„Bycie kobietą jest gorsze od bycia rolnikiem – mamy tyle roboty z plewieniem i pryskaniem upraw: trzeba depilować nogi woskiem, golić pach, skubać brwi, ścierać pumeksem stopy, złuszczać i nawilżać naskórek, oczyszczać pory, farbować odrosty, malować rzęsy, piłować paznokcie, masować cellulitis, gimnastykować mięśnie brzucha. W dodatku te wszystkie zabiegi są tak precyzyjne, że wystarczy kilka dni, aby się całkiem zapuścić.”
Helen Fielding
Zachód słońca zawsze powodował u mnie uśmiech na twarzy. Jednak dopiero od pięciu lat, każdy kolejny wschód i zachód wydawał mi się jeszcze piękniejszy. Mając u swojego boku kochającego mężczyznę, syna spacerującego wraz z nim za rękę i córkę w swoich ramionach, czułam że osiągnęłam najwyższy poziom szczęścia.
Spacerując po plaży, błądziłam myślami w odmętach wspomnień chcąc przypomnieć sobie, czy kiedykolwiek byłam szczęśliwsza niż teraz.
Jednak mijało się to z celem, bowiem wcześniej w moim życiu brakowało miłości dorosłego mężczyzny.— Mamusiu, Tatuś obiecał mi, ze jutlo obejzymy wschód slonca na plazy. — Rozczulił mnie widok, uśmiechniętego Ivo, który z całych sił krzyczał, jednocześnie podbiegając w moją stronę, w pełnej asekuracji Ivana. Kiedy mężczyźni mojego życia znaleźli się blisko mnie, uśmiech nadal nie schodził z mojej twarzy.
— Dobrze Skarbie, tylko musimy wstać bardzo, bardzo wcześnie.
— Nie ma ploblemu. Tatuś powiedzial, ze ma sposob zebys sybko wstała z lozka.
— Ah tak? Ciekawe. — Spojrzałam na Ivana, który z trudem powstrzymywał śmiech. Uniosłam, więc pytająco brew, oczekując słowa wyjaśnienia.
— Jestem zdania, że poranny seks szybko postawi Cię na nogi i doda zastrzyku energii. — Cichy szept mojego męża tuż nad moich uchem, wywołał dreszcz podniecenia na moim ciele. Mimowolnie przygryzłam wargę, spoglądając na niego spod wachlarzu gęstych rzęs. — Kocham Was. — Ivan mruknął, całując mój policzek. Po chwili nachylił się nad naszą roczną córeczką, która zajmowała wygodne miejsce na mojej klatce piersiowej, owinięta w chustę.
W momencie, kiedy Ivan ucałował jej czoło, zaczęła machać nóżkami, na tyle na ile pozwoliła jej na to obecna pozycja.
Ogrom miłości, który roztaczał się wokół nas mógł zarażać. I byłam przekonana, że ludzie w naszym otoczeniu czerpali z niej energię.— Ivan uspokój swoje żądzę i powstrzymaj się przy dzieciach.
— Aria, Najdroższa gdyby nie moje żądze, mogłoby ich nie być na świecie. — Po owych słowach, poczułam delikatne klepnięcie jego dłoni w mój pośladek. Nie popierałam takiego zachowania, ale byłam w stanie wybaczyć mojemu mężowi jego świeżbiące dłonie.
— Wracaaaamy do domu! — Krzyknęłam w stronę Ivo, który aktualnie bawił się w piasku, tuż obok nas. Na dźwięk mojego głosu momentalnie podniósł głowę i przybiegł w naszą stronę. Ivan jak na przykładnego rodzica, chwycił syna pod pachy i posadził go sobie na ramionach.
Aktualnie, była to jedna z najbardziej pożądanych form transportu naszego żywego srebra. Ivo śmiał się, kiedy Ivan momentami udawał konia, prychając i podskakując.
Byłam szczęściarą, która wygrała życie na loterii.
Na całe szczęście z tego miejsca do naszego domu dzieliła nas tylko... Szerokość plaży.
Dlatego dosłownie dwie minuty później, Ivan otworzył przede mną furtkę małego płotu, przepuszczając mnie mnie w niej.— Panie psiodem. — Ivo jak przystało na dorosłego niespełna pięcioletniego chłopca, cechował się nadzwyczajną kulturą w stosunku do płci przeciwnej. Czułam wielką dumę, widząc jak Ivan przekazuje mu wartości w życiu człowieka. Pomimo pieniędzy, które posiadaliśmy, od małego uczył syna, że to nie one są najważniejsze. Vitarelli okazał się idealnym kandydatem na męża, jednak jeszcze lepszym na ojca.
Pokiwałam w stronę Ivo głową, dziękując mu. Mój syn uśmiechnął się do mnie, zacierając ręce.
— Idz mamo, idz. — Popędzał mnie, a ja wyczułam pismo nosem. Wiedziałam, że coś jest na rzeczy. I chociaż po Ivanie nie mogłam niczego się dowiedzieć, Ivo niemal drżał ze szczęścia. I gdyby nie bał się wysokości, jestem pewna, że zeskoczyłby z ramion swojego ojca. Jednak nie mówiąc nic, posłusznie pokonywałam dystans, który dzielił mnie do przeszklonych drzwi domu wakacyjnego.
Kiedy znalazłam się przed nimi, moim oczom ukazał się niecodzienny widok. Zamarłam z uśmiechem na ustach, czując wokół moich ud zaciśnięte, małe rączki.
— Podoba się Wam? — Ivo pociągnął mnie za nadgarstek, próbując zwrócić moją uwagę. Spojrzałam na niego, kucając obok i przytulając go do siebie, uważając przy tym by nie zrobić krzywdy Anais.
— Ivo, pozwól mamie i siostrze dotrzeć do końca niespodzianki.
Ivan cicho odchrząknął, zderzając się z niezadowoloną miną syna.
— Dobla.
Odburknął, odsuwając się ode mnie. Rozsunęłam przesuwne drzwi i postawiłam bosą stopę na drewnianym parkiecie. Płatki czerwonych róż tworzyły ścieżkę, która prowadziła w głąb domu. Podążałam, więc po niej, napotykając na swojej drodze bukiety pięknych kwiatów. Wnętrze domu wypełniło się ich zapachem, kojąc moje nozdrza. Zachód słońca wpadał przez oszklone ściany, powodując przyjemny dla oka widok. Dom lśnił czystością, choć nie pozostawiliśmy go w takim stanie. Wiedziałam, że za wszystkim stał mój mąż, który prawdopobnie nie bez powodu zabrał nas dzisiaj na małą wycieczkę po okolicy. Kiedy znalazłam się w salonie, kwiatów było znacznie więcej, a na szklanym stole zauważyłam dwa ozdobne pudełeczka. Gładząc po plecach córkę, podążyłam w ich kierunku.
— Mamo sybciej. — Ivo był już bardzo zniecierpliwiony, nie pozwalając mi na delikatne podziwianie otaczającej mnie aury. Nie miałam serca, by dłużej trzymać go w napięciu dlatego chwyciłam w dłoń większe pudełeczko, otwierając je.
— To dla Ciebie, a tamto mniejse jest dla An. — Ivo podbiegł do mnie, a wtedy usiadłam na dużym wypoczynku. Miejsce obok mnie niemal od razu zajął mój syn. Ivan natomiast stanął za moimi plecami, kładąc dłonie na ramionach i zaczął delikatnie masować mój kark.
W momencie, w którym otworzyłam pudełeczko zauważyłam piękny złoty naszyjnik, który mienił się błyskiem. Wyciągnęłam go z pudełka, zachwycając się jego pięknem. Posiadał trzy zawieszki, które totalnie skradły moje serce. Dwie pary stópek i znak nieskończoności. W moich oczach pojawiły się łzy, które niekontrolowanie spłynęły po moich policzkach.
— Bzydkie? — Ivo usiadł na moich kolanach, delikatnie przygniatając Anais. Pomruk niezadowolenia wydobył się z ust mojej córki, na co Ivo przytulił ją mocno do siebie i pocałował ją w główkę.
— Bardzo piękne, Kochanie. Mamusia płaczę, bo bardzo mocno cieszę się z tego, że mam Ciebie, Anais i tatę. Kocham Was, całym swoim serduszkiem.
Moje słowa sprawiły, że Ivan mocniej ścisnął moje ramiona, a Ivo zadowolony zeskoczył z moich kolan, biorąc w dłonie mniejsze pudełeczko. Był na tyle zniecierpliwiony, że otworzył je i przysunął je do oczu Anais. Kątem oka zauważyłam parę złotych kolczyków w kształcie małych kwiatuszków, z delikatnym brylancikiem w środku.
— To dla Anais. — Ivo dumnie odpowiedział, a ja przejęłam od niego prezent dla siostry.
— Jestem przekonana, że jeśli Anais mogłaby już coś powiedzieć, to powiedziałaby, że są to pierwsze najpiękniejsze kolczyki, jakie mogłaby mieć.
— Wszystkiego Najpiękniejszego w Dniu Kobiet. — Głos przejął tym razem Ivan, który z niesamowitą czułością i delikatnością pocałował mój policzek i czubek głowy Anais.
Mówiłam już, że jestem szczęściarą?
Jeśli tak, powtórzę się. JESTEM CHOLERNĄ SZCZĘŚCIARĄ, bo dostałam od życia o wiele więcej niż mogłabym sobie wymarzyć.
poziomkova.
Misie moje, chciałabym złożyć wszystkim Paniom z okazji naszego święta dużo zdrowia i szczęścia. Wiele miłości i spełnienia wszystkich marzeń.
Pomyślałam, że taki specjalny rozdział Ariany i Ivana, będzie miłą niespodzianką.
Dbajcie i uważajcie o siebie i bliskich.Buziaki ♥️
CZYTASZ
ONLY US [+18]
RomanceCZĘŚĆ 2 Pierwsza części książki to: ONLY YOU Kiedy Ivan postanowił zostawić Ariane, jej serce rozpadło się na milion kawałków. Nie potrafiła dostrzec w jego decyzji żadnych pozytywnych skutków. Musiała nauczyć się pokonywać każdy dzień, dręczona jeg...