Zaatakowano moje tatę!

635 36 1
                                    

Zaspana przetarłam twarz ręką. Po omacku sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce obok i sprawdziłam godzinę - 7.57.
- Dlaczego, gdy mam wolne muszę się budzić tak szybko? - mruknęłam do siebie z niezadowoleniem.
Po porannej rutynie cicho otworzyłam drzwi, żeby przez przypadek nie obudzić bruneta, jednak gdy spojrzałam na kanapę, po chłopaku nie było ani śladu.
- Five? Jesteś tu?! - krzyknęłam, jednak odpowiedziała mi tylko głucha cisza.
Zajebiście - pomyślałam, po czym wyciągnęłam telefon, aby wybrać numer.

Po chwili usłyszałam ciepły, kobiecy głos w słuchawce:
- Dzień dobry, jak mogę pani pomoc?
- Czy dobry to się dopiero okaże. Macie mi znaleźć pewną osobę... Zaraz wyślę ci zdjęcie. Jego imię to Five Hargreeves. Pospieszcie się. - po tych słowach rozłączyłam się.

- Nie dziwię się tym gościom, co chcieli go wczoraj zabić. - szepnęłam stawiając czajnik na gazie.

***

- Ciekawe co on znowu wymyślił.. - westchnęłam, opierając się się o metalową ścianę windy. Po telefonie z informacją, gdzie jest Five, od razu przyjechałam tutaj. Zdziwił mnie jednak fakt, że to jakieś laboratorium.
Wjechałam na 1 piętro z zamiarem pójścia do recepcji i poszukania chłopaka, jednak jak się okazało nie było to konieczne.

Kiedy drzwi się otworzyły zobaczyłam bruneta, który trzymał za koszulę jakiegoś faceta w białym kitlu.

- Przeszedłem szmat drogi i doświadczyłem gówna, jakiego twój umysł nie pojmie, więc daj mi tę dane, a ja zaraz się stąd zmyję. - chłopak zakończył ze sztucznym uśmiechem.
- O Boże. - stwierdziłam wychodząc z windy.

Mężczyzna, którego trzymał Five już chciał coś odpowiedzieć, jednak brunet mu przerwał:
- Nazwij mnie chłopcem raz jeszcze, a wkomponuję twój łeb w ścianę!
- Five! - krzyknęłam, tym samym zwracając uwagę wszystkich na siebie.

Mężczyzna wykorzystał nieuwagę zielonookiego i nakazał recepcjonistce wezwać ochronę. Kobieta od razu sięgnęła po telefon, jednak wciąż bacznie nas obserwowała.
- Idziemy. - syknęłam. Five co prawda puścił już mężczyznę, jednak nie zamierzał opuścić tego miejsca. Szybko podeszłam do niego i złapałam go pod ramię. - Już!

Szarpnięciem zmusiłam go do zrobienia kroku i następnie skierowaliśmy się do windy.

- Jak mnie znalazłaś? - spytał Five, gdy wyszliśmy z budynku.
- Mam... Znajomości. Co ty tutaj robiłeś? I dlaczego mi nie powiedziałeś?
- To moja sprawa i nie muszę ci o wszystkim mówić. - odparł chłopak zakładając ręce na piersi.
- Czy to ma związek z końcem świata? Bo jeśli tak, to to jest też moja sprawa! - krzyknęłam wymachując rękami.
Chłopak nie odpowiedział.
- Wiedziałam. Gadaj! - zarządzałam.
- W ciągu siedmiu dni ktoś straci to oko. - mówiąc to chłopak wyciągnął z kieszeni protezę. - I doprowadzi do końca świata.

- Więc wczoraj postanowiłeś to zgrabnie przemilczeć? - spytałam z niedowierzaniem.
- T-Tak.
- No i masz za swoje. - powiedziałam z wrednym uśmieszkiem. - Gdybym wiedziała, moglibyśmy wymyślić jakiś plan.
- Teraz wiesz i idziesz ze mną. - powiedział brunet i złapał mnie za rękę. Zanim zdążyłam zaprotestować, chłopak przeniósł nas do akademii.

- Nie tęskniłam za tym. - stwierdziłam podtrzymując się szafki w starym pokoju chłopaka.
- Wiesz, że zostawiłam tam auto?
- Później je zabierzesz. - odpowiedział brunet, nawet na mnie nie patrząc. - Spotkamy się tu za pół godziny. - stwierdził chłopak, a następnie zniknął.
Zajebiście! - pomyślałam i zaraz potem ruszyłam w stronę kuchni.

- Cześć, mamo. - przywitałam się z kobietą, wchodząc do kuchni. Jej długie blond włosy były misternie zaplecione w bliżej mi nie znaną fryzurę, a ona sama miała na sobie śliczną, bladozieloną sukienkę.
- Witaj kochanie, jak ci mija dzień?
- Nie za dobrze. - stwierdziłam podchodząc do szafki z herbatami. - Five, jak zwykle nie chce mi wszystkiego powiedzieć, a ja nie wiem co mam robić. - westchnęłam stawiając czajnik na gazie.
- Nie martw się. Wszystko się ułoży. - powiedziała kobieta z uśmiechem, po czym wyszła zostawiając mnie samą.
- Mam taką nadzieję.

Czasu Nie Cofniesz  |TUA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz