P.O.V Kiary
Następnego dnia obudziłam się niewyspana. Całą noc przeżywałam wczorajsze spotkanie z Lokim. Widać, że zmienił się od ostatniego razu, gdy go widziałam. Nabrał charakterku i pewności siebie. Zachowuje się niezwykle uparcie i cyniczne. W dodatku jego rysy twarzy stały się bardziej zarysowane, a postawa jest wręcz nienagannie prosta. Mam szczęście, że wszystkie moje myśli pozostają w mojej głowie, bo jestem aż skłonna przyznać, że wyprzystojniał... I to nie mało.
Śniadanie zjadłam w towarzystwie Natashy i Clinta. Odtworzyłam ruchy, które wykonał Steve, gdy robił mi tamte kanapki, dzięki czemu poznałam choć jedno zastosowanie produktów znajdujących się w kuchni. Jak się dowiedziałam podczas rozmowy przy stole Natasha i Clint byli agentami Tarczy zanim stali się Avengersami. Clint był całkowicie przeszkolony przez nauczyciela, którego prawdopodobnie dzisiaj spotkam na sali treningowej. Natomiast Natasha uczyła się wcześniej w jakiejś innej szkole, a dopiero potem przeszła prawidłowe szkolenie w Tarczy. Burton powiedział też, że jej umiejętności tak zaskoczyły Fury'ego, że poprowadziła trening dla samych nauczycieli w Tarczy, żeby mogli się podszkolić.
Schodzę właśnie na dół wraz ze Starkiem, który ma na sobie jakiś czerwony, kanciasto-metalowy kostium, żeby zabrać Lokiego na inne piętro.
- Zbieraj się Jelonku! Podnoś ten tyłek i stań na środku celi, tak żebym cię widział. - powiedział do Lokiego, podczas gdy naciskał jakieś przyciski na stole. Loki stanął na środku i wyciągnął przed siebie ręce, jakby czekając aż ktoś założy na nie kajdanki. Chwilę potem z sufitu celi wyleciały jakieś małe metalowe części, które zacisnęły się na rękach Lokiego zapalając na sobie czerwoną kontrolkę.
Stark otworzył drzwi do celi, a następnie przytwierdził zaciśnięte ręce Lokiego do jakiegoś innego urządzenia, które wcześniej przygotował. Chyba będę musiała obeznać się w końcu wśród tych ziemskich urządzeń. Jednak dobrze jest wiedzieć z czym się pracuje. Stark pociągnął Lokiego za ręce, a ten patrząc na niego z pogardą stawiał kolejne kroki w kierunku wyjścia z celi. Widać, że każdy z nich najchętniej zwyzywałby matkę tego drugiego, a następnie wszystkich przodków, kończąc na nim samym.
Weszliśmy w ciszy do windy. Stark znajdował się między mną, a Lokim podtrzymując wspomnianego osobnika za skute ręce.
Winda zatrzymała się jedno piętro pod tym, na którym powinniśmy się znaleźć, ponieważ według zasad izolacji nie zatrzymuje się na nim. Weszliśmy schodami pod ciężkie metalowe drzwi. Stark powiedział coś do Jarvisa, a ten otworzył drzwi. Dostałam informację, że spośród nas tylko ja będę autoryzowana, żeby je otworzyć. Weszliśmy do środka pomieszczenia, które przypomniało windę, a następnie drzwi za mną i Lokim się zamknęły. Kolejne drzwi przed nami się otworzyły i weszliśmy do środka. Cały ten proces przypominał mi próżnię na statkach kosmicznych. Całe piętro wyglądało jak reszta korytarzy w wierzy, tylko zamiast zimnej podłogi miało niebieski dywan. Z prawej strony znajdowała się strzałka wskazująca na pokoje osób trenujących. Przed nami był prosty korytarz z drzwiami z prewej strony, które zostały podpisane jako ,,sala treningowa. Ruszyłam przed siebie chcąc poznać resztę piętra.
- Gdzie idziesz? - odezwał się irytujący głos z tyłu.
- Idę zwiedzać. - odpowiedziałam nawet się nie odwracając. On ruszył cichym krokiem za mną.
Gdy minęło się sale treningową przechodziło się w rozwidlenie korytarzy. Skręciłam więc w ten lewy. Prowadził do dwóch drzwi. Za pierwszymi była łazienka, natomiast za drugimi bardzo przytulny pokój wypełniony mięciutkim poduszkami, piłkami, jakimiś pluszakami i masą innych midgardzkich gier i urządzeń. Idealne miejsce dla osoby z zadatkami na psychopatę.
CZYTASZ
Złoty Sen |Loki|
FanfictionMieliście kiedyś taką sytuację, że w kompletnie głupi sposób poznaliście osobę, która okazała się dla was druhem, z którym nawet ciemności wydawały się mniej straszne? Kogoś, kto stał się wam tak bliski, że patrząc na to wydarzenie wydaje się, jakby...