Zaciągnęłam Lokiego do mojego pokoju. Serce biło mi z niepokoju, który jego słowa dobitnie we mnie wywołały.
- Kiaro. - zaczął Loki. - Wiem, że jest to trudne do zrozumienia, ale dobrze wiesz, że w takiej sprawie bym nie kłamał. - posłał mi współczujące spojrzenie. - Musimy się dowiedzieć, co się tutaj dzieje.
- Co proponujesz? - zapytałam słabym głosem.
- Sprawdźmy zbiory imion i tytułów nadanych przez Norny. Książka o tym znajduje się w bibliotece asgardzkiej, wystarczy sprawdzić tytuł twojego ojca. - mówił szybko.
- Jak ty niby wyobrażasz sobie wejście teraz do zamku?
- Gdy biegłem przez sale i korytarze widziałem na nich ozdoby. Odyn planuje wydać bal prawda? - pokiwałam powoli głową.
- Tak, ma odbyć się bal kostiumowy, ponieważ jakaś rodzina dworska odwiedza jutro Asgard. - Loki klasnął w dłonie.
- W maskach nikt nas nie rozpozna. Kilka zaklęć i jesteśmy w zamku. - spojrzałam się na niego bez specjalnego wyrazu na twarzy. Zauważył moje przygnębienie i podszedł do mnie, łapiąc mnie lekko za ręce. - Dowiemy się, o co tutaj chodzi. Obiecuję. - uśmiechnął się lekko. - Ze mną nie musisz się o nic bać. - ścisnął moje dłonie. Spojrzałam się na niego wdzięczna za te słowa.
- Rozumiem, że to co tam na dole mówiłeś też było kłamstwem? - Loki uśmiechnął się lekko.
- Właściwie... To nie wszystko. - rozszerzyłam oczy na jego słowa. - Daj mi sekundkę. - poprosił i zaczął krzątać się po moim pokoju. Zajrzał do kilku szuflad i toreb.
- Szukasz czegoś? - zapytałam cicho.
- Już nie. - powiedział, wyjmując coś z szuflady. - Wiedziałem, że go zachowasz. - uśmiechnął się w stronę znaleziska. - Teoretycznie nie powinno się dawać tego samego prezentu dwa razy, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz. - posłał mi uśmiech.
Patrzyłam się na niego, doszukując się odpowiedzi. Trzymał jedną rękę za plecami, a w drugą złapał moją.
- Może to nie jest najbardziej odpowiedni moment ze wszystkich, ale życie mnie już nauczyło, że takie raczej nigdy nie przychodzą. - wziął głęboki wdech. - Chciałbym trochę bardziej szczegółowo określić to, co nas łączy. Żebyś po usłyszeniu od kogoś podobnych pytań do tych, które zadali twoi rodzice była pewna swojej odpowiedzi. Chcę, żebyś wiedziała, że chce cię zatrzymać. Żebyś była moja. Żeby każdy, kto usłyszy twoje imię wiedział, że zawsze za tobą stoję ja. - wyjął zza pleców ten zaczarowny pierścionek, który kiedyś znalazłam w jeziorku. - Pamiętasz go? - pokiwałam głową. - Tym razem chciałbym ci go wręczyć bardziej oficjalnie. Dla mnie to ty jesteś tą, o której mówią słowa w jego środku. Na marginesie byłaś nią nawet w momencie, w którym go znalazłaś. - uśmiechnął się rozbawiony. Zarumieniłam się lekko. - Kiaro. - Spojrzał mi prosto w oczy. - Czy zgodzisz się przyjąć ten pierścionek drugi raz i zostać moją dziewczyną? - zapytał się oficjalnie.
Jestem pewna, że już przed zadaniem tego pytania znał moją odpowiedź, jednak fakt, że mimo wszystko postanowił się zapytać sprawił, że moje serce zrobiło salto i odtańczyło sambę z motylami w żołądku.
- Tak Loki. - uśmiechnęłam się, wciąż czując palące ciepło na policzkach.
Loki podał mi znaleziony pierścionek, który następnie nasunęłam na palec. Objął mnie w talii i przybliżył się do mnie.
- Wiesz, że jak się będziesz oświadczać będziesz musiał go zdjąć? - zapytałam się rozbawiona.
- Na moje szczęście masz dwa palce serdeczne. - powiedział i pocałował mnie lekko w usta. Po chwili odsunął się na odległość kilku centymetrów i spojrzal gdzieś za mnie. - To dziwne... Dookoła jest tak wiele problemów, a ja się czuję, jakbym wygrał w życiu. - na te słowa przygryzłam lekko usta i zawstydzona schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. - No już nieśmiałku. - pogłaskał mnie po plecach. - Ja zbierałem się na to kilka lat, nie musisz się chować. - zaśmiał się. Przytuliłam się mocnej do niego.
CZYTASZ
Złoty Sen |Loki|
FanfictionMieliście kiedyś taką sytuację, że w kompletnie głupi sposób poznaliście osobę, która okazała się dla was druhem, z którym nawet ciemności wydawały się mniej straszne? Kogoś, kto stał się wam tak bliski, że patrząc na to wydarzenie wydaje się, jakby...