Pamiętacie, że zawsze ostrzegam przed długością odcinka w tym opowiadaniu? Cóż, ostrzegam ponownie, bo znów mnie poniosło 😁
Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić ☺
***
Ceren siedziała jak na szpilkach w poczekalni szpitala w oczekiwaniu na Omara, który miał przynieść jej najnowsze wyniki badań. Wyniki, od których zależało, czy i kiedy będzie mogła wrócić do pracy i do dawnego życia.
Oczywiście, na tyle, na ile było to możliwe, biorąc pod uwagę zmiany, jakie zaszły w jej życiu. Wciąż chciała wrócić do pracy, jedynego fragmentu jej życiu, który pozostawał niezmienny.
Ponieważ cała reszta... Była jak jazda rollercoasterem bez zabezpieczenia.
Nie mogąc usiedzieć na miejscu, zaczęła krążyć nerwowo po poczekalni, Ceren o mało nie połamała sobie palców, które wykręcała z nerwów, gdy niemal zderzyła się z mężczyzną nadchodzącym z naprzeciwka. Mężczyzną w bluzie z kapturem, naciągniętym na czoło, tak, że trudno byłoby rozpoznać jego rysy twarzy dopóki nie praktycznie nie znalazłoby się z nim praktycznie twarzą w twarz.
Wydając z siebie nerwowy chichot, Ceren uniosła głowę i musiała powstrzymać rozbawienie, gdy zetknęła się ze skonfundowanym wyrazem twarzy Kaana Yamana, mężczyzny, który był nowym partnerem jej siostry i prawdopodobnie nawet o tym nie wiedział. Oczywiście mógł nie wiedzieć o tym, że były siostrami, nie o związku, poprawił się w myślach Ceren, nakazując sobie samej spokój.
Po tym jak pomógł jej ustać w pozycji pionowej, Kaan w końcu spojrzał jej w oczy i na jego twarzy pojawiło się coś na kształt rozpoznania.
- Znam cię - odezwał się mężczyzna po kilku sekundach, zaskakując ją zupełnie. Ceren zagryzła policzek od środka, starając się zachować powagę. Nie miała pojęcia, czy Cemre pokazała swojemu nowemu facetowi jej zdjęcie (ponieważ z Cemre nigdy nie było wiadomo, co jej mogło strzelić do głowy), czy też pamiętał ją z ich poprzedniego spotkania w klinice, więc zdecydowała się na brak odpowiedzi.
- Jesteś sekretarką w klinice, do której trafiłem po wypadku na planie - skonstatował po chwili, gdy już dotarło do niego, skąd znał jej twarz.
- Dzień dobry, panie Yaman - odpowiedziała cicho, zważając na jego przebranie, które zapewne miało ochronić go przed rozpoznaniem w tak publicznym miejscu, jakim był miejski szpital. Mężczyzna rozejrzał się szybko, skanując korytarz w poszukiwaniu osób, które mogły ja usłyszeć i odetchnął z ulgą, nie widząc nikogo. - Jak pana ręka? - Zapytała Ceren, widząc, że jego ramię wciąż było unieruchomione w temblaku.
- Lepiej, to było tylko zwichnięcie - odpowiedział, zaskoczony, że pamiętała z jakiego powodu trafił do kliniki dwa tygodnie wcześniej. Ceren uniosła kącik ust w uśmiechu, rozumiejąc, że powodem jego pobytu w szpitalu nie mogły być więc jego problemy zdrowotne.
- Cieszę się. Miło było pana widzieć - odezwała się Ceren, próbując zakończyć tę konwersację i umożliwić mu możliwie łatwe wyjście z sytuacji, by mógł przedostać się Cemre, co zapewne było jego pierwotnym założeniem. Mężczyzna rozejrzał się jeszcze raz po korytarzu i gdy obróciła się do niego plecami, przedostał się tuż przed nią, zagradzając jej drogę.
- Powinienem Cię przeprosić za zachowanie mojego menadżera. Nie powinien był zachować się w ten sposób - stwierdził, sprawiając, że Ceren zamrugała zszokowana. - Cóż, byłego już menadżera. Przykro mi, że była Pani narażona na...
CZYTASZ
Prócz Ciebie, Nic
Short StoryZaczynamy od początku. Może nie od początku, ale prawie... Ceren pewnej nocy znika z posiadłości Karacay, nikt, prócz jednej osoby, nie jest w stanie wytłumaczyć jej ucieczki. Nikt, prócz jednej osoby, nie wie, że miała swoje powody. Jednak ta osoba...