22

754 33 0
                                    

15 luty 2018r.
Sobota 13:00

- Jesteś pewna, że mam tutaj poczekać? Mogę wejść z tobą i... - Thomas próbował ją przekonać, by zgodziła się, żeby wszedł z nią do mieszkania jej mamy.

O dziwo, udało jej się go przekonać, by został na zewnątrz, co zbytnio mu się nie podobało. Nie wiedziała jakim cudem to zrobiła, ale udało jej się i była z tego powodu dumna. Być może to przez to, że obiecała mu, że będzie krzyczeć w razie potrzeby i zostawi uchylone drzwi, by słyszał co się dzieje w środku.

- Tak, poradzę sobie. Będę wołać jeśli coś będzie nie tak. Nie ma się co nastawiać, bo równie dobrze może nie być jej w domu. - starała się go trochę uspokoić.

Przez to, że on się denerwował, ona również była zestresowana. Przypomniał jej się ten dzień, w którym jej własna matka zaczęła w nią rzucać przedmiotami i od razu przeszły ją ciarki. Starała się ukryć swoje emocje, by brunet nie zaczął znów jej namawiać do swojego towarzystwa. Wzięła głęboki oddech, a następnie wyjęła ze swojego czarnego płaszcza klucze od mieszkania. Jeszcze przez chwilę miała wątpliwości czy dobrze robi, myślała nad tym by zignorować swoje rzeczy i po prostu odejść, jednak ostatecznie włożyła klucz do zamka, przekonując się, że załatwi to szybko i już tam nie wróci. Czuła się dosyć nieswojo, gdyż wcześniej co prawda czuła lekki stres przed wejściem do domu, gdy jeszcze w nim mieszkała, ale tym razem była prawie, że przerażona. Czy powodem było to, co wydarzyło się ostatnim razem, udzielający jej się stres mężczyzny, a może po prostu przyzwyczaiła się już, że brunet chce ją chronić i opuściła swój mur obronny, a cała odwaga ją opuściła? Nie wiedziała tego, lecz zanim zaczęła ponownie rozmyślać o wszystkim, przekręciła klucz i otworzyła drzwi. Ostatni raz spojrzała na swojego towarzysza, uśmiechając się do niego, starając tym samym uspokoić go i zapewnić, że wszystko jest w porządku. Weszła do środka i przymknęła lekko drzwi, a później rozejrzała się po salonie. Tak jak się spodziewała, nie było miejsca, które nie byłoby zasypane pustymi butelkami albo papierosami. Można by pomyśleć, że przez mieszkanie przeszedł istny huragan. Starając się to zignorować i przy okazji się nie zabić na walających się wokół śmieciach, ruszyła do swojego pokoju. Ku jej zdziwieniu, pokój nie był w takim stanie jak salon. Wyglądał prawie dokładnie tak jak wtedy, gdy opuściła go ostatnim razem. Nie tracąc czasu, położyła dwie duże torby, które dał jej Tom, na łóżku i zaczęła pakować wszystkie swoje rzeczy. Zaczęła od ubrań, których trochę było, później przeszła do butów, kosmetyków, bielizny. Nie mogło się również obejść bez spakowania swoich jedynych pluszaków do których miała ogromny sentyment. Nie było ich dużo, bo tylko pięć, jednak zajęły sporo miejsca w torbie, w której zabrakło już miejsca na resztę rzeczy. Otworzyła więc drugą i spakowała do niej album ze zdjęciami oraz zdjęcia w ramkach, które wisiały wcześniej na ścianie. Poza tym zabrała także swoje ręczniki, ukrytą skarbonkę z jej oszczędnościami, której dzięki Bogu jej mama nie znalazła, pozostałe rzeczy typu ładowarka i słuchawki. Miała już te rzeczy, jednak wiedziała, że kable są bardzo złośliwe i nie miała do nich szczęścia, ponieważ zazwyczaj po kilku miesiącach musiała kupować nowe słuchawki bądź ładowarki, gdyż kable się przerywały jak na złość. Jak tylko upewniła się, że ma już dosłownie wszystko, usiadła na łóżku i głośno westchnęła. To miał być ostatni raz, kiedy widziała ten pokój. Prawdopodobnie miała już tam nie wrócić i zostawić te mieszkanie oraz swoją matkę za sobą. To miało być tylko jej fatalną przeszłością. Rozejrzała się dokładnie po pomieszczeniu. Uderzyły w nią wspomnienia z dzieciństwa, niekoniecznie te złe. Przypomniała sobie, że kiedyś jej mama przyszła do niej w środku nocy. Była pijana i płakała. Wyglądała jakby wydarzyła jej się jakaś okropna tragedia z której nie potrafiła się pozbierać. Położyła się obok nastolatki, która miała wtedy około czternastu lat i obiecała jej, że to już koniec z jej piciem.

- Obiecuje, że to już koniec. Nie będę przyprowadzała tutaj żadnych mężczyzn, przestanę pić, pójdę do pracy i będziemy żyć normalnie, jak każdy. Będziemy w każde wakacje wyjeżdżać gdzieś daleko, zwiedzać i korzystać z życia. Będziemy tylko Ty i ja, nikt więcej. Nie będziesz musiała się już mnie wstydzić, nie będzie też żadnych interwencji policji, nie będziemy żyć w strachu. Zobaczysz, jakoś się to ułoży, będzie dobrze. - mówiąc jej to, patrzyła dziewczynce w oczy.

Czy skłamała? Szatynka czuła, że nie. Mówiła prawdę. Naprawdę wierzyła, że jej się uda i zaczną życie od nowa. Jednak następnego dnia, coś poszło nie tak. Kobieta pokłóciła się ze swoim znajomym, poszła do klubu by się rozluźnić, zapomnieć o wszystkim. Udało jej się. Zapomniała o tym co obiecała swojej córce. Wszystko zaczęło się od nowa, a ich życie wyglądało zupełnie tak samo. Od tamtego momentu nastolatka nie wierzyła już w nic. Czuła się oszukana i bezradna. Matka zrobiła jej ogromną nadzieję, która prysła jak bańka mydlana.

- Chyba już na mnie pora. - mruknęła otrząsając się i rozglądając ostatni raz po pokoju.

Zanim wyszła, upewniła się, że nic z jej rzeczy nie zostało. Kiedy opuściła pokój, postanowiła jeszcze zajrzeć do sypialni swojej matki. Chciała wziąć z niego swoje dokumenty oraz kartę zdrowia i tego typu rzeczy. Ostrożnie otworzyła drzwi i rozejrzała się. Pomieszczenie wyglądało gorzej niż salon, a ponadto, ledwie można było otworzyć przez walające się pod nogami śmieci, drzwi. Poza bałaganem, pierwsze co dostrzegła to matkę leżącą na łóżku. Wyglądała jakby spała, jednak coś było nie tak. Leżała na brzuchu, lecz można było zauważyć, że jest strasznie blada. Dziewczyna przeanalizowała to wszystko i wydawało jej się, że może tylko sobie to wmawia, a kobieta śpi, lecz kiedy dokładnie przyjrzała się pościeli na łóżku, przeraziła się. Torby, które trzymała, spadły z hukiem na ziemię, a z ust szatynki wydobył się głośny krzyk, który od razu sprowadził bruneta. Przygotowany był chyba dosłownie na wszystko, a przynajmniej tak mu się wydawało. Gdy wbiegł do mieszkania, a następnie sypialni matki dziewczyny, rozejrzał się zdezorientowany, po czym przykucnął przy nastolatce, która siedziała na podłodze cała roztrzęsiona. Płakała. Tak bardzo chciał ją przytulić, jednak najpierw musiał się dowiedzieć, co spowodowało, że nastolatka krzyczała. Jego wzrok padł na łóżko, a potem zwrócił uwagę na białą pościel, która w tamtym momencie była cała we krwi. Ten widok go zszokował. Natychmiast poderwał się i pomógł szatynce wstać oraz wyjść z mieszkania. Nie wiedział co się stało, ale poczuł, że musi zabrać stamtąd Rose. Nie mogła tego oglądać. Kazał usiąść jej na klatce schodowej, a następnie wrócił do środka by upewnić się, że kobieta nie żyje. Gdy już to zrobił, zabrał torby, które nastolatka upuściła i sięgnął po telefon by zadzwonić na policję.
Takiego zwrotu wydarzeń, żadne z nich się nie spodziewało.

LOVE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz