Capital West

922 45 14
                                    


- Dlaczego znowu bank? Ugh oni już zaczynają być za bardzo przewidywalni. - powiedziała niemrawo Eight, wychylając głowę za ściany, aby spojrzeć w dół. Ona oraz Luther znajdowali się na dachu banku Capital West, który właśnie był okupowany przez złodziei.

- Możesz przestać marudzić? - powiedział chłopak przyciągając siostrę do siebie. - Albo ja zwariuję. - dodał ciszej, po czym ruszył przed siebie, a ona za nim.

*

Reszta rodzeństwa była w środku i czekała na znak od Allison.

Napastnicy próbowali zagonić zakładników za ladę, przez co zrobiło się małe zamieszanie. Dzięki temu dziewczyna mogła przejść  niezauważona i tak właśnie się stało. Po chwili All podeszła do szefa zbirów i stanęła obok niego. Mężczyzna akurat rozmawiał przez krótkofalówkę, więc dopiero po chwili zorientował się, że dziewczyna jest obok niego.

- Hej! Wracaj do reszty. - zwrócił się do mulatki. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się słodko i nachyliła się w jego stronę.
- Słyszałam plotkę..., Że podobno postrzeliłeś kumpla w stopę.

Po chwili rozległy się strzały i jeden z mężczyzn leżał na ziemi, trzymając się za nogę.

*

Odgłosy dotarły także na dach i blondyn już szykował się do skoku.
Eight natomiast, w tym czasie otworzyła fiołki z wodą.

- Gotowa? - spytał chłopak i nie czekając na odpowiedź, skoczył. Czarnowłosa szybko podbiegła do dziury w szklanym suficie i zobaczywszy, że jej brat trafił idealnie w jednego ze zbiorów odetchnęła z ulgą.

- Czas w końcu się zabawić. - powiedziała do siebie z uśmiechem, a następnie stworzyła coś na wzór długiego, grubego bicza wodnego, na którym zjechała w dół.

Zakładnicy, jak i złodzieje patrzyli na nią z przerażeniem, na chwilę odrywając się od walki.

Ona i Luther to wykorzystali. Blondyn, używając swojej super siły, wyrzucił mężczyznę, na którego spadł, przez okno. Eight natomiast powaliła dwóch zbirów swoim biczem wodnym i lodowymi kolcami.

W tym samym momencie do sali wbiegł Diego i na wejściu zamachnął się dwoma nożami.
- Spluwy są dla leszczy. Faceci rzucają nożami. - po jego słowach, oba noże przygwoździły kolejnego mężczyznę do ściany.

Szef, którego na początku omamiła Allison, już doszczętnie stracił cierpliwość.
- Do tyłu, dziwactwa! - krzyknął, stając na ladę bankową i  mierząc pistoletem do każdego z nastolatków po kolei.
- Hej, ostrożnie kolego! - krzyknął ze śmiechem Diego.
- Cofnijcie się! - wrzasnął mężczyzna.

- Bo co? - w tym samym czasie obok jego nogi pojawił się Five, w niebieskiej smudze.
Złodziej krzyknął przestraszony i odruchowo pociągnął za spust, jednak chłopak już zdążył zniknąć. On widząc to ze złością wpakował cały magazynek w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu siedział brunet.

Zaraz potem Five znowu pojawił się, tym razem za plecami zbira, przy okazji zamieniając jego pistolet na zszywacz. Mężczyzna dalej próbował walczyć, jednak brunet obezwładnił go jednym uderzeniem.

W czasie walki, Klaus otworzył drzwi, tak że wszyscy zakładnicy zostali uwolnieni.

- Okey, teraz został nam tylko skarbiec! - krzyknęła Allison.
Wszyscy ruszyli w tamtą stronę, gdy nagle Eight się zatrzymała. Kątem oka udało jej się wychwycić pewien ruch na schodach po jej prawej stronie.
- Idźcie! Ja muszę jeszcze coś sprawdzić! - krzyknęła w stronę rodzeństwa i ruszyła na górną część budynku.

*

- Naprawdę muszę to robić? - zapytał niepewnie Ben, patrząc na rodzeństwo.
- Dalej, Ben. W skarbcu jest ich więcej. - ponaglił brata Luther.

Azjata westchnął zrezygnowany.
- Nie pisałem się na to. - mówiąc to otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia.
Zaraz potem rozległy się przeraźliwe krzyki i odgłosy, a na szybach pojawiła się krew.
Po chwili wszystko ucichło i wyszedł Ben, cały pokryty krwią.
- Możemy już iść do domu? - spytał z nadzieją w głosie.

- A gdzie Eight? - zapytał Klaus zatrzymując się w połowie drogi do wyjścia. Wszyscy rozejrzeli się.
- Pójdę po nią. - zadeklarował Five i zniknął.

*

Czarnowłosa powoli i cicho szła przez korytarz, próbując znaleźć sprawcę lub sprawców podejrzanego ruchu. Już miała zrezygnować i zejść do rodzeństwa, gdy usłyszała brzdęk tłuczonego szkła. Biegiem ruszyła w stronę dźwięku i stanęła twarzą w twarz z trzema zbirami.

Po chwili dziewczyna uśmiechnęła się upiornie, rozpoznając  owych mężczyzn.
- No, no, no, kogo my tu mamy? - zapytała podchodząc bliżej.
- Moglibyśmy powiedzieć to samo. Physicus będzie bardzo zadowolony, kiedy cię zobaczy.

- Ojej, no to chyba mamy mały problem. - czarnowłosa zrobiła niewinną minę. - Bo ja nie mam zamiaru tam wracać..., Tak samo jak wy już do niego nie wrócicie. - mówiąc to dziewczyna uniosła ręce i stworzyła sześć sztyletów, tak jak kiedyś podczas jednego z treningów.

Doskoczyła do najbliższego z mężczyzn i przecięła ręką powietrze. Lodowe sztylety powtórzyły jej ruch, tylko tym razem zamiast powietrza przecięły krtań złodzieja. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w jej zimne oczy, za wszelką cenę próbując zatamować krwawienie. Dziewczyna z obrzydzeniem odsunęła się od złodzieja, który opadł na kolana.

Eight znów uniosła ręce. Teraz sztylety zmieniły się w kolce i w mgnieniu oka przeszyły ciało drugiego ze zbiorów. Ten miał więcej szczęścia i zginął na miejscu.

- Eight! - na korytarzu rozległ się krzyk Five'a, jednak dziewczyna nie zwracała na niego uwagi.

Wpatrywała się w oczy ostatniego z żywych mężczyzn. Powoli przywołała wodę i stworzyła małą falę przed sobą.

Mężczyzna zaczął się cofać ze strachem.
- Nie... Proszę nie! Zrobię wszystko! Tylko mnie oszczędź! Błagam! - krzyczał zrozpaczony, a łzy spływały po jego twarzy strumieniami.

Dziewczyna już miała posłać falę, gdy poczuła jak ktoś łapie ja za ręce.
Wściekła odwróciła się w stronę tej osoby i zobaczyła zielone tęczówki bruneta.
Five na chwilę znieruchomiał widząc jej krwistoczerwone oczy, jednak nie mógł pozwolić, aby dziewczyna zabiła koleją osobę.
- Zostaw go. - powiedział z powagą.
- Nie wtrącaj się! - powiedziała niebieskooka, próbując wyswobodzić się.

- Będę! Nie pozwolę ci go zabić! - wykrzyczał jej w twarz.
- Nic na to nie poradzisz. - powiedziała smutno czarnowłosa i w tym samym momencie udało jej się uwolnić prawą rękę. Fala ruszyła przed siebie, rosnąc z każdą chwilą aż w końcu uderzyła w mężczyznę. Siła była tak duża, że kiedy woda uderzyła o ścianę, ona pękła i zbir spadł kilka metrów w dół, wraz z wodą i dwoma pozostałymi ciałami.

Five przez chwilę stał, nie rozumiejąc dokładnie, co właśnie się stało. Wtedy Eight złapała się za głowę i gdyby nie chłopak, leżałaby  na ziemi.
























Czasu Nie Cofniesz  |TUA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz