ROZDZIAŁ 9

4.3K 120 30
                                    

Uczucie szczęścia i spokoju zawsze dopadało mnie w momencie, kiedy widziałam zarys budynku rodzinnego domu. To tutaj się wychowałam i nauczyłam wszystkich podstawowych uczuć od swojej rodziny. Kiedy zabrakło w nim mamy, przez długi czas wydawało mi się, że już nic nie sprawi, że poczuje w nim ciepło domowego ogniska. Jednak z biegiem czasu nauczyłam się wracać wspomnieniami do samych dobrych chwil, co dawało chociaż namiastkę szczęścia w pochmurne dni. Zauważyłam, że bardzo dużo łączyło mnie i moją młodszą siostrę z naszą mamą. Byłyśmy do niej bardzo podobne, obie troszczyłyśmy się o to, by w naszym życiu nie zabrakło szczęścia i miłości, płacąc za to niekiedy bardzo wiele.

Do dnia aż na mojej drodze nie stanął Ivan Vitarelli. Z biegiem upływu czasu pokochałam go najszczerszym z możliwych uczuć, a potem zostałam porzucona. Rany w moim sercu goiły się bardzo długo, ale zrozumiałam, że mimo moich szczerych chęci nie usunę go z pamięci. Był i zawsze będzie dla mnie kimś ważnym, przy kim zapominam o wszystkich zmartwieniach. Potrafił sprawić samą obecnością, że wszystkie moje źle myśli i przeczucia odchodziły w niepamięć.

Stojąc przed dużymi, dębowymi drzwiami wejściowymi, poprawiłam brązowe, lekko skręcone na końcach włosy. I nie trudziłam się, by zapukać do drzwi czy użyć jego dzwonka. Po prostu położyłam dłoń na klamce i nacisnęłam ją, by już po chwili postawić stopy w ciepłym wnętrzu budynku.
Z uśmiechem na ustach poczułam jak do moich nozdrzy dolatuje smakowity zapach ciasteczek kokosowych. Specjalność Helen, która raczyła je nami, od kiedy zabrakło naszej mamy.

Kobieta o lekko siwych włosach, zbliżającą się do pięćdziesiątego piątego roku życia była ciepłą i niezwykle pomocną kobietą. Nigdy nie próbowała zastąpić nam matki, ale starała się, by jej brak nie odbił się na naszej psychice. Śmiało mogłam stwierdzić, że mieliśmy niewyobrażalne szczęście, że rodzice zatrudnili ją jako pomoc domową, już blisko dwadzieścia lat temu. Przez cały ten okres czasu nie opuściła żadnego dnia pracy, co nie było zbyt trudne, bo od piętnastu lat, miała w naszym domu swój własny pokój. Był czas, kiedy podejrzewałam, że łączy ją coś z szefem naszej ochrony, ale nie przyłapałam ich nigdy na żadnych czułościach.
Może się dobrze ukrywali, a być może było to tylko moje wyobrażenie.

— Ariana, dziecko! Tak dawno Cię tutaj nie widziałam, akurat dziś zrobiłam Twoje ulubione kokosanki. — Spokojny i pełen czułości głos Helen, rozbrzmiał w mojej głowie, kiedy weszłam do kuchni, w której królowała kobieta.

— Dzień dobry, Helen. — Posłałam w jej stronę czuły uśmiech i bez zastanowienia objęłam jej drobne ciało ramionami. — Przywiódł mnie zapach. Pachnie obłędnie! — Chwyciłam w dłoń jedną z gotowych kokosanek i zauważyłam karcący wzrok Helen, który szybko został zastąpiony słodkim śmiechem.

— Ariana... — Odruchowo odwróciłam się w stronę, skąd dochodził głos wypowiadający moje imię. I z niepokojem stwierdziłam, że w wejściu do owego pomieszczenia stoi moja młodsza siostra, ubrana w strój, który spokojnie mógłby nosić jakiś mężczyznę. Był o wiele za duży i niemal wisiał na jej drobnym ciele. Niepokój wzbudził we mnie również ton jej głosu, który był nad wyraz smutny i przytłaczający. Jej wzrok nie wyrażał żadnych emocji. Ostrożnie podeszłam do niej i chwyciłam ją za dłonie, a ona nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. Wiedziałam, że czeka mnie trudna droga do tego, by rozwiązać jej usta i dowiedzieć się co takiego ją trapi.

— Chodź Esme, porozmawiamy. — Spojrzałam przelotnie na Helen, która stała ze smutnym wzrokiem utkwionym w naszą stronę. Zdawałam sobie sprawę, że przeżywała każde nasze złe emocje, równie mocno co my. I chociaż nie musiała, bo nikt nie płacił jej więcej za podnoszenie nas na duchu, ona zawsze starała się wesprzeć nas dobrym słowem.

ONLY US [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz