ROZDZIAŁ 21

4.2K 104 17
                                    

Vitarelli POV

Gorąca czekolada w ten mroźny wieczór, skutecznie umiliła nam czas. Kilka godzin spędzonych na spacerze w Park Belle Isle spowodował, że wszelkie napięcia w moim ciele, zdawały się ulotnić.

Brunetka, która towarzyszyła mi tego wieczora posiadała swojego rodzaju fenomen, który przez dłuższy czas był mnie zagadką. Pragnąłem jej a jednocześnie odpychałam, czułem do niej szczere uczucie, jednak ją raniłem. Te wszystkie sprzeczności jeszcze do dnia wczorajszego siały zamęt w moim umyśle, ale widząc jak cieszy się z drobnych rzeczy, uświadomiłem sobie  że całkiem różni się od kobiet  które poznawałem do tej pory.

Przez moje trzydziestoletnie życie, wokół mojej osoby obracały się kobiety, które pozostawiały wiele do życzenia. Nie oczekiwały od życia wielkiej miłości, a jedynie pieniędzy i statusu. Nie szanowały swojego ciała, traktując je często jak kartę przetargową do lepszego życia. Nigdy nie wykorzystałem kobiety wbrew jej woli, ale nigdy też nie odmówiłem nocy wspólnie z nią spędzonej.

Z natłoku emocji i moich spostrzeżeń nie mogłem zmrużyć oczu niemal przez całą noc. Na moje szczęście i jednocześnie nieszczęście noc spędziłem w samym niebie, u boku Anioła.
Na szczęście dla mnie, bo wreszcie czułem się we właściwym miejscu z właściwą kobietą u boku, na nieszczęście, bo czułem jak przepadam, zatracając się w tym uczuciu.

Delikatny ruch ciała, na miejscu obok mojej osoby, spowodował, że przechyliłem głowę delikatnie w tamtą stronę. Ujrzałem widok, powodujący przyjemne uczucie ciepła w środku mego serca. Kasztanowe włosy kobiety, rozrzucone były po całej białej poduszce, mieszczącej się pod jej głową. Jej usta, delikatnie rozchylone, zdawały się nawet uśmiechać przez sen, a drobna dłoń podtrzymywała jeden z policzków. Podejrzewałem, że wczorajszej nocy musiała przemarznąć do szpiku kości, bo kiedy znaleźliśmy się w przyjemnym cieple jej domu, cała dygotała. Była uparta, a jej kobieca duma nie pozwoliła przyznać mi racji, kiedy zapytałem czy jej zimno. Dzielnie i wytrwale kroczyła razem ze mną po skąpanym w śniegu parku. Była szczęśliwa, a tak bynajmniej wyglądała, kiedy wtulała się w mój bok popijając z papierowego kubka, gorącą czekoladę.

Zadziwiała mnie w każdej możliwej sekundzie. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy, że człowiek może być tak szczęśliwy, kiedy popija ten gorący napój, stojąc w pośrodku wirujących płatków śniegu. Z własnych doświadczeń, powieniem jednak wiedzieć, że Ariana ma dar do tego, by cieszyć się z drobnych rzeczy. I mógłbym leżeć tak bez przerwy, wpatrujac się w jej spokojną twarz, ale nie chciałam zbudzić jej niespodziewanym ruchem czy gestem. Ostrożnie, więc wysunąłem ciało spod ciepłej, śnieżnobiałej kołdry i powoli stawiając kroki, skierowałem się do wyjścia.

Bezszelestnie zamknąłem drzwi od jej sypialni a w sercu odczułem pustkę. Pokręciłem głową, z lekkim zażenowaniem wynikającym z mojego zachowania. Nie przywykłem do takiego typu uczuć ale o dziwo nie czułem się z tym źle.

Moje bose stopy, zaprowadziły mnie do wnętrza kuchni. Bez namysłu zająłem się szukaniem szklanego naczynia, by przyrządzić poranną kawę z ekspresu.
W momencie, w którym postawiłem kubek pod dozownikiem z którego wypływał gorący napój, usłyszałem ciche pukanie do drzwi.

Na całe szczęście, ktokolwiek to był użył cywilizowanej formy oznajmowania, że czeka po drugiej stronie drzwi. Dochodziła dopiero ósma rano i byłbym naprawdę zły, jeśli teraz Arianę obudziłby dźwięk dzwonka. Z gorącym kubkiem kawy, podszedłem do drzwi wejściowych otwierając je na rozszerz. I jakie było moje zdziwienie, gdy ujrzałem w nich starszego, siwego mężczyznę, spoglądającego na mnie równie oniemiałym wzrokiem.

ONLY US [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz