To szalone, jak długi jest ten odcinek. Mam nadzieję, że, mimo wszystko, dobrniecie do końca :)
Cenk nigdy nie czuł takiego spokoju, jak wtedy, gdy spoglądając na uwijającą się w kuchni Ceren, która uparła się posprzątać po obiedzie, bawił się z Melike w "a ku ku" na podłodze w salonie.
To. To, o tym nie śmiał marzyć przez ostatnie kilkanaście miesięcy, to jest od chwili, w której ponownie zobaczył Ceren na tamtej huśtawce. To właśnie o tym myślał, gdy przesiadywał godzinami pod jej kamienicą, ryzykując odkrycie dzień po dniu. Gdyby tylko mógł cofnąć czas i sprawić, żeby to była jego codzienność od tamtego dnia, zamiast zmuszać się do uważania na każdy krok, by jego matka, ani nikt inny nie zburzył spokojnego życia, które Ceren zbudowała dla ich córki.
Co nie zmieniło faktu, że jego nadzieja rozbuchała jak ogień buzujący w kominku za jego plecami, gdy okazało się, że Ceren nie zmieniła zdania i postanowiła spokojnie dotrwać do końca swojej "kary" za zaniedbanie własnego zdrowia w jego domu. Jej własne słowa, które sprawiły, że mimo wszystko duch w nim trochę podupadł, nawet jeśli na stole czekał na niego przygotowany przez nią posiłek.
Coś, czego się nie spodziewał. Coś, co sprawiło, że wreszcie poczuł, jak to jest mieć rodzinę. Być częścią tej rodziny. Coś, co mógłby mieć przez ostatnie dwa lat, gdyby nie popełnił największego błędu w swoim życiu.
- Spotkałem się z Nedimem, zanim wróciłem do domu - odezwał się Cenk, próbując zagaić rozmowę z Ceren, gdy Melike znudziła się zabawa i odbiegła do swoich klocków. Zanim wróciłem do domu, Cenk zawiesił się na tym zdaniu, nie zauważając, że Ceren uniosła na niego zaskoczone spojrzenie z talerza, który właśnie przecierała.
- I? - Ponagliła go dziewczyna, wyraźnie żywo zainteresowana stanem jego kuzyna, co Cenk natychmiast postanowił ukrócić, wstając z podłogi, żeby przenieść się do kuchni. W tym samym momencie Melike znów pojawiła się w zasięgu jego wzroku z pluszowym królikiem w rączce, domagając się, żeby wziął ją na ręce, co z chęcią uczynił. Nie wierzył, że kiedykolwiek znudzi mu się możliwość trzymania córki jak najbliżej tylko się dało, tak jak teraz, gdy przytulała główkę do jego ramienia i ssała ucho zabawki, która wyglądała, jakby wymagała kolejnego prania.
- Odreagowywał zerwanie z twoją siostrą i spędził noc poza domem, ale nic mu nie jest - stwierdził Cenk obserwując reakcję Ceren, która najpierw uniosła brwi, a potem uśmiechnęła się z niedowierzaniem i pokręciła głową. Cenk uśmiechnął się szeroko, ukrywając swoją reakcję we włosach córeczki. Tak dobrze było zobaczyć na własne oczy, że poza przyjaźnią między Ceren a Nedimem nic nie było. Co prawda jego świadomość zdawała sobie z tego sprawę, ale w podświadomości wciąż czaiły się niechciane wątpliwości.
- Cóż, to chyba dobrze, że są na tej samej stronie - skwitowała Ceren wracając do polerowania talerza, jak gdyby nigdy nic. Cenk zjeżył się trochę, widząc ten brak zainteresowania, w końcu chciał się trochę wykazać i pokazać Ceren, że on i Nedim również byli przyjaciółmi (co nie do końca było prawdą i Ceren doskonale o tym wiedziała, ale liczyła się dobra wola...). Jednak po sekundzie naszła go refleksja, że to nawet dobrze, że Ceren nie interesowała się Nedimem na tyle, by wypytywać go o szczegóły jego nocnych wojaży. Wolał, żeby interesowała się życiem Nedima w jak najmniejszym stopniu, przynajmniej to mógł skreślić z listy rzeczy spędzających mu sen z powiek.
Zresztą o jakim śnie on w ogóle myślał? Nie pamiętał kiedy ostatnio spał, chyba ostatni raz tej samej nocy, której Ceren trafiła do szpitala, a Cemre wybudziła się ze śpiączki. A i to krótko, bo po powrocie Ceren do jej szpitalnej sali, nie odważył się ponownie zasnąć. Po głowie wciąż krążyła my myśl, że gdy tylko przymknie oczy, to Ceren znów zniknie, a on nigdy jej nie odnajdzie.

CZYTASZ
Prócz Ciebie, Nic
Short StoryZaczynamy od początku. Może nie od początku, ale prawie... Ceren pewnej nocy znika z posiadłości Karacay, nikt, prócz jednej osoby, nie jest w stanie wytłumaczyć jej ucieczki. Nikt, prócz jednej osoby, nie wie, że miała swoje powody. Jednak ta osoba...