Grudzień postanowił nas jednak trochę rozpieścić. Temperatura była dziś na lekkim plusie, przez co w głównej mierze skusiłem się na spacer na uczelnie. Jednak miałem nadzieję, że chociaż na święta będziemy mogli zobaczyć choć trochę śniegu.
Uwielbiałem całą świąteczną atmosferę. Można byłoby rzec, że mam na niej wręcz obsesję. Wyczekiwałem tylko pierwszego grudnia, by móc zacząć otwierać kalendarz adwentowy i móc powoli ozdabiać dom na święta. Zmieniałem to wszystko powoli, od drobnych rzeczy takich jak picie gorącej czekolady z cynamonem, słuchaniem coraz częściej playlisty ze świątecznymi hitami czy oglądaniem amerykańskich komedii romantycznych w tym klimacie. Później, im bliżej święta były, tym więcej można było zaobserwować zmian. Zmieniałem pościel na świąteczną, a na ramie łóżka pojawiały się lampki choinkowe. Zaczynałem też nosić moje ukochane zimowe swetry, z których zazwyczaj Jungkook się śmiał, jednak kto normalny przejmowałby się tym królikiem?
Jednak jak mocno bym nie kochał tego wszystkiego, sam dzień świąt był dla mnie niesamowicie smutny. Od lat spędzałem go samotnie, zazwyczaj oglądając jakiś film, który napatoczył się w telewizji. Rodziców od lat nie widziałem w domu w tym okresie, była to przecież idealna pora na wszelkie bale świąteczne, gdzie rodzice mogli rozsławiać swoją kancelarię, nie przejmując się, że ich jedyny syn płacze w poduszkę, bo kolejny rok jest sam w tak ważnym dniu, w którym powinno się jednoczyć z rodziną, a nie dzielić.
To nie było też tak, że moi przyjaciele o mnie zapominali. Odkąd się o tym dowiedzieli, proponowali, bym z nimi je spędził, jednak nie chciałem wpraszać się do ich rodzin, bo zapewne gryzłoby mnie sumienie. Dlatego kłamałem, że jadę do jakiejś ciotki czy nieistniejącej kuzynki tylko po to, by nie sprawić im przykrości. Nie chciałem robić im wyrzutów sumienia, które na pewno by mieli, pozwalając mnie zostawić samego.
Potrząsnąłem głową, próbując pozbyć się tych wszystkich dołujących myśli. Do świąt jeszcze daleko, więc na razie nie powinienem się zamartwiać. Co będzie, to będzie więc wolałem się tym nie przejmować, pozwalając wpływać temu na mój humor.
Uśmiechnąłem się i pchnąłem ogromne drzwi do budynku, po chwili kierując się do sali, gdzie miał odbyć się mój wykład.
❄︎❄︎❄︎
Wracałem dziś później do domu, co było spowodowane tym, że jeden wykład musiał się odbyć dziś, a nie jak było to zaplanowane, w poniedziałek.
Pogoda uległa drastycznej zmianie. Było o wiele chłodniej, przez co moje dłonie miały zaczerwienione knykcie, a policzki nieprzyjemnie szczypały. Fakt, mogłem wziąć na wszelki wypadek szalik i rękawiczki, jednak myślałem, że pogoda nie zmieni się aż tak bardzo. Jednak moja intuicja jak zwykle zawiodła. Było coraz gorzej. Wiatr roztrzepywał na wszystkie możliwe strony moje włosy, a z nieba zaczęły spadać, coraz to w większej ilości, płatki śniegu. W ciągu zaledwie dwóch minut rozpętała się istna burza śnieżna. Moje włosy były całe białe, a ja nie czułem dłoni. Śnieg w połączeniu z wiatrem drażnił moje oczy, przez co ledwo widziałem, gdzie idę. Wiedziałem, że raczej nie dam rady dojść do domu w tę pogodę, więc zacząłem wyszukiwać wzrokiem jakiegoś miejsca do schronienia się.
CZYTASZ
Cinnamon heart | Namjin
FanfictionGdzie Seokjin publikuje świąteczne przepisy w formie krótkich filmików na Instagramie, a Namjoon próbuje je nieudolnie odtworzyć.