1

134 9 30
                                    

Ceren poprawiła opaskę na włosach i wróciła do organizowania kalendarza wizyt lekarskich. Klinika, w której pracowała, była jedną z najbardziej prestiżowych z tej części Stambułu, co tak naprawdę oznaczało, że była po prostu droga. Żadnych gwiazd, ani celebrytów, jedynie nowobogaccy i turyści, który mieli za dużo pieniędzy. Ceren czuła się świetnie jako jeden z elementów dekoracyjnych tego pomieszczenia. Świadomość, że dostała tę pracę jedynie dlatego, że była młoda i ładna, nie przysłaniała jej radości z każdego kolejnego dobrze wykonanego zadania. Potrzebowała tej pracy, więc motywy jej pracodawców były jej zupełnie obojętne. Melike rosła jak na drożdżach, a z jej wykształceniem, Ceren nie mogła liczyć na nic lepszego. Na razie. Jej plany na najbliższą przyszłość obejmowały podniesienie kwalifikacji, choć opieka nad Melike zajmowała jej całość wolnego czasu. Melike wypełniała jej cały świat.

Przed zajściem w ciążę, Ceren nigdy nie marzyła o zostaniu matką. Jednak gdy zobaczyła dwie pionowe kreski na teście ciążowym, jej plany na przyszłość obróciły się o 180 stopni. Miejsce niedojrzałego podlotka zajęła matka. Matka, która była w stanie walczyć o siebie i swoje dziecko. Dlatego Cenk i jego pieniądze stały się przekleństwem zamiast oczekiwanego wybawienia. Jedynym pozytywem, który wciąż widziała w fakcie, że najpierw poszła wiadomością o ciąży do Cenka, a nie do babci, było to, że Cenk jasno określił swoje stanowisko wyrzucając ją ze swojego życia jak zużytą zabawkę. Babcia kazałaby jej walczyć, znaleźć sposób by zająć "właściwe" jej miejsce w rodzinie Karacayów. Ale Ceren była Yilmaz i musiała dostać w twarz od życia, żeby zrozumieć, że jedynym sposobem, żeby szybko i łatwo zdobyć fortunę i wygodne życie, jest sprzedanie własnej duszy. Cieszyła się, że udało jej się uciec, zanim zatraciła się całkowicie.

A dziecko? Dziecko było jej małym prywatnym cudem. Melike stała się jej oczkiem w głowie od pierwszego oddechu. Każdego dnia mała dawała jej kolejne powody do radości. Ich małe dwupokojowe mieszkanie wypełniała cała gama dźwięków - śmiech, pisk, płacz. Ceren nigdy wcześniej nie czuła się tak żywa. Tak potrzebna. Niezbędna.

Jednak wciąż tęskniła. Tęskniła za miejscem, które kiedyś nazywała domem. Za Civanem, choć wcześniej nie umieli znaleźć ze sobą wspólnego języka. Za mamą, mimo że ostatni policzek, który jej wymierzyła, wciąż palił jej policzek. Za stałą obecnością babci, mimo że teraz zdawała sobie sprawę, że Neriman miała na nią zły wpływ. Jednak stałe wsparcie, które zapewniała jej babcia, było czymś, czego jej brakowało. Czasami obracała głowę, siedząc przed telewizorem, żeby skomentować daną scenę w telenoweli, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że nie ma do kogo się odezwać. Tę pustkę trudno było wypełnić.  Jej jedyną rodziną stała się ciocia Ebru - kobieta, która uratowała ją tamtego chłodnego wieczora od popełnienia największej pomyłki w życiu, z czym równał się powrót do rezydencji. Ceren była pewna, że ugięłaby się pod wpływem babci, albo, co gorsza - Cenka i jej życie nie wyglądałoby tak, jak teraz.

Jednak ciocia Ebru miała własne zobowiązania i nie mogła być z nią 24 na dobę.Miała własną rodzinę - dzieci i wnuki. Nawet w tym momencie zajmowała się nie tylko Melike, ale również trzyletnią Zehrą i pięcioletnim Hamzą - dziećmi jej córki Yagmur. Yagmur, która stała się najbliższą przyjaciółką Ceren i która trzymała ją za rękę podczas wszystkich badań USG, a później podczas porodu. Ona i ciocia Ebru były najlepszym substytutem rodziny, jaki Ceren mogła sobie wymarzyć.

Mimo to... Ceren tęskniła za Cemre. Tęskniła, choć w ostatnich tygodniach przed jej ucieczką dały sobie mocno we znaki, to mimo to, Ceren wciąż łapała się na odruchowym łapaniu za telefon, by podzielić się z Cemre każdą nawet najmniejsza drobnostką, która sprawiła jej radość danego dnia. Cemre wciąż pozostawała jej najlepsza przyjaciółką. Powierniczką. Siostrą. Gdyby tylko miała trochę więcej oleju w głowie i powstrzymała się w porę od snucia niemożliwych marzeń, być może byłaby teraz w domu, zamiast tułać się po mieście, które zdążyła już pokochać i znienawidzić w równym stopniu. Chociaż bardziej prawdopodobnym był scenariusz, w którym Melike by nie istniała, a tej myśli nie mogła znieść. Gdyby miała wybierać między tym życiem z jej kochanym promyczkiem, a życiem u boku rodziny bez Melike, to zawsze wybrałaby Melike. Zawsze.

- Hej, Ceren! Słyszałaś już wiadomości? - Ceren oderwała niewidzący wzrok od ekranu komputera i przeniosła wzrok na przyjaciółkę, która nagle pojawiła się obok niej, jakby wyrosła spod ziemi. Podekscytowany głos Yagmur niósł się po pomieszczeniu, zmuszając Ceren do sprawdzenia, czy przypadkiem żaden z pacjentów nie pozostał w poczekalni. Jej przyjaciółka miała płuca sopranistki, tyle, że Allah poskąpił jej talentu w kierunku śpiewu. Co nie zmieniało faktu, że jej głos dudnił jak dzwon.

- Nie, a co się stało? - Odpowiedziała Ceren zmuszając się do oderwania od złych myśli, by skupić uwagę na słowach przyjaciółki. Podejrzewała jedynie, że Yagmur jest podekscytowana jakąś błahostką, jak to miała w zwyczaju i nie pomyliła się. Yagmur szczebiotała o kolejny romansie gwiazdy filmowej, jakby to było wydarzenia na miarę obalenia królowej angielskiej, gdy sięgnęła za kontuar po pilot od telewizora, który wisiał w poczekalni dla pacjentów. Teoretycznie znajdował się tam jedynie w celu wyświetlania reklam zabiegów, którym można było się poddać w klinice, ale miał również podłączenie do kablówki, o czym personel dowiedział się całkowicie przypadkowo, gdy przyłapali dwóch rezydentów ortopedii na oglądaniu meczu piłkarskiego. Ceren rozejrzała się po poczekalni, kiwając głową, gdy Yagmur zawahała się przed włączeniem programu informacyjnego. W momencie, gdy skończył się talk show z kolejnym podbojem Kaana Yamana i zaczeły się właściwe wiadomości, Yagmur wyciągnęła rękę z pilotem w celu wyłączenia odbiornika, jednak coś na ekranie przykuło uwagę Ceren, na tyle by ją powstrzymać.

- Wczorajszej nocy w centrum Stambułu doszło do kolizji samochodowej...

- Podgłośnij to - rzuciła Ceren do Yagmur, ze wzrokiem wlepionym w ekran. Skądś znała ten samochód... Ale przecież wiele takich jeździło po ulicach Stambułu, może nie było się czym przejmować.

- Wyjeżdżający z podporządkowanej uliczki pojazd uderzył w bok samochodu przygotowującego się do wjazdu na rondo. Poszkodowanym kierowcą jest Cemre Karacay, była żona Cenka Karacaya, syna prezesa holdingu Karacay. W samochodzie znajdowali się również jej były mąż - Cenk Karacay oraz kuzyn jej męża, Nedim Karacay. Poszkodowaną w wypadku kobietę przetransportowano helikopterem do szpitala. Z uzyskanych informacji dowiadujemy się, że jej stan jest ciężki, choć jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Obecnie utrzymywana jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Zdrowiu pozostałych uczestników zajścia nie zagraża niebezpieczeństwo. W stanie dobrym trafili na 24-godzinną obserwację. Sprawca wypadku został przewieziony na posterunek policji. W jego krwi wykazano 1,5 promila alkoholu. Za spowodowanie wypadku oraz narażenie innych na utratę życia i zdrowia, sprawcy może grozić nawet do 8 lat pozbawienia wolności...

- Ceren, wszystko w porządku? Jesteś blada jak ściana - Yagmur nalała wody z dyspozytora i podała Ceren, która rzeczywiście wyglądała, jakby miała się zaraz przewrócić. Ceren sięgnęła po plastikowy kubek trzęsącymi się dłońmi, jednak udało jej się jedynie wytrącić go Yagmur z ręki. Ze ściśniętym gardłem udało jej się wydusić parę słów

- Yagmur... - Zaczęła Ceren przyciskając dłonie do mostka, jakby to miało powstrzymać narastający w niej szloch. - Powiedz mamie... Powiedz mamie, że przyjadę dzisiaj trochę później po Melike - wydusiła z siebie, zanim oparła się placami o ścianę, po której zjechała do pozycji siedzącej na podłogę, nie mogąc złapać tchu. Yagmur dostrzegając w końcu objawy napadu paniki, sięgnęła do apteczki i wyciągnęła ziołowy środek uspokajający, który działał zaaplikowany pod język

- Oddychaj, dobrze... Jeszcze raz - Ceren złapała haust powietrza, o mało nie wypuszczając tabletki z ust. Po kilku minutach zagrożenie hiperwentylacją minęło i Ceren była w stanie skupić myśli. - Ceren? Powiesz mi dlaczego wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha? - Zapytała zaniepokojona Yagmur obejmując kolana koleżanki dłońmi, starając się ją jakoś ugruntować w tej chwili. Ceren spojrzała na nią niewidzącym wzrokiem, wciąż starając się otrząsnąć z szoku. Minęła kolejna minuta, zanim udało jej się dobyć głosu.

- Cemre Karacay... To moja siostra.

Prócz Ciebie, NicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz