ROZDZIAŁ 3

4.3K 120 27
                                    

W nocy jeszcze długo spędziłam z Joe, na wspólnej rozmowie i choć z początku ta konwersacja, powodowała u mnie napięcie, to z godziny na godzinę było coraz lepiej. Musiałam wygadać się komuś ze swoich problemów i obaw, a mój przyjaciel wydawał mi się do tego najlepszy. Starał się mnie wysłuchać i zawsze obiektywnie doradzić. I chociaż czasami było mi go żal, że musiał użerać się ze mną, to nie zamieniłabym go na innego kompana do rozmów.

Takich przyjaciół na darmo można szukać w dzisiejszych czasach, w których najważniejsze są pieniądze i władza. Był niczym promyk słońca, w tym ponurym świecie.

Nie spałam długo, bo kiedy otworzyłam oczy, spostrzegłam że dochodzi dwunasta. Niemniej jednak w mojej głowie miałam tak wielki bałagan, że z trudem pozbierałam myśli, siadając na łóżku. Ból głowy po wypitym alkoholu w niczym mi nie pomógł. Leniwie stąpałam po zimnej, drewnianej podłodze, prosto do swojej łazienki. Potrzebowałam chłodnego strumienia wody, by pomógł mi chociaż trochę odciągnąć myśli od mężczyzny, o którym myślałam niemal non stop.

Do tej pory radziłam sobie przyzwoicie, odsuwając wszystkie wspomnienia o Ivanie. A wystarczyło jedno, niespodziewane spotkanie z Enzo, by wszystko wróciło do mnie w zawrotnym tempie.

Kiedy stanęłam pod prysznicem, delektowałam się strumieniem wody, który jak bicz powodował uderzenia we wszystkie moje spięte mięśnie. Tego było mi trzeba, bym chociaż przez chwilę mogła myśleć o bólu fizycznym a nie tylko psychicznym. Nie wiem czego oczekiwałam od Ivana, nie wiem czy wolałabym go zobaczyć i pozwolić, by ponownie zamieszał w moim życiu, czy mieć świadomość, że układa swoje te kilkaset kilometrów ode mnie, z kimś innym.
Oba scenariusze powodowały ból w okolicy serca na samą myśl o tym. Byłam rozdarta i nie wierzyłam sobie, jeśli w grę wchodził wytatuowany mężczyzna.

〰️

Siedziałam w kuchni, pijąc ciepłą kawę. W dłoni mocno ściskałam kubek, kiedy do pomieszczenia wszedł zaspany Joe. Uśmiechnęłam się na jego widok, bo nie wyglądał wcale lepiej ode mnie. Na jego biodrach, lekko zsunięte wisiały szorty a klatka piersiowa była naga, ukazując idealnie wyrzeźbione mięśnie brzucha. Był przystojny, dlatego dziwiłam się, że żadna kobieta nie zdobyła sobie jeszcze jego serca. Choć adoratorek mu nie brakowało, bo niejednokrotnie widziałam gdziekolwiek z nim byłam, te wygłodniałe spojrzenia posłane w jego stronę. Niemniej jednak teraz jego oczy nie świeciły dobrze znanym mi blaskiem, a twarz miał białą jak kartka papieru.

— Zrób mi kawy. — Wymamrotał, siadając na wysokim hokerze. Obdarzyłam go szybkim spojrzeniem, zanim wstałam z zajmowanego przez siebie miejsca. Wcale nie dziwiłam się, że potrzebował mocnej dawki kofeiny. Po kilku wypitych piwach, zaczął pić whisky, chociaż uprzedzałam go, że może skończyć się to dla niego nie najlepiej. Nie posłuchał mnie, więc teraz odczuwał skutki mieszania trunków.

— Już się robi. — Zaśmiałam się dźwięcznie, a Joe wykrzywił twarz w grymasie.

— Potrzeba mi tylko kawy i ciszy, więc proszę Cię nie krzycz.

Tym razem zaśmiałam się pod nosem, bo widziałam że Joe naprawdę cierpi. Bez słowa skierowałam kroki w stronę expresu, by zrobić mu jego upragniony napój.

— Słyszałam kiedyś, że na kaca najlepszy jest napój przez który się rozchorowało, więc może... Piwka albo whisky?

— Zabije Cię! — Mój przyjaciel teatralnie zakrył usta dłonią i zaczął udawać wymioty. Pokręciłam z politowaniem głową, a kiedy expres dał znać, że skończył parzyć kawę, chwyciłam za kubek i podsunęłam go na miejsce przed Joe. Oparłam się łokciami o blat wyspy kuchennej i spojrzałam na mężczyznę. Oczy miał lekko przymknięte, a dłońmi rozmasowywał skroń.

ONLY US [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz