Po wyjściu Nedima, Ceren oparła czoło o drzwi i westchnęła, starając się znaleźć jakiekolwiek logiczne wyjście z sytuacji. Tylko, że takiego rozwiązania nie było. Nie miała pojęcia dlaczego Cenk zaproponował, że z nią zostanie i odegra rolę ochroniarza. Ceren nie mogła być pewna, czy istniała konieczność ochrony jej przed kimkolwiek. Nie wiedziała nawet, czy osoba, która wysłała jej pudło była dla niej zagrożeniem. Być może był to ktoś zupełnie niegroźny, jakiś adorator, który nie miał odwagi zagadać do niej w bardzie cywilizowany sposób. Mógł to również być zupełnie ktoś inny. Dlaczego nie pomyślała, żeby najpierw zapytać znajomych? Przecież Yagmur lub ciocia Ebru mogły równie dobrze zrobić jej prezent nie pytając wcześniej o jej opinie. To było zupełnie w ich stylu. Przecież widziały, że ostatnio się miota i nie ma czasu dla siebie. Być może powinna była potraktować zawartość pudła jak zwykły prezent?
Zresztą sprawa pudła przestała być tak naglącym problemem, gdy Cenk Karacay pojawił się w progu jej mieszkania jak najgorsza zmora i postanowił tak po prostu wrócić do jej życia tylnymi drzwiami. W jakim celu zaproponował, że z nią zostanie? Z dobroci serca? Ceren parsknęła śmiechem na samą myśl, po czym obróciła się w kierunku mężczyzny i ponownie otworzyła drzwi, by wskazać mu drogę wyjścia.
- Wyjdź - powiedziała Ceren zmęczonym głosem, starannie omijając go wzrokiem. Udało jej się jednak zaobserwować, że się wzdrygnął na dźwięk jej głosu. Nie obchodziło jej to, miała i tak wystarczająco dużo problemów bez udziału Cenka, żeby teraz jeszcze martwić się jego uczuciami. Lub ich brakiem - wszystko jedno.
- Chyba nie mówisz poważnie - odezwał się Cenk poważnym tonem, którego nigdy wcześniej u niego nie słyszała. Bądź być może nie pamiętała, by go słyszała. Przez tak wiele miesięcy starała się zapomnieć o tej części swojego życia, że być może wyrzuciła ten szczegół z pamięci.
- Śmiertelnie poważnie - skwitowała Ceren modląc się w duchu, by jej córce nie wpadło teraz do głowy, żeby się obudzić. Brakowało jej sił na walkę z płaczącym niemowlakiem w obecności mężczyzny, który przyczynił się do jej przyjścia na świat. - Wyjdź. Nie chcę Cię w moim mieszkaniu - dodała Ceren usiłując wlać w swój głos jak najwięcej mocy, mimo że wydarzenia tego wieczoru wyprały ją z energii. Nie mogąc dłużej odwlekać tej chwili, Ceren uniosła spojrzenie na twarz Cenka i to, co zobaczyła odebrało jej mowę. Nigdy wcześniej nie widziała u niego tak czystej żywej emocji, takiego przejawu uczucia, uczucia, którego nie potrafiła nazwać. To było coś jakby głód, ale nie do końca. Mimo chwilowego zawahania, Ceren wiedziała, że nie może pozwolić sobie na chwilę słabości. Już raz dała się zwieść urokowi i charyzmie tego mężczyzny, dowiadując się po czasie, że ładna buźka może skrywać pod sobą całe morze zgnilizny. Dlatego też odwróciła wzrok uparcie wpatrując się we wzór na panelach w jej przedpokoju.
- Nie. Nie wyjdę. Ktoś Ci zagraża... - Cokolwiek wyczytała w jego twarzy, przekładało się również na jego ton. Ceren przeszedł dreszcz, gdy głos Cenka odbił się echem w jej małym mieszkanku. Nie zamierzała jednak się poddać. Cenk Karacay był dla niej większym zagrożeniem niż wszyscy psychopaci świata.
- Bardziej niż Ty? Nie żartuj. Wynoś się z mojego domu! - Ceren otworzyła szerzej drzwi, sprawiając, że klamka uderzyła o ścianę. Głuchy odgłos poniósł się po mieszkaniu, a ona spojrzała z przerażeniem na drzwi pokoju, w którym spała jej córeczka, błagając, żeby dźwięk jej nie obudził. Cenk zrobił krok w jej kierunku, ale gdy szarpnęła się do tyłu, przystanął w miejscu unosząc obie dłonie w geście poddania.
- Ceren, to nierozsądne...
- Gdzieś mam twój rozsądek, masz wyjść - warknęła dziewczyna i w tym momencie była gotowa wyrzucić go za drzwi własnymi rękoma, ale Cenk stał od niej w znacznej odległości i Ceren wiedziała, że jedynie się ośmieszy próbując zrównać się z nim siłą, by wypchnąć go za drzwi.
![](https://img.wattpad.com/cover/254128263-288-k12556.jpg)
CZYTASZ
Prócz Ciebie, Nic
Historia CortaZaczynamy od początku. Może nie od początku, ale prawie... Ceren pewnej nocy znika z posiadłości Karacay, nikt, prócz jednej osoby, nie jest w stanie wytłumaczyć jej ucieczki. Nikt, prócz jednej osoby, nie wie, że miała swoje powody. Jednak ta osoba...