Część 19

351 10 0
                                    

U państwa Evans jesteśmy już ponad trzy dni .  nie powiem  bo  na drugi  dzień  chciałam jechać do  hotelu ,  by nie zawracać gitary  państwu  Evans  ale jakoś tak wyszło że wszyscy  zamknęli  mnie w sypialni .  przy kolacji  wybuchłam śmiechem  że aż  wyplułam całe jedzenie  prawie ,,  powtarzam prawie .  wszystko poleciało na   Marco  który   jak tylko został opluty   wybuchł tym samym śmiechem   co ja.  powiem jednym słowem.  

było wesoło .  może jesteśmy tu trzy dni  ale moja córka potrzebuje mnie teraz. 

siedząc w  kuchni  pijąc herbatę   . spoglądam na bawiących  się wnuków państwa Evans. 

jak by wyglądały moje dni   gdybym miała ją przy sobie,  pewnie bawiła bym się  z nią  chodziła na spacery.  przytulała gdy  będzie płakać   nawet bez tego by była tulona,  chciała bym raz ją zobaczyć może mi się  uda   kiedyś zobaczyć  moich  bliskich  którzy  nie żyją  to na  pewno jak umrę .  

- hallo  żyjesz  ? - pyta  Rosie machając mi przed oczami  

- prawie  ale musimy pogadać  -  uśmiecham się   lekko 

-  więc  słucham  - opiera się o blat kuchenny  i spogląda na mnie 

- powiem w skrócie   dziękuje za gościnę ale  musimy jechać  do  mojej córki   muszę dbać o nią  chociaż tak jak nie mogę inaczej   - wstaję    i spoglądam na smutną Rosie  

- oh no tak zapomniałam   dobrze ale masz do nas dzwonić pamiętaj  ok ? 

- dobrze  - uśmiecham się po czym idę  się spakować  

***  

po  spakowaniu się  czas chyba się pożegnać  prawda ?  

- już czas na nas  - uśmiecham się po czym zaczynam się żegnać  

-  ja się nie będę żegnał dlatego że jadę z wami  - mówi Marco  na co spoglądam na niego   - Harry mnie zaprosił do was - dodaje  po czym  uszykowani   wchodzimy do swoich aut ,,  ja postanowiłam jechać samochodem   chce przemyśleć parę spraw. 

***20 godzin później ***

dojeżdżam  pod nasz dom  w którym świeci już światło  zmęczona ledwo  patrzę na oczy . wchodzę do środka   i od razu kieruję się do salonu  padam jak długa  na kanapę i zwalam  z niej    kogoś nie wiem .  wyciągam z paska   pistolet i kładę go  na stolik  i odpływam  


*** 

budzi mnie  szturchanie w ramie   a niech go kurwa jebnie  ktoś .  

leniwie otwieram oczy  które   nie chcą mi pomóc .przecieram oczy   i spoglądam  na sprawce   mojej pobudki  

- co  ? -  mówie   gdy zauważam  Marco  

-  obudziłaś się  wreszcie    zejdź nam z kanapy  bo chcieliśmy usiąść  

- to dlatego  mnie budzisz ty gnoju  - syczę 

- tak skarbie    ale też nie o to chodzi   musisz iść do swojego Gabinetu tam ktoś   na ciebie czeka  - mówi Harry    

- raczej ktosie     - śmieje się Liam  na co spiorunowałam go wzrokiem   jak i resztę  

-  ok idę  ale biorę broń  -  mówie  po czym wkładam broń zza pasek   

dochodząc do  Gabinetu  minęłam wkurzonego  Zain 'a 

- hej co jest ? - zatrzymał się i spojrzał na mnie  

podszedł do mnie po czym się przytulił 

- ktoś na ciebie czeka  nie wściekaj się   proszę pogadaj  ..  nie rób nic głupiego  -  okey  

-  dobra to się robi dziwne 

-  idź ja zaraz przyjdę  

ominęłam go po czym poszłam w stronę   drzwi Gabinetu   

weszłam do środka ale to co tam zobaczyłam  wściekłam się mocno. 

- co tu robicie -  pytam po czym podchodzę do biurka  i siadam  na   krześle 

Bad Sister Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz