ROZDZIAŁ 10

4.1K 111 15
                                    

Kiedy klatka piersiowa Esme zaczęła unosić się w spokojnym tonie, zdecydowałam że zostawię ją samą, a ja skieruje kroki do swojej sypialni. Nie byłam tu od ponad sześciu miesięcy, a więc kiedy zadomowiłam się w nowych czterech kątach.

Samo to, że ojciec pozwolił mi wyprowadzić się z rodzinnego domu, spowodowało u mnie mieszane uczucia. Tym bardziej, że zawsze denerwował się, kiedy nie miał pojęcia gdzie aktualnie przebywamy z Esme, nie mówiąc już o żadnych wyjazdach bez jego obecności. Ale wiedziałam, że grzechem byłoby nie skorzystać z wizji samodzielnego mieszkania. Potrzebowałam spokoju po bolesnym rozstaniu z Ivanem, a mieszkając tutaj narażona byłam na wszystkie współczujące spojrzenia, skierowane w moją stronę. I pomimo tego, że miałam świadomość ich szczerych intencji, to nie mogłam wytrzymać napiętej atmosfery.

Kiedy przekroczyłam próg pokoju, poczułam spokój w środku serca. Z uśmiechem na ustach przebiegłam wzrokiem po całym pomieszczeniu, ciesząc się że wszystko tutaj, jakby zatrzymało się w miejscu. Nic nie zostało tu zmienione. Na ścianach dalej był ten sam kolor ścian, a łóżko pościelone w białą pościel, wyglądało jakby czekało na moment, w którym ktoś zanurzy w nim swoje ciało. 

Usiadłam na brzegu łóżka, ze spokojem analizując dotychczasowe życie. Tu była moja oaza, która sprawiała, że wszystkie problemy, które kłębiły się w moim umyśle, znajdowały rozwiązanie. Przepłakałam tutaj wiele nocy, ale nie zabrakło również chwil, w których byłam szczęśliwa i z uśmiechem na ustach zasypiałam, wtulona w miękką poduszkę. Kiedy myślami zahaczyłam o młodego Vitarelliego, usłyszałam kroki zmierzające po korytarzu. Zapewne nie zwróciłabym na nie uwagi, gdyby nie towarzyszące im głosy. Moja ciekawość była silniejsza od dobrego wychowania, dlatego podeszłam do drzwi i przystawiłam ucho do dębowej struktury. Z zaciekawieniem stwierdziłam, że były to głosy dwóch mężczyzn, ale z chwili na chwilę odgłos ich rozmowy skutecznie się oddalał. Niewiele myśląc chwyciłam za klamkę i kiedy znalazłam się na korytarzu z nieukrywaną ciekawością, zapytałam.

— Ivan? Co tu robisz? — Mężczyzna w towarzystwie mojego ojca zmierzał w stronę jego gabinetu, który mieścił się na samym końcu korytarza. Słysząc mój głos, stanął i powoli zaczął obracać się w moim kierunku.

— Witaj, Ariano. — Posłał w moją stronę naprawdę szczery uśmiech, który spowodował, że bez większego zastanowienia odwzajemniłam jego gest. Mężczyzna ten bowiem był i będzie obecny w moim życiu, nawet jeśli nie będę się z tym zgadzać. Pozostawało mi, pogodzić się z zaistniałą sytuacją i zachowywać się w miarę normalnie w stosunku do niego. W końcu od naszego rozstania minął rok, a ja nie mogłam przez całe życie tego rozpamiętywać, odczuwając skutki w postaci bólu serca.

— Córeczko, mamy parę spraw do omówienia. Obiecuję, że kiedy skończymy, Ivan będzie cały Twój. — Nie będzie.

Był mój, przez krótką chwilę. Jednak z dniem, w którym zdecydował się mnie zostawić i wyjechać blisko osiemset kilometrów ode mnie, nasze drogi się rozeszły. I nie sądziłam, by mogły ponownie podążać tą samą drogą. Ludzie mówią, że nie powinno się wchodzić dwa razy do tej samej rzeki i ja gotowa byłam w to uwierzyć, choć jej nurt zawsze może się zmienić.

— Nie będzie to konieczne, Ojcze. Mam sprawę do załatwienia z Esme, więc wieczór mam już zajęty. — Uśmiechnęłam się sztucznie, by mój ojciec nie próbował podważyć moich słów. Znał mnie doskonale i potrafił wyczuć kłamstwo na kilometr, jednak miałam nadzieję, że rozmowa, którą miał przeprowadzić z Ivanem, skutecznie odsunie jego myśli ode mnie i od sprawy, którą mam z Esme.

— To coś poważnego? — Bardzo.

Nie ojcze, spokojnie. Takie tam babskie sprawy. Esme dzisiaj śpi u mnie, więc nie czekaj na nią.

ONLY US [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz