Afterlife

726 69 24
                                        

Kolejny wstrząs przechodzi przez moje ciało i znowu wypuściłam cichy jęk, ściskając się za brzuch.  Pojedyncza łza spłynęła po mojej twarzy, gdy unoszę podbródek do nieba, próbując przełknąć gulę w gardle.

— Chodź tutaj — mówi Luke, przyciągając mnie do siebie. 

Opieram głowę na jego ramieniu, pozwalając łzom swobodnie spływać po mojej twarzy. 

— Tak mi przykro, że kazaliśmy ci się spotkać z tym facetem. Tak bardzo przepraszam. Gdyby to się nie wydarzyło, nie dostałabyś tego stempla wcześniej niż my — mruczy do mnie, kładąc rękę na moich ramionach. 

Kolejny wstrząs przechodzi przeze mnie i jęczę, ponownie ściskając się za bok. 

— Przepraszam, Als. Tak mi przykro, że mnie tam nie było — szepcze. 

Ponownie kładę dłoń na jego policzku, przechylając głowę i posyłając mu delikatny uśmiech.

— W porządku — mówię mu. 

Uśmiecha się do mnie i opiera się o słupek, czekając, aż Julie wróci ze starego domu Luke'a. 
W końcu porzucam swoje miejsce na poręczy i zamiast tego kładę się na drewnianej podłodze.

— Już do reszty zwariowałaś — mówi Luke z uśmiechem, na co ystawiam mu język.

— Zdziwił byś się jak tu wygodnie — mówię bezczelnie.  Przewraca oczami, a ja się śmieję.

— Hej — słyszę z chodnika. 

Podnoszę głowę, żeby zobaczyć Julie i stwierdzam, że teraz jest dobry moment, żeby znowu wstać. Moje oczy kierują się na Luke'a, który opiera się o słup z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

— Hej — odpowiada cicho. 

— Ja po prostu... Pójdę już — szepczę, wskazując na garaż.

— Zostań — wypala Luke, patrząc na mnie. — Proszę?

Patrzę na Julie i niepewnie kiwam głową.

Brunet chwyta mnie za rękę i przyciąga do siebie.  Nie będę kłamać.  Podobało mi się. Bardzo.

— Przepraszam, że przekroczyłam granice — mówi Julie, podchodząc do nas. 

Luke odpycha się od słupka, nadal mocno ściskając moją dłoń, i podchodzi do niej.

— Nie, ja... — zaczyna.

— Musieliśmy tylko wyjść — kończę za niego, wystawiając głowę przez jego ramię. — Ta wizyta przywróciła wiele wspomnień.

— To było... — kontynuuje Luke

— Nie musisz nic mówić — mówi szybko Julie, starając się go nie pospieszać.

— Tak, mam. Uch ... Nie żałowałem zbyt wiele w swoim życiu, z wyjątkiem tego, że uciekłem od rodziców — mówi jej Luke.

— To jest nas dwójka — mamroczę, próbując się opanować, żeby nie zacząć szlochać.

— Zwłaszcza od mamy, więc... —kontynuuje Luke, przyciągając mnie do siebie i obejmując mnie ramieniem.  —Dziękuję.

— Pomogłeś mi znaleźć więź z moją mamą, więc... Chciałam zrobić to samo dla ciebie — mówi mu Julie.

— To było piękne z twojej strony — mówię jej z nikłym uśmiechem na twarzy. 

Wyciągam rękę, a ona robi to samo, ale jak zwykle po prostu przechodzą przez siebie.  Wzdycham z porażką.  Cóż, niewiele mogę teraz z tym zrobić.

The Ghost Of Our Past |Luke Patterson ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz