#14

2K 22 5
                                    

Jedną z definicji „powrotu" jest ponowne osiągnięcie tego samego stanu, sytuacji.

Dlatego ten powrót był taki trudny, zważając na co mnie czeka. Wyjazd był chwilą ucieczką od problemów ale ich nie rozwiązał. Nie mogłam dalej zwodzić Lukasa, nie po tym co zrobiłam. Ale nie miałam odwagi mu spojrzeć w oczy a co dopiero powiedzieć prawdę.. Jestem zwykłym tchórzem, który ucieka przed konsekwencjami. Tak samo dalej nie wiedziałam jak rozegrać grę Ethana.Moje całe dotychczasowe życie stanęło w kropce. Jeden wieczór a tyle zmienił...

Do pracy o dziwo przyjechałam punktualnie. Miałam jeszcze czas,żeby wypić kawę z inna kelnerką. Druga zmiana zawsze była cięższa, ponieważ wtedy w restauracji była pora obiadowa jak i pora kolacji. Dobrze chociaż, że jest środek tygodnia, wiec nie będzie tłumów.

Nabijałam rachunek na kasie, by zanieść go do stolika młodej pary, która skończyła posiłek. Ale w tym czasie podeszła do mnie jedna z kelnerka i powiedziała :

- słuchaj ja zaniosę im ten rachunek ale ty obsłuż stolik nr. 16, bo muszę skorzystać z łazienki, proszę - spojrzała na mnie wzrokiem błagającym.

Nie miałam z tym problemu, chwyciłam karty menu i zmierzałam w kierunku stolika. Gdy stałam przy stoliku zamarłam. Ręce zaczęły mi trząść a w ustach poczułam suchość. Przy stoliku siedział Ethan z rektorem uczelni.

- no pięknie po prostu- pomyślałam

Ethan spojrzał na mnie wymownym spojrzeniem. Z lekko kpiącym uśmiechem. Rektor uczelni nawet nie zwrócił na mnie większej uwagi, czytał uważnie kartę dań. Ja cierpliwe czekałam aż zamówią jedzenie starając nie patrzeć się na Ethana.

- Narazie poprosimy dwa razy jack danielsa z lodem - odrzekł rektor uczelni.

Ja tylko skinęłam głową i uśmiechnęłam się w jego stronę. Nie patrząc w ogóle w stronę profesora. Odwróciłam się napięcie zmierzając w stronę baru.

Nie jest to ich oficjalne spotkanie bo towarzyszyłyby im żony. Odbywało by się to w formie oficjalnej kolacji a oni najwyraźniej przyszli głównie na drinka. Zresztą oficjalne spotkania zazwyczaj nie odbywają się w środku tygodnia przy wieczornym drinku. A skoro to spotkanie nie należy do oficjalnych to muszą mieć dobry kontakt prywatnie. Co napawa mnie większym niepokojem...

Zaniosłam drinki do ich stolika , pytając czy coś jeszcze będzie. Ale nadal nie otrzymałam jasnej odpowiedzi. Tym razem udało mi się ani raz nie spojrzeć w jego stronę, choć kątem oka mogłam dostrzec jego wzrok na sobie. Jak jego ciemne oczy wlepiają się we mnie, przenikając mnie dogłębnie.

- czy mogę coś jeszcze dla Panów zrobić? - zapytałam kierując spojrzenie w rektora.

Gdy wypowiedziałam te słowa na głos dopiero dotarła do mnie ich dwuznaczność. I fakt ,że to samo powiedziałam do Ethana w klubie. Chyba zauważyli moje zawstydzenie i zmieszanie. Bo zaczęli drwić ze mnie.

- znalazło by się coś co mogłabyś jeszcze zrobić ale już dużo zrobiłaś - powiedział Ethan z kpiącym uśmiechem.

Trzymając nerwy na wodzy , z uśmiechem przeprosiłam i odeszłam od stolika. Nie mogłam się wdać w wymianę zdań z nim, ze względu na rektora i pracę, na której mi zależy. Teraz byłam pewna, że jemu także przypomniał się tamten wieczór. Na za dużo sobie pozwala, ale jak narazie jestem na straconej pozycji patrząc,że już mnie uwalił z prawa karnego. Nie mogłam dać się ponieść emocją i jego gierką. Ale jego teksty w moją stronę od samego początku są niestosowne i przesadzone.

—————————————————————

Po skończonej pracy, czekała mnie trudna rozmowa z Lukasem. Nie mogłam dłużej go unikać i zwodzić. Dalej nie miałam odwagi mu spojrzeć w oczy i najchętniej odwlekałabym tą rozmowę w nieskończoność. Ale on na to nie zasłużył i tak zachowywałam się egoistycznie unikając go tyle czasu. Czekał na mnie w zaparkowanym pod restauracją czerwonym mustangu.

-„czerwony mustang jakie to typowe dla chłopaka w jego wieku." - pomyślałam i odrazu skarciłam się za te myśli.

Wsiadłam do auta a Lukas odrazu się do mnie przybliżył próbując mnie pocałować. Wycofałam się robiąc unik głowa do tylu. Odrazu zorientował się, że coś nie gra. Nie czekając dłużej by rosła napięta atmosfera powiedziałam wprost :

- byłam pijana i nie jest usprawiedliwienie i poniosło mnie z kimś. - powiedziałam na wdechu, czując ulgę ,że wyrzuciłam to z siebie.

Nie miałam odwagi powiedzieć na głos „zdradziłam cie" czułam się jak szmata ale w tej sytuacji powinnam się tak czuć. Zrobiłam coś niewybaczalnego krzywdząc Lukasa. Zwłaszcza, że tyle zwlekałam z powiedzeniem mu tego.

Zapanowała między krępująca cisza, ja tylko cicho patrzyłam na niego oczekując jakiekolwiek reakcji. Nagle zapytał tylko kiedy to się stało. Odpowiedziałam mu prawdę, zdając sobie sprawę,że będzie wściekły,że tyle go zwodziłam. Ale jego następne słowa oszołomiły mnie..

- Harper mi też się zdarzyło z kilkoma laskami się pocałować ale zawsze wracam do ciebie. - powiedział spokojnie

Czy on sobie żarty teraz robi ze mnie?Próbuje się odgryźć za zdradę czy jak.. Nie rozumiem tego co on do mnie powiedział. Po pierwsze kurwa z kilkoma ? Po drugie ile to musi trwać ? Po trzecie łaskawy pan zawsze wraca do mnie.. co za kolejny bezczelny gnój. A po czwarte trzecie mi się zdarzyło nie tylko pocałować...

Nigdy nie mówiliśmy sobie, że się kochamy bo nasza relacja nie była na tyle rozwinięta ale ja myślałam, że jednak jesteśmy w monogamicznym związku. A nie ,że będąc ze mną on spotka się z innymi dziewczynami. Wiedziałam, że zrobiłam coś gorszego bo jednak ja poszłam z kimś do łóżka ale w takiej sytuacji na ile mogłam wierzyć Lukasowi, że tylko się całował. Skoro okłamywał mnie tyle czasu. Może dobrze, że tak się wszystko stało ? Chociaż teraz znam prawdę. Bo mógł mi tego nigdy nie powiedzieć.

Nasza rozmowa przebiegła niezwykle spokojnie. Aż ciężko w to uwierzyć ale staram się trzymać nerwy na wodzy. Nie powinnam go oskarżać o coś co sama zrobiłam. Mieć wyrzutów, że tyle utrzymywał to w tajemnicy, kiedy sama zrobiłam to samo. Jasne, że byłam wkurwiona i czułam się oszukana ale w tej sytuacji nie chciałam, żeby przemawiały przeze mnie uczucia a rozsądek. Doszliśmy do wniosku, że pozostaniemy przyjaciółmi i rozstajemy się bez żalu.
Wiedziałam, że prędzej czy później ta nasza „przyjaźń" nie wyjdzie, z mojej lub jego inicjatywy. To chyba nigdy dobrze nie działa.

Odwoził mnie pod akademik, obdarzył lekkim uśmiechem i odjechał. Nie sądziłam, że pójdzie tak gładko. Może oboje traktowaliśmy to jako przeloty związek ? Chodź chyba tylko pozornie poszło łatwo. Chyba to  jeszcze do nas nie dotarło co się wydarzyło. Oboje mamy wiele do przemyślenia.. W tej chwili marzyłam tylko na gorąca kąpiel przy której będę mogła poddać się relaksowi.

ZALICZENIE ( ZAWIESZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz