23

115 3 44
                                        

Jest! Ostatni odcinek! Wiem, że się cieszycie, że wasza męka dobiegła końca 😁 A tak serio, to cieszę się, że przeżyliście ze mną tę przygodę i chciałabym podziękować wam za to, że byliście ze mną. Nie macie pojęcia jak wiele znaczą dla autora komentarze i zainteresowanie ze strony czytających.

Ze swojej strony zapowiadam jeszcze epilog, bo naprawdę trudno będzie mi się z nimi rozstać. Autor powinien rozdzielać swoją miłość po równo między swoje dzieła, ale ta dwójka ma dla mnie szczególne znaczenie. Chciałabym móc powiedzieć, że tego nie widać, ale po długości odcinków i tego jak często pisałam już, że zmierzamy do końca, a potem wydłużałam tę podróż, chyba doskonale wiecie, gdzie leży moja lojalność. Mają moje całe serducho i nie mogę nie napisać, że są moimi ulubieńcami.

Dziękuję wam jeszcze raz i ostrzegam, że szykuje się drama przez duże "D".

***

Ceren była oszołomiona, jej język był jak z waty, a gdy spróbowała ruszyć rękami ,poczuła, że są skrępowane. Mrugając, by odgonić migające punkciki latające przed oczami, Ceren zaczęła się szarpać, czując jak panika więzi jej głos w gardle.

- Spokojnie, to nic nie da - Ceren szarpnęła głową do góry, słysząc znany jej głos i nagle zrozumiała wszystko, gdy zobaczyła twarz Agah Karacaya nad swoją głową.

- To ty - powiedziała zachrypniętym głosem, bo wszystko stało się oczywiste. To nie Seniz nasłała zbirów, by rozwiązali problem. Nie miała takich znajomości, by znać ludzi, którzy mogli za odpowiednią opłatą zajmować się siłowym rozwiązywaniem problemów. Była szalona, to oczywiste, ale jej mąż... Jej mąż miał władzę, którą wiedział jak wykorzystać i chciał tę władzę chronić za wszelką cenę.

A Ceren i Melike były zagrożeniem dla jego reputacji. Wybuchłby skandal, wielki skandal, dużo większy niż informacja, że Seniz Karacay trafiła do kliniki psychiatrycznej. W końcu jaka gwiazda estrady choć raz nie trafiła do takiej kliniki? To było łatwiejsze do wyjaśnienia niż to, że jego syn miał nieślubne dziecko z siostrą swojej byłej żony.

- Brawo, nie doceniłem Cię. Wygląda na to, że jesteś mądrzejsza niż mój syn, choć do tego nie trzeba wiele... - Ceren szarpnęła się na krześle, wywołując mały uśmiech u teścia.

- Jego matka... - zaczęła Ceren, rozglądając się bezradnie w poszukiwaniu czegoś lub kogoś, co pomogłoby jej się uwolnić.

- Jest szalona, tak wiem - odezwał się starszy mężczyzna, siadając na krześle naprzeciw niej. - To było niemal zabawne, widząc, jak Cenk zakręcił się tym tak mocno, że nie dostrzegał oczywistego. Odziedziczył po niej to jednotorowe myślenie i zafiksował się na tobie - Agah wskazał na nią ręką od niechcenia, jakby była przedmiotem.

- Mój syn naprawdę sądził, że jest taki sprytny, kiedy w rzeczywistości zachowywał się niezwykle głupio. Wiesz ile razy udało mu się wymyślić wiarygodną wymówkę, gdy wymykał się nocą z domu lub zniknął na całe popołudnie, by popatrzeć na twoje życie? Dokładnie zero - Ceren wzdrygnęła się, słysząc zimny śmiech mężczyzny, a potem uderzyło w nią, że być może nie wyjdzie z tego żywa. Dreszcz przeszedł ją po plecach, gdy przypomniała sobie, że przecież w domu była jeszcze jedna osoba.

Jej słoneczko, jej córeczka.

- Melike! Gdzie moje dziecko? - Krzyknęła Ceren, jeszcze usilniej walcząc z więzami, jednocześnie ocierając sobie nadgarstki do krwi, zaś Agah popatrzył na nią z pobłażliwością.

- Nic jej nie jest, nie zabiłbym własnej wnuczki. Zostanie wysłana za granicę, będzie bezpieczna. Będzie daleko... - Ceren zawyła jak zranione zwierzę, usiłując wyszarpnąć poranione dłonie z więzów. - I ty również, jeśli tylko w tej chwili podpiszesz pewne dokumenty - Agah poatrzył na nią przenikliwie, oceniając ją.

Prócz Ciebie, NicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz