18

954 38 0
                                    

14 luty 2018r.
Piątek 9:30

Dzień zaczął się zupełnie normalnie. Obudziłam się razem z Tom'em, z którym spałam w jednym łóżku, sama nawet nie wiedząc dlaczego, po czym ogarnęliśmy się i on odwiózł mnie do szkoły, a później sam pojechał do swojej firmy. Po drodze rozmawialiśmy jeszcze raz o przeprowadzce, a potem się rozstaliśmy i kompletnie zapomniałam o tej rozmowie, wpadając w wir życia szkolnego. Dopiero na przerwie, przyjaciółka mi o tym przypomniała i zaczęłyśmy o tym dyskutować.

- Tak więc, co teraz? Zamierzasz się zgodzić czy... - Grace zdecydowanie była za tym bym przeniosła się do mężczyzny.

Nie chciała się mnie pozbyć, byłam tego pewna, aczkolwiek widziała w nas coś na rodzaj więzi bratnich dusz, co ją ekscytowało. Być może coś w tym było, ale nie mogłam dopuścić tej myśli do siebie, trzeba przecież myśleć logicznie. Nie byłam już dzieckiem, któremu mogłoby się wmówić, że spotkało swojego księcia z bajki. Prawdziwe życie tak nie wyglądało.

- Obiecałam mu, że się zastanowię i dam mu znać. - przerwałam jej.

- To już coś. Jeszcze chwilę wcześniej upierałaś się, że nie ma takiej opcji. - w sumie, miała rację - Dzisiaj walentynki. Masz jakieś plany? - nastolatka nagle zmieniła temat.

- Nie wydaje mi się. Myślałam nad tym czy nie spędzić ich po prostu z tobą. Nie wiem, czy Tom ma jakieś plany, może się z kimś umówił, więc nie chce przeszkadzać. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. - spojrzałam na nią, a następnie wzięłam łyk kawy ze szkolnego automatu.

Można by było się spodziewać, że będzie okropna, tak jak w zasadzie każda kawa z automatu, jednak było wręcz odwrotnie. Kawy z automatów, które miałam okazję spróbować zazwyczaj były strasznie wodniste, praktycznie bez smaku, jednak ta z naszej szkoły była o niebo lepsza. Nie dorównywała co prawda kawie na przykład z kawiarnii pani Cooper, ale nie była zła w porównaniu do innych kaw z automatu.

- Wiesz doskonale, że nie musisz mnie o takie rzeczy pytać, zawsze jesteś u mnie mile widziana. - uśmiechnęła się do mnie serdecznie - Ale dzisiaj... Jeśli chcesz możesz przyjechać, ale zostałam zaproszona przez Pablo i około osiemnastej będę musiała wyjść. - jej uśmiech nieco przygasł, chyba z powodu tego, że mogła poczuć się winna, iż mnie zostawia.

- W porządku, nie martw się. W takim razie jakoś sobie poradzę, nie chce cię zatrzymywać, masz się świetnie bawić. - byłam szczęśliwa jeśli ona także była.

Zawsze cieszyłam się jej szczęściem. Nie chciałam niszczyć jej planów, tym bardziej, że wydawało mi się, iż między tą dwójką zaczyna się tworzyć jakaś relacja. Kto wie, może za kilka miesięcy okaże się, że zostaną parą. Chociaż znając ją, może się to zdarzyć szybciej, może za jakiś miesiąc, albo mniej.

- Mam nadzieję, że nie jesteś zła. - posmutniała, lecz po chwili na jej twarzy ponownie pojawił się uśmiech - Ale może lepiej wróćmy do tematu przeprowadzki. Powiedz mi, co ci przeszkadza? Mam na myśli, co cię powstrzymuje przed podjęciem decyzji? - zapytała niespodziewanie.

- Ja... Nie wiem. Wydaje mi się, że boję się. Nie znam go i miałabym z nim zamieszkać na kilka miesięcy... To trochę... Tak jakby stresuję mnie to. Nie wiem jak mogę inaczej ci to wytłumaczyć. - starałam się to jakoś logicznie poskładać w całość, jednak nie za bardzo mi to szło.

- Czyli jedyne co cię powstrzymuje przed podjęciem decyzji to strach przed tym, że nie znasz go wystarczająco długo i nie do końca wiesz czego się spodziewać po waszej relacji i tym wszystkim, tak? - jakoś poukładała to sobie w głowie i doszła do tego, czego ja powiedzieć nie potrafiłam, nie wiedząc jak ująć to w słowa.

- No... Tak. - potwierdziłam, czekając aż wreszcie przejdzie do sedna.

- Uhmm, okej. Nie wiem czy Ci to pomoże, ale posłuchaj. Wspomniałaś o tym, że zaproponował ci to mieszkanie na próbę, więc co ci szkodzi spróbować. Spójrz na to tak. Spróbujesz, a jeśli coś Ci się nie spodoba, wrócisz do mnie. Poza tym, teraz mimo wszystko, w pewnym sensie z nim mieszkasz. Jesteś już u niego przez trochę, wasza relacja się poprawiła, trochę też skomplikowała, ale to na razie pomińmy, dogadujecie się jakoś, nie narzekasz na nic, więc może nie masz się czego bać. Mieszkając ze sobą, jeszcze bardziej się poznacie, może nawet coś z tego wyjdzie, bardziej otworzysz się na ludzi, no same plusy. Może właśnie dlatego warto spróbować? Co ci szkodzi? - wydusiła to wreszcie z siebie i dała mi nieźle do myślenia.

Rzeczywiście, miała rację. Dostrzegła to, czego ja nie widziałam wcześniej. Faktycznie już w pewnym sensie mieszkałam z Tom'em, wszystko nawet dobrze się układało, poza tym, że tak naprawdę nie wiedziałam na czym stoję w tej dziwnej relacji, ale tak, wszystko było w porządku. Może naprawdę powinnam się zgodzić i spróbować na próbę u niego zamieszkać. Myśl o tym, że mogłabym się na to zgodzić sprawiła, że dziwnie się poczułam.

- Myślisz? - spojrzałam na nią, jakby szukając w niej odpowiedzi.

- Tak. Tak właśnie myślę. Spróbuj. - po tych słowach wydawało mi się, że podjęłam już decyzję.

Zanim jednak cokolwiek zrobiłam, przeanalizowałam to wszystko jeszcze raz bardzo dokładnie i dopiero wtedy napisałam Thomas'owi, że podjęłam decyzję. Jak się można było domyślić, od razu zaczął mnie o nią wypytywać, więc nie chciałam go trzymać w niepewności i po prostu mu o niej powiedziałam. Miałam już schować telefon, gdyż dzwonek zadzwonił, co oznaczało, że za chwilę zaczynała się lekcja, jednak nie zrobiłam tego. Coś z tyłu głowy podpowiedziało mi bym napisała do niego jeszcze jedną wiadomość. Taką, która dotyczyła tego co było między nami. Zapytałam w niej wprost. W jakiej my relacji w ogóle jesteśmy. Odpisał szybko, obiecując, że porozmawiamy o tym w domu. Wtedy już nie mogłam mu nic odpisać, ponieważ musiałam wejść do klasy i skupić się na lekcji, co jednak nie szło mi ani trochę. Nadal w głowie miałam mnóstwo pytań.

- Rose! - z tego wszystkiego nie słyszałam jak pod koniec lekcji, nauczycielka mnie wywołała do odpowiedzi, więc Grace musiała jej pomóc.

- Panno Wicker, czy ja pani przeszkadzam? - zapytała nauczycielka podchodząc do naszej ławki.

Opanowałam się w ciągu sekundy i spojrzałam na zirytowaną kobietę, która przyglądała mi się uważnie.
Przeprosiłam ją, tłumacząc się przy okazji ze swojej chwilowej "nieobecności" wywołanej przez straszny ból głowy. Oczywiście skłamałam, nic mi nie było, lecz nie mogłam jej powiedzieć, że po prostu się zamyśliłam. W takim wypadku zrobiłaby się zła i mogłaby mi nawet wpisać złą ocenę. Na szczęście kobieta przyjęła moje wytłumaczenie, po czym zapytała czy wytrzymam do końca lekcji, a kiedy otrzymała moje zapewnienie, że dam radę, poprosiła mnie bym rozwiązała przykłady z tablicy. Najlepsza z matematyki nie byłam, aczkolwiek te zadania na szczęście nie były takie trudne, więc rozwiązałam je, wróciłam do swojej ławki, przepisałam to wszystko do zeszytu i dokładnie w tym samym momencie, kiedy już skończyłam, zadzwonił dzwonek. Reszta lekcji mijała mi bardzo szybko. Udało mi się zgarnąć kilka pozytywnych ocen, napisałam sprawdzian z angielskiego, który raczej poszedł mi dobrze, pomimo iż kompletnie się do niego nie uczyłam, no i ostatecznie lekcje się skończyły, a ja udałam się do Grace, by zabrać swoje rzeczy i pomóc jej w przygotowaniu się do randki. Thomas obiecał, że zaraz po pracy podjedzie po mnie, czyli akurat około godziny, kiedy to jego przyjaciel miał przyjechać po Grace.

LOVE MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz