13

222 7 149
                                    

Napisałam, że poprzedni odcinek był długi? Cóż, ten jest jeszcze dłuższy 😂 Mam nadzieję, że dotrwacie do końca 😅

***

Cenk zamrugał, usiłując stłumić smugę światła, która nagle wdarła się w jego pole widzenia. Która mogła być godzina, jeśli zimowe słońce oślepiało go swoim blaskiem? Jednak to nie światło, a dźwięki dobiegające zza jego pleców wybudziły go ze snu.

- Nie, skarbie. Tata śpi, później się z nim pobawisz. Poczekaj, mama weźmie tylko szalik i pójdziemy na dwór - Cenk znieruchomiał na łóżku, zszokowany tym, co właśnie usłyszał. Czy Ceren właśnie... Czy ona właśnie powiedziała do Melike, że jest jej tatą? I powiedziała to tak, jakby była to najnaturalniejsza rzecz na świecie?

Jak? Kiedy to się stało? Kiedy stał się godzien miana nie ojca, ale taty Melike, w oczach Ceren? Czym sobie na to zasłużył?

Cenk sądził, że Ceren naprawdę traktuje sytuację jako przejściową i gdy tylko pojawi się taka szansa, ucieknie z powrotem do swojego życia, jakby te chwile, które spędzili razem, nigdy nie miały miejsca. Mógł jedynie mieć nadzieję, że tak nie jest, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały właśnie na taką wersję scenariusza...

Ale... Po tym co usłyszał, nie mógł być tego taki pewien.

Czując ciepło rozchodzące się pod całym ciele, Cenk uśmiechnął się szeroko i już miał dać znać Ceren, jak bardzo ucieszyły go jej słowa, kiedy usłyszał dźwięk zaskakującego mechanizmu zamka, co oznaczało, że wyszła z pokoju, zanim zdążył ją powstrzymać. Cenk przewrócił oczami na własną nieporadność i z irytacją odrzucił pościel, zanim dostrzegł skrawek zapisanego papieru oparty o szklankę z wodą stojącą na nocnym stoliku obok łóżka.

Dzień dobry,

Próbowałam dobudzić cię wcześniej, ale nie dałam rady. Zadzwoniłam do Nedima i powiedziałam mu, że nie będzie cię dziś w pracy. Mam nadzieję, że nie miałeś dziś niczego ważnego w planach. Zrobiłam śniadanie, jest w kuchni na stole. Będziemy na dole razem z Melike.

Ceren

PS. Wciąż musimy porozmawiać.

Cenk spojrzał na zegarek, przecierając oczy ze zdumienia, gdy zobaczył na wyświetlaczu 11:16. Jak to możliwe, że zaspał do pracy? Do tej pory nigdy mu się to nie zdarzyło. Co prawda nigdy wcześniej nie był wyczerpany maratonem bezsenności i oczywiście miał Nurten, która pilnowała jego grafiku na tyle, by wiedzieć kiedy go obudzić. Jednak teraz nie mógł być bardziej zadowolony z faktu, że Nurten nie było w pobliżu, by go obudzić, jeśli to oznaczało, że mógł budzić się w łóżku, w którym spędził noc z Ceren. Nawet jeśli oznaczało to tylko wspólny sen.

Zmięta pościel i ulotny zapach jego własnego szamponu, którego Ceren używała z braku innych możliwości, unoszący się z drugiej poduszki, podpowiadały mu, że Ceren spędziła noc w tym samym łóżku i wyglądało też na to, że przeorganizowała jego plan dnia na tyle na ile mogła, tylko po to, żeby mógł się wyspać.

Zerkając ponownie na notatkę napisaną idealnym kaligrafowanym pismem, które można by oprawić w ramki i powiesić jako dzieło sztuki, Cenk zawiesił się na post scriptum, które nie zwiastowało nic dobrego. Bo od kiedy to "musimy porozmawiać" oznaczało coś dobrego? Mimo dopiski, nie mógł skupić się na niczym innym, jak tylko na tym, że Ceren z własnej woli zaangażowała się na tyle, żeby chociaż zadzwonić do Nedima i powiadomić go, że nie będzie go w pracy.

Czując nagle, że nie może spędzić w łóżku ani chwili dłużej, Cenk zerwał się na równe nogi i pobiegł za Ceren. Zauważając jednak, że nie było jej już w korytarzu, przełknął gorzkie jak popiół rozczarowanie i ruszył do pokoju, który chwilowo przypisał sobie na własność, by znaleźć coś do ubrania.

Prócz Ciebie, NicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz