Gdy następnego dnia Ceren obudziła się w szpitalnym łóżku, wciąż nie wiedziała co ma począć w sprawie Cenka i jego niespodziewanego wyznania uczuć. Na całe szczęście, jej poranek nie zaczął się kolejnym rollercoasterem uczuć, ponieważ to nie jego twarz, a Melike powitała ją po przebudzeniu.
W pierwszej chwili nie była pewna czy dalej nie śni, gdy dostrzegła Yagmur z Melike i Zehrą na kolanach, podczas gdy Hamza za wszelką cenę próbował zwyciężyć niewidzialnego smoka, walcząc z nim drewnianą imitacją miecza. Mimo że Ceren wciąż była zamroczona przez wydarzenia ostatnich godzin, to nic nie mogła przysłonić jej radości z zobaczenia córki.
- Mama mówiła Ci, że przesadzasz - powiedziała Yagmur z wyrzutem, choć w jej oczach jak zawsze czaił się uśmiech. Ceren podejrzewała, że ta jej radość życia zjednywała jej absolutnie wszystkich. Jej mąż szalał na jej punkcie i bał się jej w równym stopniu. Ceren nie znała drugiej równie nie zgranej pod względem charakteru pary, ale być może jest w tym trochę prawdy, że przeciwieństwa się przyciągają.
- Uważaj, bo zaczynasz brzmieć jak ona - odpowiedziała Ceren gorliwie wyciągając ręce po córkę, gdy udało jej się unieść górną część szpitalnego łóżka na tyle, by mogła usiąść. Po ustawieniu odpowiedniej pozycji, Melike szybko znalazła się w jej ramionach, a Ceren poczuła, że wreszcie może oddychać pełną piersią. Nic nie uspokajało jej bardziej niż zapach włosków Melike przy jej nosie, gdy mała spała, albo tak jak teraz, wtulała się w nią ze wszystkich sił. Ceren oddałaby życie za swoje maleństwo.
- Wszystko w porządku? Nie sprawiła wam problemów? - Zapytała Ceren, wciąż odczuwając niesłabnące poczucie winy z powodu jej niedyspozycji. Cemre miała rację, musiała przestać zgrywać bohaterkę, która ma wszystko pod całkowitą kontrolą, nawet własne ciało, które domagało się teraz odbudowania utraconych zapasów energii, zwłaszcza że jedno ze źródeł jej stresu właśnie przestało istnieć.
- Oczywiście, że nie - odpowiedziała Yagmur spoglądając ciepło na uroczą małą istotkę, która za nic w świecie nie chciała puścić rękawa matki, mimo że Ceren próbowała wziąć łyżkę okropnej zupy mlecznej podanej jej na śniadanie. - Melike była grzeczna jak aniołek - dodała Yagmur dla efektu, ale było jasne jak słońce, że przedobrzyła, gdy Ceren spojrzała na nią podejrzliwie. W końcu jak nikt inny znała możliwości swojego dziecka i nigdy, nawet w najbardziej wydumanych fantazjach, nie byłaby w stanie określić Melike aniołkiem.
Melike nie była niegrzeczna, przynajmniej nie można było zastosować wobec niej słownikowej definicji tego słowa, ale była humorzasta i miała temperament. Lubiła być w centrum uwagi i gdy ktoś jej tę uwagę odbierał, stawała się małym diabełkiem. W jej wieku nie było to niczym niezwykłym, ale nie oznaczało to, że nie dawała się we znaki zarówno Ceren, jak i jej tymczasowym opiekunom, pod których opieką pozostawała pod nieobecność matki.
- Powiedzmy, że Ci wierzę... Ale tylko dlatego, ze byłoby mi jeszcze bardziej głupio, gdyby dała wam popalić - powiedziała Ceren odgarniając miękkie jak puch włoski dziecka z jej czoła. Yagmur uśmiechnęła się radośnie, gdy Ceren odpuściła jej temat nocnych wojaży z małą zagładą, którą czasami stawała się Melike i przesunęła spojrzeniem po pobladłej z przemęczenia twarzy przyjaciółki. Ceren wyglądała jak śmierć na chorągwi, była blada, miał sińce pod oczami, a jej nadgarstki miały w obwodzie chyba tyle samo, co nadgarstki jej trzyletniej córki. Yagmur westchnęła w duchu, ale postanowiła nie wygłaszać kazania na temat wartości dbania o siebie, przynajmniej nie teraz, gdy Ceren leżała jeszcze pod kroplówką, która pompowała w jej żyły jakiś witaminowy koktajl.
- Minęłam się w drzwiach z jakimś mężczyzną, gdy przyszłam. To ten twój przyjaciel, facet twojej siostry? - Zapytała Yagmur upijając łyk brei, którą nazywali w tej placówce kawą. Ceren umknęła wzrokiem, zamierając na chwilę w pozycji, ale szybko się otrząsnęła, czym jeszcze bardziej wzbudziła ciekawość przyjaciółki.
CZYTASZ
Prócz Ciebie, Nic
Historia CortaZaczynamy od początku. Może nie od początku, ale prawie... Ceren pewnej nocy znika z posiadłości Karacay, nikt, prócz jednej osoby, nie jest w stanie wytłumaczyć jej ucieczki. Nikt, prócz jednej osoby, nie wie, że miała swoje powody. Jednak ta osoba...