21

927 32 0
                                    

15 luty 2018r.
Sobota 00:50

Zaraz po wyjściu z basenu, szybko się ogarnęliśmy, po czym ponownie wsiedliśmy do samochodu. Tym razem jechaliśmy krócej niż wcześniej. Kiedy mężczyzna zatrzymał się na jakimś zupełnym pustkowiu, gdzie było zupełnie ciemno, wokół nie było nikogo, byliśmy gdzieś w środku lasu, zaczęłam się obawiać, czy czasem brunet nie chce mnie zamordować czy coś. Może i zabrał mnie na randkę, spaliśmy ze sobą kilka razy, mieszkałam u niego przez te kilka dni i nawet jeśli staraliśmy się jakoś poznać, nie oznaczało to, że znam go na wylot i jestem pewna, że nic mi nie zrobi. W końcu człowieka poznaje się przez całe życie. Byłam trochę przestraszona, muszę przyznać. On chyba to zauważył, bo zaśmiał się, a następnie wyszedł z samochodu, otworzył mi drzwi i podał rękę, którą złapałam po chwili wahania. Gdy wysiadłam, rozejrzałam się wokół dokładniej. Wszędzie drzewa. Byliśmy na jakiejś dużej polanie w środku lasu, do której prowadziła ledwie widoczna droga, którą przyjechaliśmy.
Mężczyzna puścił na chwilę moją rękę i podszedł do auta, otworzył bagażnik z którego wyciągnął ogromną mate oraz dwa duże koce i poduszkę, po czym poprosił mnie bym przejęła od niego poduszkę i ruszył w stronę środka polany. Na samym początku patrzyłam na niego i nie wiedziałam, co on wyprawia, jednak ostatecznie podążyłam za nim. Mniej więcej po środku polany, zatrzymaliśmy się. Brunet rozłożył mate i kazał mi na niej położyć poduszkę. Patrzyłam na niego w oczekiwaniu na jakieś wyjaśnienia.

- Co my tutaj robimy? - zapytałam widząc, że jakoś skory do wytłumaczenia mi tego to on raczej nie jest.

- Jak to co? Odbywamy drugą część randki, a przy okazji pokazuje ci miejsce, w którym uwielbiam przebywać. Posiedzimy tutaj trochę, a później wrócimy do domu. - wytłumaczył, a ja spojrzałam na niego jak na szaleńca.

- Thomas, jest luty, a co za tym idzie, jest zima! Chcesz zrobić piknik w zimie? Przecież będzie nam zimno. - nadal nie dowierzałam w to co się działo.

- I co z tego? Właśnie dlatego wziąłem koce, poduszkę, mamy na sobie płaszcze, a ponadto ta mata jest wodoodporna, więc nie jest jej straszny ani śnieg, ani mróz, ani wilgoć. Chodź. - zarzucił mi koc na ramiona, złapał mnie za rękę i pociągnął na mate.

Nie było aż tak zimno, koc dodatkowo sprawiał, że było mi ciepłej, ale nadal to było dla mnie dziwne. Piknik w zimie! To było takie niedorzeczne, ale może nawet i fajne zarazem.

- Więc co będziemy robić? - spytałam po chwili, na co brunet szeroko się uśmiechnął i kazał mi spojrzeć w górę, co oczywiście zrobiłam.

To co zobaczyłam zwaliłoby mnie z nóg gdybym nie siedziała. Niebo było takie piękne, a na nim było mnóstwo gwiazd. Byliśmy daleko od świateł miejskich, więc nie było to dziwne, że to wszystko było tak doskonale widoczne. Jedyne co zdołałam z siebie wydusić to jedno wielkie wow. Już rozumiałam dlaczego się tam znajdujemy. Mój lęk o własne życie odszedł w nie pamięć, a zastąpiła je wielka radość i fascynacja. To było piękne! Nawet jeśli nie mielibyśmy kocy i byłoby nam zimno, widok napewno to wszystko wynagrodził.

- Piękne, prawda? - mężczyzna był rozbawiony moją reakcją.

- Tak, zdecydowanie. Jestem pewna, że będę chciała tu jeszcze wrócić. - to było pewne, nie mogłam zapomnieć o takim miejscu, chciałam tam pojechać w lecie i najlepiej zrobić sobie tam biwak, czym oderwałabym się od wszystkich problemów i spędziłabym czas z dala od miasta, w spokoju.

- Możemy tutaj przyjeżdżać co tydzień jeśli chcesz. - zaproponował brunet poprawiając mój koc, który trochę mi się zsunał z ramion, gdy ja zafascynowana oglądałam gwiazdy.

W pewnej chwili szyja zaczęła mnie boleć, więc stwierdziłam, że poduszka nie jest tu bez powodu i po prostu się położyłam. Było o wiele lepiej. Zaraz po mnie, zrobił to także Thomas. Czułam się jak w raju. Mogłabym tam spędzić resztę życia

- Jak udało Ci się znaleźć to miejsce? - spytałam dopiero po kilku minutach.

- Sam do końca nie wiem. Kilka lat temu zaparkowałem niedaleko i postanowiłem się przejść po lesie. Poszedłem starą, ledwie widoczną dróżką, aż znalazłem się tutaj. Przyjeżdżałem tutaj przynajmniej raz w miesiącu i stało się to dla mnie swego rodzaju normą. Czasami, jeśli wydarzy się coś co mną wstrząśnie bądź zwyczajnie zdenerwuje i poczuje, że potrzebuję się wyciszyć, przyjeżdżam tutaj. To taka moja oaza spokoju. Prawdopodobnie nikt poza nami nie wie o tym miejscu, a nawet jeśli to nikt jakoś szczególnej uwagi na nie nie zwrócił. - obydwoje wpatrywaliśmy się zafascynowani w gwiazdy oraz księżyc.

Dzięki temu, przypomniałam sobie, że zawsze marzyłam o takim miejscu. Często bywało tak, że byłam bardzo zdenerwowana albo przygnębiona przez mamę i pragnęłam znaleźć miejsce, w którym mogłabym się na chwilę ukryć przed wszystkimi, zapomnieć o problemach i swoim życiu, lecz nigdy nie znalazłam takiego miejsca. W tamtym momencie wydawało mi się, że już znalazłam swoje miejsce spokoju. Nawet jeśli droga moja oraz Tom'a się rozejdzie, przynajmniej będę miała to miejsce, które będzie nas łączyć.

- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? To powinno być tylko twoje miejsce. - stwierdziłam odrywając wzrok od gwiazd i zerkając na mężczyznę.

- Poczułem, że tego potrzebujesz. Poza tym, chciałem się nim z tobą podzielić. - wyjaśnił i również na mnie spojrzał.

Uśmiechnęłam się do niego i przysunęłam bliżej. Objął mnie ramieniem i ponownie zapatrzyliśmy się w niebo. To była taka chwila spokoju, której tak bardzo potrzebowałam od dawna. Nie liczyły się problemy, nie liczyło się nic, poza nami i tym niezwykłym miejscem. Nie martwiłam się tym, że następnego dnia będę musiała pojechać do domu i skonfrontować się z mamą, a obecność Tom'a mogła jeszcze wszystko pogorszyć.
Leżeliśmy tak jeszcze przez dobrą godzinę, może półtorej, po czym zabraliśmy rzeczy, które spakowaliśmy z powrotem do bagażnika i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Jak sobie tak o tym myślałam, czułam się dziwnie. W pewnym sensie dom Tom'a, był teraz także moim domem, a przynajmniej na jakiś czas. Po drodze uznałam, że odpuszczę sobie rozpakowywanie rzeczy po przyjeździe i zostawię to sobie na czas, kiedy już wszystkie moje rzeczy będą u mnie, czyli miałam tu na myśli te rzeczy będące u mojej mamy.
A tak poza tym, czułam się szczęśliwa. Thomas zrobił mi ogromną niespodziankę, która zresztą mu się udała. Przez chwilę mogłam poczuć się wolna od problemów i po prostu się cieszyć życiem. W pewnej chwili oczy zaczęły mi się zamykać, lecz walczyłam ze zmęczeniem, gdyż nie chciałam zasypiać wiedząc, że za chwilę będziemy na miejscu i będę mogła pójść położyć się w łóżku, aczkolwiek moje próby nic nie dały. Mimowolnie oparłam głowę o szybę i patrzyłam prosto na drogę, która z czasem zaczęła rozmazywać mi się przed oczami, aż w końcu zasnęłam, nie wiedząc nawet kiedy.

LOVE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz