LINKI W KOMENTARZU
"Narkomani to notoryczni kłamcy, a w tamtym czasie notorycznie kłamałem o swoim uzależnieniu, że nie miałem problemu. Wypierałem to od dekad."
Mikey Way praktycznie przez całą karierę MCR wspomagał się narkotykami i alkoholem, ponieważ to pomagało mu wyjść na scenę przed tysiące ludzi. Było to dla niego zbyt stresujące. Już później, po wytrzeźwieniu stwierdził, że w latach 2003-2004 wydawało mu się bardzo egoistyczne, żeby zabraniać Gerardowi brać i pić, kiedy sam robił dokładnie to samo.
Po rozpadzie My Chemical Romance zaczęło się pogarszać.
Mikey: "Kariera zespołu dobiegła końca, a ja w tym samym czasie przechodziłem rozwód. Z najbardziej stresującymi rzeczami radzę sobie w grupach. Przez całe życie radziłem sobie z tym za pomocą samo-leczenia (narkotyki itp), więc tak też zrobiłem. Końcówka My Chemical Romance była dla mnie tak mroczna - byłem we mgle. W tym momencie życie mnie przerosło i nie radziłem sobie. Byłem w oceanie, mając wodę przy ustach. Próbowałem utrzymać się na nogach i nie udało mi się. Od najwcześniejszych lat zawsze wspomagałem się narkotykami."
W 2014 roku problem Mikey'ego z narkotykami był już bardzo poważny. W styczniu/lutym przedawkował i choć niewiadomo co dokładnie, to mógł umrzeć. Chyba był w śpiączce przez około 2 tygodnie i miał się już nie obudzić. Na końcu lutego trafił na odwyk, zadbał o to David Debiak z Electric Century.
Mikey: "Wróciłem do domu [do New Jersey, w lutym], ale nie było mnie tam, by nagrywać. [Dave] miał mnie zabrać do zakładu. Myślałem, że mamy kończyć album. Obudziłem się w domu Dave'a, poszliśmy na kawę i powiedziałem: "Kiedy zaczynamy?", a on odpowiedział, "Nie jesteś tu, żeby nagrywać". To była ulga. To było coś, co odkładałem przez bardzo długi czas."
"Kiedy wychodzisz z odwyku, zwłaszcza po takich szkodach jakie ja sobie wyrządziłem, w zasadzie zaczynasz od nowa. Stoisz przed domem, który zbudowałeś, podpalasz go i musisz zacząć od nowa. Musisz się nauczyć, jak odzyskać to, co miałeś, nie będąc na haju. Dla mnie, abym był sobą, trzeźwym, to była prawdziwa podróż już po wszystkim. Kiedy wychodzisz z odwyku, wtedy zaczyna się prawdziwe gówno."
Również w 2014 roku (bodajże w październiku/listopadzie) na stronie swojego zespołu Electric Century Way dodał oświadczenie (Link do tego w komentarzu, jak ktoś ogarnia angielski to polecam oryginał zamiast mojego kulawego tłumaczenia):
Minęło trochę czasu od naszej ostatniej rozmowy. Jest coś, co od dłuższego czasu chciałbym wyznać - Ponieważ większość z was jest przy mnie i wspiera mnie od ponad dekady, teraz zasługujecie na prawdę. Program (odwyku) mówi o brutalnej szczerości, nie tylko wobec siebie, ale też wobec innych.
Nie potrafię stwierdzić, ile razy otwierałem Twittera lub Instagrama w ciągu ostatnich 7 miesięcy, i widziałem jak ktoś pyta o Electric Century i co dalej z zespołem. Chcę, żebyście wszyscy wiedzieli, dlaczego pogrążyłem się w ciemności na początku tego roku i dlaczego do tego momentu nie odpowiedziałem na żadne z waszych pytań dotyczących zespołu.
W lutym tego roku poleciałem na wschodnie wybrzeże, aby dokończyć nagranie dla EC. Po przyjeździe powiedziano mi, że "nie jestem tam, aby nagrywać" i od razu wiedziałem, co się dzieje. Szedłem na odwyk. Poczułem dziwne uczucie komfortu i podziękowałem moim przyjaciołom za zrobienie tego dla mnie. W poprzednich miesiącach zdałem sobie sprawę, że moje uzależnienie było daleko od tego, bym mógł pokonać je sam. Szczerze mówiąc, w tamtym momencie miałem szczęście, że żyłem. W przeszłości mówiłem o trzeźwości, ale szczerze mówiąc to wszystko było tylko pobożnym życzeniem, mogłem tak gadać ile chciałem, ale teraz nadszedł czas, aby wykonać prawdziwą pracę lub, jak mówią w programie, "kroczek za kroczkiem" (w oryginale "walk the walk", przepraszaam nie umiem w angielski).
Fizycznie wejście do ośrodka odwykowego było jedną z najbardziej przerażających, ale jednocześnie satysfakcjonujących rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobiłem. Kiedyś wychodzenie na scenę i granie przed dziesiątkami tysięcy ludzi było dla mnie najbardziej przerażającą rzeczą, ale otrzymanie pomocy, której wiedziałem, że potrzebowałem, sprawiło, że to wydało się relaksujące. Podczas moich ponad 31 dni leczenia wiele się nauczyłem o sobie i wiele o tym, co muszę zrobić, aby nigdy nie wrócić na ścieżkę, którą wcześniej szedłem.
Byłem na "samoleczeniu" przez ponad połowę mojego życia. Wraz z rozwojem zespołu pojawiało się więcej narkotyków i więcej alkoholu. Za każdym razem, gdy myślałem, że spadłem na samo dno, naprawdę nie widziałem jeszcze najgorszego. Kiedy zespół się rozpadł, moje ćpanie (yy niezbyt ładnie, oryginalnie jest "używanie") nasiliło się i wpadłem w całkowitą ciemność. W prawdziwej formie uzależnionego, odłączyłem się od wszystkich, których znałem i odepchnąłem każdego, kogo kochałem. Na tym etapie mojego życia byłem nie tylko zagubiony, ale także w trybie całkowitego samozniszczenia. W lutym powiedziano mi, że miałem nigdy się nie obudzić (mowa o przedawkowaniu).
Electric Century powstało, ponieważ wciąż miałem coś, czym chciałem się podzielić ze światem. Chciałem, żeby był to specjalny projekt, który pokazałby inną stronę mnie i opowiedział historię, którą chciałem opowiedzieć od jakiegoś czasu. Podczas mojego pobytu na odwyku w końcu byłem gotów przyznać się do tego, czego jeszcze nie powiedziałam na głos - jeżdżenie w trasy po prostu nie było czymś, na co byłem gotowy i czymś, co chciałem robić. Do tego czasu zgadzałem się na to wszystko, ponieważ zawsze postępowałem w ten sposób. Ale nie chcę już być tą osobą, próbuję nauczyć się mówić „nie" i stawiać siebie i swoje zdrowie psychiczne na pierwszym miejscu. Czy kiedykolwiek będę w trasie z EC... może? Tu gdzie jestem teraz w życiu, chcę dalej tworzyć i wydawać muzykę. Na razie pozwalam, żeby rzeczy szły tak, jak chcą i mam nadzieję, że dam wam tą muzykę tak szybko, jak to możliwe.
Tak naprawdę nie wierzysz im, kiedy ostrzegają cię przed trudną drogą, która cię czeka. Myślisz, że będzie łatwiej, niż jest w rzeczywistości. Mieli rację. Kilka miesięcy temu bałem się wychodzić z mieszkania, bałem się jeździć samochodem - bałem się absolutnie wszystkiego.
Ale teraz mogę powiedzieć, że z każdym dniem jest coraz lepiej i po raz pierwszy w życiu mówię to szczerze. Po 8 miesiącach mam większą jasność umysłu niż przez dekady.
Jedyne, nad czym wciąż pracuję, to decyzje, które podjąłem, kiedy nie byłem sobą. Nadal muszę przyznać się do tych rzeczy i wziąć na siebie odpowiedzialność. Straciłem przyjaciół i straciłem czas, ale najbliżsi przyjęli moje przeprosiny i nadal są po mojej stronie, a to wiele dla mnie znaczy. Wciąż są przyjaźnie, które naprawiam do dziś, ale to wszystko jest częścią tego nowego życia, które dla siebie tworzę. Nie możesz zmienić przeszłości, ale zawsze możesz naprawić dawne błędy/stawić czoła konsekwencjom (oryginalnie: "You can't un-ring the bell, but you can always learn to ring it better").
Poprzez to wszystko nauczyłem się, że to w porządku, żeby prosić o pomoc. Więc do wszystkich "walczących" - szukajcie pomocy. Powiedz bliskiej ci osobie, że masz problemy i pozwól programowi wykonać swoją pracę. Uratował mi życie i jestem za to dozgonnie wdzięczny. W nadchodzących miesiącach usłyszycie ode mnie i EC znacznie więcej, niż mogę wam obiecać. Tak wchodzę w następny rozdział mojego życia, radząc sobie z problemami na bierząco, zamiast martwić się o przyszłość... bo to wszystko, co naprawdę mamy (to dość zredagowana definicja stwierdzenia, więc: "Here is to the next chapter in my life and to taking things one day at a time...because that is all we really have").
CZYTASZ
•MCR• Randomowe pierdoły ku uciesze Killjoys
HumorZdjęcia, memy, ciekawostki i różne pierdoły zyskane dzięki godzinom spędzonym na Pinterest, YouTube itp. Użyte zdjęcia, fanarty, memy itp. nie należą do mnie, wszystkie pochodzą z internetu, głównie Pinterest. Rozdziały z wywiadami i tego typu rzecz...