Jeśli chcecie mnie obgadywać, róbcie to ciszej.

885 43 14
                                    

Wróciłam prawie idealnie na kolację, więc kiedy tylko weszłam do domu pobiegłam do pokoju. Przed drzwiami lekko się zawahałam, moja ręka zawisła w powietrzu przed klamką i dopiero po chwili zmusiłam się do jej naciśnięcia.

Od razu zrobiło mi się zimno, więc wchodząc pstryknęłam palcami, a szron zaczął zmieniać się w małe krople wody, po chwili kropelki zaczęły spokojnie wylatywać przez okno. Kiedy proces odmrażania pokoju się skończył zamknęłam okno i stanęłam przed pękniętą szybą lustra.

Spojrzałam w odbicie swoich oczu.

~ Zatrzasnęłam drzwi i oparłam się o nie plecami, powoli zjeżdżając w dół aż usiadłam na ziemi. Wokół moich rąk zaczęła zbierać się woda, a ja powoli traciłam nad nią kontrolę.  Po chwili woda wybuchła, tworząc w moim pokoju śnieżycę. Ze strachem rozejrzałam się po oszronionym pokoju, zaraz potem mój wzrok spoczął na moim odbiciu w lustrze.

Powoli podeszłam bliżej i z przerażeniem obserwowałam swoje oczy.
Jedna z moich tęczówek miała normalny, niebieski kolor, jednak druga przybrała krwistoczerwony kolor.

- O nie. O nie, nie, nie! - krzyknęłam i w tym samym momencie szyba pękła. Ze strachem odsunęłam się od lustra. Zaczęłam robić głębsze oddechy i starałam się uspokoić. Moje zajęcie przerwały mi krzyki Klausa, który wołał mnie po imieniu.

Szybko podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarny plecak oraz kurtkę, a następnie otworzyłam okno i stworzyłam lodową zjeżdżalnię. Wskoczyłam na nią i zjechałam, a  kiedy byłam na dole pstryknęłam palcami i pobiegłam w stronę centrum miasta. ~

Czerwony kolor zniknął, więc nie musiałam się tym na razie martwić. Kurtkę i plecak schowałam do szafy i ruszyłam na kolację.

Niepewnie stałam przed jadalnią, niewiedząc czy to dobry pomysł.
- Dobra, weź się w garść. - pomyślałam. Wzięłam gołąbki oddech, wyprostowałam się i z powagą weszłam do pomieszczenia.

Kiedy tylko przekroczyłam próg wszyscy na mnie spojrzeli.
- Numerze Osiem! Dlaczego opuściłaś poprzednie posiłki? - zapytał Reginald, patrząc na mnie znad gazety.

- Czytałam książkę i się trochę zagapiłam. Przepraszam, to się już więcej nie powtórzy - skłamałam, a kiedy Reginald skinął głową na znak zgody, usiadłam na swoim miejscu.

Przez cały posiłek czułam na sobie wzrok rodzeństwa, ale nie przejmowałam się tym. Kiedy kolacja dobiegła końca Klaus złapał mnie za rękę i poprowadził do swojego pokoju.

- Co ty robisz? O co ci chodzi? - pytałam po drodze, jednak nie uzyskałam odpowiedzi.
Kiedy w końcu już byliśmy na górze, usiadłam na łóżku i spojrzałam na brata ze złością.
- Powiesz mi wreszcie, o co chodzi? - zapytałam szorstko.
- Gdzie ty byłaś cały dzień? Martwiłem się o ciebie. - podział Klaus ze smutnym uśmiechem.

Dopiero wtedy zrozumiałem, że wyładowuje swoją złość spowodowaną zachowaniem Five'a na Klausie. Zrobiło mi się przykro i głupio.

- Wybacz mi. - powiedziałam podchodząc do chłopaka i go przytulając. - Po prostu.. ugh jestem zła na Five'a.
- Słyszałaś, prawda? - zapytał brunet, a ja przytaknęłam.

Klaus, z racji że był wyższy ode mnie, położył swoją brodę na mojej głowie.
- Debil z niego.
- Nie musisz mi mówić. - zaśmiałam się.
- Nie martw się, pewnie nawet tak nie myśli. - próbował mnie pocieszyć niebieskooki.
- Myśli czy nie i tak dostanie za nazywanie mnie czarownicach.

- Zanim coś zrobisz, zmyj tą krew z policzka. - powiedział niebieskooki.
- Co? Skąd ty..? - że zdziwieniem odsunęłam się od brata. On tylko złapał jeden kosmyk moich włosów i założył mi go za ucho.
- Nie będę pytał. Nikomu też nie powiem. - mówiąc to chłopak odwrócił mnie w stronę lustra. - Ale musisz trochę bardziej uważać.

W tym momencie zauważyłam, że na moim lewym policzku jest niewielka, czerwona smuga. Szybko ją starałam i spojrzałam na bruneta.
On tylko lekko się uśmiechał. Przytuliłam go z całej siły.

- Kiedyś ci powiem! Teraz nie mogę, ale obiecuję, że... - zaczęłam, jednak on mi przerwał.
- Powiesz kiedy będziesz gotowa, potworku. - mówiąc to chłopak zaczął się śmiać, a ja po chwili do niego dołączyłam.

***

Siedziałam na kanapie w salonie i czytałam spokojnie książkę.

- Ben możesz przestać na chwilę? - spytałam z lekką irytacją brata, który także czytał w salonie.
- O czym ty mówisz?
- Co chwilę mówisz coś co siebie i to jest strasznie denerwujące. - powiedziałam, przewracając stronę.

Po chwili w salonie rozległ się trzask i zaraz potem usłyszałam głos Five'a.
- Eight musimy pogadać.

Ja jednak go zignorowałam i nawet nie spojrzałam w jego stronę.

- Eight! Eight przestań się wygłupiać! - krzyknął chłopak tracąc cierpliwość.

Ja tylko rozejrzałam się po pokoju, nie zatrzymując wzroku na brunecie i zaraz potem zwróciłam się do azjaty.
- Ben? Wydaje mi się, czy coś tutaj brzęczy? - zapytałam słodkim głosem.

Ben wybuchł śmiechem, a Five zrobił się czerwony ze złości.

- Żartujesz sobie?! Ja ci zaraz dam brzęczenie! - chłopak powoli tracił panowanie nad sobą, jednak mnie to nie obchodziło.

- Wiesz, chyba jednak pójdę do siebie.- mówiąc to wstałam i przeciągnęłam się. -Mam wrażenie, że lepiej mi się czyta w samotności. - ostatnie słowa zaakcętowałam i wyszłam pozostawiając wściekłego zielonookiego i roześmianego Bena.

***

- Długo wytrzymuje. - powiedział Klaus do Allison, obserwując Eight, ktora właśnie zapisywała coś w notesie.

Minął tydzień odkąd dziewczyna zaczęła ignorować Five'a i nic nie wskazywało na to, aby miała zamiar przestać.

- Dlaczego ona w ogóle się na niego złości? - zapytała Vanya.
- Eh tego nikt nie wie. - powiedział Diego podrzucając nóż.
- Ile razy "pan mądrala" ją już przepraszał? - Luther na pytanie Bena wyciągnął rękę i zaczął liczyć palce. Kiedy doliczył do 9 i już miał odpowiedzieć, koło nich pojawił się Five.

- Za dużo. - odpowiedział bratu ze złością.

Wszyscy obserwowali, jak chłopak podchodzi do siostry i próbuje ją zmusić do nawiązania jakiegokolwiek kontaktu z nim.

Kiedy w końcu, po długich narzekaniach z jego strony, chłopak zabrał czarnowłosej notes ona zwróciła na niego uwagę.

- Oddaj to. - powiedziała powoli ze złością.
- O proszę! Robimy postępy! - krzyknął Five z uśmiechem i schował notes za plecami.
- Powiedziałam, oddaj to!
- Jeśli tylko powiesz o co jesteś zła. - brunet skoczył i po chwili pojawił się w niebieskiej smudze i trzaskiem po drugiej stronie salonu. - No to jak będzie?

- Powiem ci tylko, że nie chciałam ci zawracać głowy, bo przecież moje gadanie strasznie ci przeszkadza, prawda? - powiedziała Eight wstając i podchodząc do brata.
Chłopak nie wiedział o co chodzi, więc tylko stał w bezruchu i obserwował czarnowłosą.

- A i jeszcze jedno..- powiedziała Eight wyrywając brunetowi swój notes. - Uważaj kogo nazywasz czarownicą. - syknęła wściekła.

Dopiero po chwili Five zrozumiał o co jej chodzi. Zawstydzony opuścił głowę.
Więc to słyszała - pomyślał.
Kiedy znów spojrzał na dziewczynę, dostrzegł w jej oku cień czerwieni. Ten sam niebezpieczny błysk, który dostrzegł podczas niedawnej walki z nią. Już chciał coś powiedzieć, gdy Eight wyminęła go i odeszła.

Po chwili zatrzymała się jeszcze przed wyjściem i spojrzała w stronę reszty rodzeństwa.
- Jeszcze mała rada na przyszłość. Jeśli chcecie mnie obgadywać to róbcie to ciszej. - po tych słowach dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie, a następnie obróciła się na pięcie i wyszła.












































Hejka! Mam dla was jeszcze małą niespodziankę na dzisiaj. Około godziny 20.00 pojawi się kolejny rozdział, więc serdecznie zapraszam!  Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podobał.

~Luna

Czasu Nie Cofniesz  |TUA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz