#6

2.6K 25 3
                                    

Wczorajsza sytuacja z profesorem Ethanem nigdy nie powinna się wydarzyć. Zwłaszcza, że to on mnie szantażuje a nie ja jego. To on pociąga za sznurki, wiec albo się zgodzę na jego żądania albo mogę się pożegnać ze stypendium i co za tym idzie, będę musiała zrezygnować z uczelni. Zostaje mi jeszcze jedna opcja... To ja muszę zaszantażować jego. Być przed nim o krok.

Dzień w pracy był męczący, nie mogłam się skupić na pracy. Pełna sala klientów nie ułatwiała mi tego. Poprosiłam szefa żebym mogła stanąć przy barze, ponieważ jako kelnerka dzisiaj nie dałabym rady. Już zbiłam dwie szklanki i pomyliłam zamówienia a to dopiero połowa mojej zmiany. Stojąc za barem i wycierając szkło, rozglądałam się po sali. Patrząc na twarze klientów siedzący przy stolikach, zastanawiałam się jak wyglada ich życie. Przy jednym ze stolików dostrzegam, starszego mężczyznę w towarzystwie pięknej blondynki. Zastanawiałam się co taka atrakcyjna i młoda kobieta robi w towarzystwie mężczyzny, który mógłby być jej ojcem. Niestety na pierwszy rzut oka było widać, że nie jest jej ojcem, ponieważ pod stołkiem jego ręce wędrowały po jej udach. Blondynka szeptała mu na ucho, pewnie sprośne słowa.

Z moich rozmysleń wyrwał mnie męski poirytowany głos.

-jack danielsa z lodem dwa razy- odwróciłam się w jego stronę lekko zawstydzona moim zamyśleniem.

Nalałam do połowy szklanek whisky i włożyłam lód. Podałam mu dwie szklanki wraz z serwetkami i uśmiechnęłam się uprzyjemnie. Mężczyzna podał mi 100$ i odwzajemnił uśmiech. Wydałam resztę na blat patrząc w jego stronę. Po czym wzięłam się za przetarcie blatów.

- reszta dla Pani - powiedział nagle mężczyzna z zalotnym spojrzeniem. Podziękowałam , biorąc pieniądze z blatu poczułam jego rękę na mojej dłoni.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- o której pani kończy prace ? - powiedział

O nieee... kolejny zalotnik, serio? - pomyślałam zirytowana. Nie mam dzisiaj nastroju na bycie miła dla klientów a co dopiero na flirtowanie.

- przepraszam, ale nie jestem zainteresowana - odpowiedziałam zirytowana  ale wciąż starałam się być uprzejma.

To w pracy kelnerki jest najgorsze, wieczna uprzejmość. Chociaż zaletą tego jest fakt, iż przy tej pracy nauczyłam panować się nad emocjami.

-dobrze rozumiem, to zapytam inaczej. Powiedział stanowczo - dodał po chwili -  do której godziny mogę Panią podziwiać w pracy? - powiedział lekko rozbawiony.

Żeby już pozbyć się i spławić gościa dla świetego spokoju mu powiedziałam , o której kończę pracę.

- Przecież nie będzie tu jeszcze siedział 3,5h czekając aż skończę prace - pomyślałam.

Reszta zmiany przebiegła bez zakłóceń, miałam czas ,żeby poczytać notatki. Niedługo zbliżają się egzaminy, wiec nie miałam czasu do stracenia. Wychodząc z restauracji rozejrzałam się, w razie jakby mężczyzna od drinków gdzieś czekał na mnie. Na szczęście tak się nie stało, miło było wiedzieć, że zwracam uwagę mężczyzn i jestem atrakcyjna ale nie miałam na to najmniejszej ochoty.

Wróciłam do akademika, w którym jak zawsze było głośno. Grupki ludzi błądziły korytarzami śmiejąc się. Dziewczyny w obcisłych sukienkach i spódniczkach ocierające się o ścianę korytarza, które ewidetnie były pijane. Odrazu było widać, że trawa jakaś impreza w akademiku, a muzyka dudniąca tylko potwierdziła moje przypuszczenia. Udałam się do pokoju i zdziwiłam się trochę widząc w nim Madison. Dziewczyna w łazience poprawiała makijaż, popijając jakiś napój z czerwonego plastikowego kubeczka. Domyśliłam się, że ma w nim drinka i zaczyna się szykować na imprezę.

Gdy tylko mnie zobaczyła odrazu zaczęła mnie namawiać, żebyśmy poszły razem na imprezę. Zgodziłam się odrazu choć byłam zmęczona. Ale stwierdziłam, że może się trochę rozerwę a skoro to impreza w akademiku to będę mogła iść do pokoju kiedy chce. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam przylegająca sukienkę z golfem. Nie była elegancka, nie chciało mi się stroić na jakaś durną akademicką imprezę. Gdy wyszłam gotowa spokoju , spojrzałam na Madison , która przejeżdżała po ustach błyszczykiem.

- szybko się ogarnęłaś skarbie - powiedziała z unoszącym się ku górzę kącikiem ust.

Madison nikt nie odpuści żadnej imprezy. Ale podziwiam ją za to,że potrafi tyle imprezować i dobrze sobie radzić na studiach.

- Madison od kiedy cie interesują  akademickie imprezy ? - powiedziałam z lekkim sarkazm. - Myślałam, że już znudzili ci się studenci. - dodałam śmiejąc się pod nosem.

- to jest jak z psami. Czasami fajnie pobawić się ze szczeniakiem ale na dłuższa męte staje się męczący i tylko czekasz aż dorośnie. Wtedy zaczynasz myśleć o starszym psie , który jest ułożony i przestrzega pewne reguły. Nie musisz już go wychowywać, tęperować jego charakteru i się denerwować- powiedziała kpiąc z tego.

Wybuchłam smiechem gdy usłyszałam porównanie mężczyzn do psów. Ta dziewczyna jest niemożliwa. Choć miała trochę racji, że starsze psy są wygodniejsze ale czy to miało odzwierciedlenie u mężczyzn ?

Wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się na wyższe piętro, skąd dobiegała muzyka. Większości osób, które mijałyśmy nawet nie znałam. W akademiku mieszkają osoby na pierwszym roku studiów a mijane osoby wydawały się starsze. Z tego wynikało, że jest to mieszanina osób, które nie mieszkały tu. Gdy szłyśmy po piętrze Madison odwróciła się w moją stronę, nachyliła się i szepnęła mi do ucha:

- chce się dzisiaj zabawić i wycziłować, wiesz co mam na myśli ? - uśmiechnęła się szyderczo.

Odrazu wiedziałam o co jej chodzi, lubiła zapalić coś mocniejszego niż zwykły papieros. Ja może dwa razy w życiu paliłam coś takiego. Za bardzo się boje konsekewncji jakie mogą z tego wyniknąć.

- to dobry pomysł ? - zapytałam krótko, jako studentka prawa czułam się zestresowana na myśl złamania go. Tym bardziej,że w każdej chwili mógł wejść opiekun akademicki, co na pewno przysporzyło by kłopoty.

Chwyciła moją dłoń i zaczęła mnie ciągnąc idąc w stronę grupki mężczyzn. Przywitała się z każdym z nich , przytulając każdego po kolei na powitanie. Oczywscie uśmiech jej z twarzy nie schodził gdy zaczęła ręka błądzić po ramieniu jego z nich. Była typem dziewczyny, która wykorzystywała swoją atrakcyjność dla własnych celów. To nie faceci ją wykorzystywali do zaspokojenia potrzeb seksualnych, tylko ona ich. Ona wybierała kto stanie jej ofiarą, która musi upolować. Czając się zalotnymi usmiechami czy pewnym dotykiem aż będzie mogła zaatakować.

- panowie to moja przyjaciółka Harper - przedstawiła mnie, a ja krótko pomachałam ręka w ich stronę, czując wzrok mężczyzn w moim kierunku. Każdy z nich mi się przedstawił, lecz po sekundzie ich imion nawet nie pamiętałam.

- mam nadzieje ze macie jakiegoś „śmiesznego" papierosa na urozmaicenie nam imprezy ? - powiedziała zalotnie Madison , bawiąc się włosami jedną ręka a druga trzymając rękę na torsie chłopaka.

- ciężko odmówić takim pięknością - odpowiedział chłopak, na którym wisiała Madison. - ale taki tekst na podryw- pomyślałam.

- ale pod jednym warunkiem - mówi dalej chłopak patrząc na Madison. - zapalicie ze mną , nie chce przypału - powiedział stanowczo.

Spojrzałam na Madison pytająco licząc na to ze odmówi, bo wiedziałam jak to się skończy. Będą się obściskiwać a ja będę piątym kołem u wozu. Dziewczyna bez większego namysłu pokiwała głowa na potwierdzenie jego słów. Chwyciła ze stolika dwa zamknięte piwa i podła mi. Jeden z chłopaków zobaczył moje zakłopotanie jak trzymałam szklana butelkę od piwa. Podszedł i zapalniczka otworzył mi je, uśmiechając się lekko.

- to czas się zabawić - krzyknęła śpiewająco Madison i uśmiała butelkę piwa ku górze.

ZALICZENIE ( ZAWIESZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz