6

121 6 59
                                    


Ok, this isn't something what I'm used to write, at least a frist part, so please be gentle with me :)

Robiło się coraz ciemniej i ciemniej. Obłok pary wypływał z jej ust przy każdym oddechu. Cemre zwinęła się w kulkę, przyciągając kolana do klatki piersiowej. Las spowijała mgła, gęstsza i gęstsza z każdym mijającym dniem. Była sama, znów była sama. Głos, który wzywał ją coraz głośniej każdego dnia, głos Ceren, ucichł jakiś czas temu. Cemre chciała go odzyskać, wołała, zaklinała i płakała, ale głos nie powracał. Cykl powtarzał się znowu. Każdego dnia, gdy nad drzewami pokazywało się słońce, Cemre mogła usłyszeć głos i wyczuć obecność siostry. Gdzieś w oddali czekała na nią. Cemre po prostu nie mogła jej znaleźć. Robiło się coraz zimniej. Musiała ją znaleźć, zanim szron, który powoli zagarniał coraz to szersze połacie ziemi pod jej stopami, zacznie sięgać i jej. Cemre uniosła dłoń i spojrzała na nią, obserwując jak kryształki lodu osadzają się na jej palcach. Zostało jej niewiele czasu. Musiała szukać dalej...

- Ceren!

***

- Cemre! - Ceren obudziła się gwałtownie unosząc się do pozycji siedzącej na łóżku, jakby poraził prąd. Chłód, który zawładnął jej ciałem, nie miał nic wspólnego z temperaturą pokoju. Czuła jak rozchodzi się od mostka przez całe jej ciało w postaci dreszczy. Nie zauważyła nawet kiedy zaczęła szczękać zębami, dopóki czyjaś dłoń nie objęła jej policzka. Cenk, no tak, wciąż tu był...

- Hej, spójrz na mnie. To tylko zły sen - nigdy wcześniej nie widziała go tak zaniepokojonego. Zresztą wcześniej nie miała ku temu zbyt wielu okazji. - Krzyczałaś przez sen - powiedział w pewnym momencie przerywając ciszę, gdy Ceren objęła się ramionami, czując jak dreszcze przejmują władze nad jej ciałem. Nie mogła się ruszyć. Była jak zamrożona, mrowienie skóry sprawiało, że czuła jakby kolejne części jej ciała przemarzały od środka.

- Cemre... - wypowiedziała zdrętwiałymi wargami. - Jest jej zimno - dodała, gdy udało jej się zmusić usta do kooperacji z jej umysłem. Cenk wyglądał na jeszcze bardziej przerażonego niż chwilę wcześniej, ale szybko opanował mimikę twarzy, wracając do spokoju, który wcześniej tak bardzo ją drażnił, ale teraz wręcz przeciwnie - uspokajał.

- Jesteś zimna jak lód - mruknął w ramach wyjaśnienia, zanim objął jej twarz obiema dłońmi, jakby próbował ogrzać ją dotykiem. Nie chciała go. Na końcu języka miała słowa, że nie ma prawa jej dotykać, ale przejmujący chłód, który wciąż czuła, nie pozwalał jej logicznie myśleć. Jest taki ciepły, pomyślała, zanim oparła się czołem o jego bark, gorączkowo szukając sposobu, żeby się ogrzać. W tym momencie, Cenk był dla niej czymś w rodzaju grzejnika,jedyną ciepłą istotą i chciała być tak blisko niego, jak tylko się da.

- Poczekaj - powiedział po chwili mężczyzna odciągając jej głowę od zagłębienia swojej szyi. Ceren jęknęła zdezorientowana, nieobecnym wzrokiem obserwując jak mężczyzna odchodzi w stronę jej salonu, tylko po to, by po chwili wrócić z kocem, który zostawiła dla niego wcześniej na kanapie. Przemknęło jej przez myśl, że chcę ją nakryć tym dodatkowym kocem i całe jej ciało zbuntowało się przeciw takiemu rozwiązaniu. Jednak jego zamiary były zgoła inne, co stało się jasne,  gdy ściągnął z siebie sweter i położył się na łóżku obok niej, okrywając ich oboje kołdrą i kocem. Nie broniła się, gdy delikatnym ruchem objął jej kark dłonią i przyciągnął jej głowę do poprzedniej pozycji w zagłębieniu jego szyi. Czując znajomy zapach jego perfum, Ceren odprężyła się i zapadła w niego jak w materac. Nie myślała w tym momencie o tym, że go nienawidzi. Że jest ostatnią osobą, którą chciałaby zobaczyć w swoim łóżku. Chciała tylko, żeby ciepło wróciło.

Prócz Ciebie, NicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz