperatury na dworze.
- Przepraszam, że się martwiłeś i za to, że się spóźniłem.- nie byłem mu z tej głupoty spojrzeć w oczy, dlatego patrzyłem się w moje jakże interesujące, czarne traperki.
- Nic się nie stało, a teraz chodź, nie ma co marnować czasu.- chłopak rzucił radośnie i chwycił moją dłoń, idąc szybkim tempem w stronę kas.
Ten mały, nic nieznaczący gest wywołał u mnie szybsze bicie serca. Musiałem się ocknąć, nie chciałem, by chłopak cokolwiek dziwnego w moim zachowaniu zauważył.
Jeżeli o nim mowa, podszedł do kasy, by kupić wejściówki i wypożyczyć łyżwy. W międzyczasie przelotnie spytał się o mój rozmiar buta, by pani z obsługi, dała mi te najlepiej dopasowane.
Nie mogłem się na patrzeć na jego każdy, chociażby najmniejszy ruch. Jego podejście do ludzi było cudowne, zawsze uprzejmy i pomocny, jak taki idealny chłopak na osiedlu, wymarzony zięć każdej zatroskanej na punkcie losu córki, matki.
Namjoon po chwilę wrócił i podał mi moje łyżwy, na co podziękowałem. Ruszyliśmy do namiotu, w którym mieliśmy zmienić nasze obuwie. Bałem się coraz bardziej, przecież ja nigdy na tym czymś nie jeździłem! Ręce przeraźliwie mi się trzęsły. Gdy usiadłem na ławeczkę, z zamiarem założenia łyżw, nawet nie umiałem ich poprawnie rozwiązać. Już nawet nie mówiłem tutaj o odpowiednim ich ponownym zaplataniu i zapięciu. Bałem się zapytać mojego towarzysza o pomoc, dlatego dalej się sam z tym siłowałem, co szybko zauważył.
CZYTASZ
Cinnamon heart | Namjin
FanfictionGdzie Seokjin publikuje świąteczne przepisy w formie krótkich filmików na Instagramie, a Namjoon próbuje je nieudolnie odtworzyć.