Miałaś szczęście

1.4K 69 11
                                    

Praktycznie przez cały dzień nie wychodziłam z pokoju. Grace po obiedzie przyniosła mi kilka książek, więc nawet nie czułam potrzeby poznania "nowego rodzeństwa". Kolejnym tego powodem były niewyobrażalne krzyki i przeróżne kłótnie, które trwały cały czas odkąd weszli do domu.
Wieczorem Grace powiedziała mi o której rano wstać by sie nie spóźnić, a także jak będzie wyglądał mój dzień.
- To chyba tyle. Dobranoc skarbie, widzimy się rano.- mówiąc to blondynka pocałowała mnie lekko w czoło.
- Dobranoc i dziękuję za wszystko.- powiedziałam z uśmiechem. Grace odwzajemniła uśmiech po czym cicho wyszła.
W przytulnym, nowym pokoju i ciepłym, wygodnym łóżko sen nadszedł szybko

Jednak jakby się mogło wydawać noc nie była spokojna. Gdy już trzeci raz obudziłam się mokra od potu z koszmaru stwierdziłam, że to nie ma sensu po czym wzięłam jedną z książek i usiadłam pod oknem gdzie było jako tako jasno.

***

Około godziny 6 cicho na palcach poszłam się umyć. Z uśmiechem powitałam Grace, która właśnie przygotowywała śniadanie.
- I jak tam pierwsza noc w nowym pokoju? Co tak szybko wstałaś? - zapytała kobieta smażąc jajka.
- Bardzo dobrze. - skłamałam. - A nie wiem. Może to z ekscytacji. - mówiąc to lekko wzruszyłam ramionami.
- No dobrze skoro już wstałaś..- mówiąc to Grace położyła przede mną talerz z jedzeniem. -..Smacznego.
- Dziękuję.

Kiedy skończyłam usłyszałam pojedyńcze krzyki na schodach, a zaraz potem kilka par stóp zaczęło zbiegać na dół. Zdziwiona spojrzałam na blondynkę, a ona tylko puściła mi oczko i poszła zanieść talerze z jedzeniem do jadalni. Odczekałam chwilę i gdy stwierdziłam, że wszyscy już są w pokoju obok szybko ruszyłam do swojego pokoju.

Stwierdziłam, że mam jeszcze trochę czasu, więc bez pośpiechu ubrałam się. Założyłam fioletową, sportową bluzkę na ramiączkach oraz czarne spodenki. Swoje długie, czarne włosy zaplotłam w warkocz, po czym obejrzałam się w lustrze wiszącym obok szafy. - Byłoby dobrze, gdyby nie te wszystkie siniaki na rękach i nogach. - pomyślałam wzdychając. Niechętnie przebrałam się w szarą bluzę z długim rękawem i czarne, długie getry.
- Zawsze mogło być gorzej. - powiedziałam cicho do odbicia w lustrze i powoli ruszyłam do ogrodu, gdzie miał odbyć się trening.

Jednak, jak to ja, zgubiłam się. W pewnym momencie zauważyłam Pogo wraz z panem Hargreeves'em.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mógłby pan wskazać mi drogę do ogrodu? - spytałam nieśmiało stając przed Rrginaldem. On tylko spojrzał na mnie zły i już miał coś powiedzieć gdy uprzedził go Pogo.
- Chodź z nami, ale następnym razem pomyśl o takich sprawach wcześniej.

Na dworze było dość ciepło, jak na to że słońce było od rana schowanego za chmurami. Kiedy doszliśmy na środek zauważyłam, że stoi tam już szóstka mojego"rodzeństwa" i bacznie mi się przygląda.
- Poznajcie Eight. - mówiąc to Pogo pchnął mnie do przodu.
-Heej.. - powiedziałam niepewnie, próbując złapać równowagę.
Po minucie ciszy wszyscy zaczęli zadawać pytania. Skąd się tu wzięłaś? Jakie masz moce? Kim jesteś? - co chwilę padało nowe pytanie, a ja nie wiedziałam komu odpowiadać.
- Cisza! - krzyknął Reginald.- Porozmawiacie sobie z nią po treningu.- powiedział zły. - Więc tak 1 z 4, 2 z 3 i 5 z 8.

Na środek wyszło dwóch chłopców, wysoki blondyn i lekko zataczający się brunet, a zaraz potem zaczęli się bić. Nie minęło pięć minut, a brunet już leżał na ziemi. Następni byli średniego wzrostu brunet i ciemnoskóra dziewczyna, która lekko się do mnie uśmiechnęła. Tutaj walka trwała nieco dłużej, jednak kiedy chłopak uderzył dziewczynę w brzuch ona się zdenerwowała i powiedziała coś do niego, a on powoli położył się na ziemi. Brunet, który do tej pory stał oparty o drzewo z założonymi rękami niechętnie wyszedł na środek, a ja po chwili wahania zrobiłam to samo.

Czasu Nie Cofniesz  |TUA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz