ROZDZIAŁ 1

7.8K 159 87
                                    

Wciąż szukamy swojego miejsca na świecie, daleko od tego, w którym dzień traci blask. Ja szukałam swojego miejsca przez blisko trzysta sześćdziesiąt pięć dni. Świadomość, że niespełna osiemset kilometrów ode mnie mieszka człowiek, który rok temu wywrócił moje życie do góry nogami, sprawiał że w moim sercu nadal odczuwałam smutek. Między jawą a snem, wspominałam jego ciepłe i silne ramiona. Był obecny w wielu moich wspomnieniach, jednak ludzie mówią, że czas leczy rany. I ze smutkiem musiałam przyznać im rację.

Każdy kolejny dzień sprawiał, że moje serce, chociaż nadal zranione, zaczynało bić na nowo. Dzień, w którym rozbiło się na owe kawałki, pamiętam tak intensywnie jakby wydarzyło się to dopiero co dnia wczorajszego. Jednak życie płynęło dalej, a ja miałam świadomość tego, że muszę w końcu wrócić do normalności.

Czułam nieopisaną złość skierowaną na Ivana, ale wierzyłam w to że wiedział co robi. Wierzyłam, że działał pod kierownictwem swojego serca i pomimo bólu nie mogłam przez te wiele miesięcy gniewać się na niego. Wybaczyłam mu, chociaż kosztowało mnie to niemało wysiłku. Życzyłam mu wszystkiego co najlepsze, pomimo wszystkiego co do tej pory sprawiało mi ból, w moim przeświadczeniu zasługiwał na to.

— Ariana, przepraszam za spóźnienie. — Uśmiechnęłam się na widok wysokiego szatyna, zmierzającego w moją stronę. Z uśmiechem na ustach, objął mnie dłonią i przyciągnął do siebie. Niemal wpadłam w jego ramiona, a z moich ust wyrwał się cichy śmiech. Był niezwykle uroczy, kiedy ukazywał białe zęby w tak szczerym uśmiechu.

— Jacob.. — Szepnęłam, wzdychając delikatnie. Zacisnęłam dłonie na materiale jego koszuli, a jego w tym samym momencie objęły mnie mocniej.

Jacoba poznałam trzy miesiące temu i od razu złapaliśmy dobry kontakt. Był czarującym i niezwykle ułożonym mężczyzną. Potrafił zadbać o kobietę i sprawić, że czuła się jakby unosiła się nad ziemią. Dlatego nie wiem dlaczego mój ojciec nie darzył go pozytywnym uczuciem. Z początku sama starałam się znaleźć w nim jakiekolwiek cechy, które przypominałyby Ivana. Teraz wiem, że na próżno. Różnili się niemal wszystkim. Włosy miał o wiele jaśniejsze, a oczy nie hipnotyzowały mnie tak jak tęczówki Ivana, które do tej pory czasami nawiedzały mnie w snach. Na próżno możnaby szukać na ciele Jacoba, jakiegokolwiek tatuażu.
I choć miał wysportowaną sylwetkę, jego ramiona nie były tak ciepłe i bezpieczne jak Vitarelliego.

Delikatnie przygryzłam wargę i pokręciłam nieznacznie głową. Bywały chwilę jak te, kiedy wspomnienia o Ivanie dopadały mnie z wielkim bólem. Nie miałam z nim żadnego kontaktu od kiedy wyjechał, pozostawał mi tylko list, który przeczytałam kilka razy. Jednak słowa w nim zawarte znałam na pamięć, bo tak mocno zagnieździły się w moim umyśle, że mogłabym recytować je nawet przez sen.

— Chodźmy. — Jacob chwycił mnie za dłoń, splatając nasze palce w mocnym uścisku. Zdążyłam zrobić dwa kroki w stronę eleganckiej kawiarni, kiedy usłyszałam znajomy głos wołający mnie gdzieś z tyłu. Przystanęłam na moment, niepewnie odwracając głowę w tamtą stronę.

— Ariana? Nie poznałem Cię! — Kiedy zobaczyłam uśmiechniętą twarz Enzo, poczułam jak wszystkie wspomnienia wracają do mnie ze zdwojoną siłą. Mocniej zacisnęłam palce na ciepłej dłoni Jacoba, bo wydawało mi się, że dodam sama sobie, choć odrobinę odwagi. Utkwiłam spojrzenie w mężczyźnie przede mną, dostrzegając jak nieznacznie marszczy brwi.

— Enzo, co tu robisz? — Ostrożnie wypowiadałam słowa w jego kierunku. Dzień, w którym zawiózł mnie na lotnisko a później wręczył list od Ivana, był ostatnim dniem, w którym go widziałam. Słyszałam, że miesiąc później wyjechał do Nowego Jorku, do miasta, w którym mieszkała również druga połowa mojego serca, którą na stałe oddałam we władanie Ivana.

ONLY US [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz