제11장 첫날 (3)

199 19 14
                                    

Dziewczyna zatrzymała się przed wejściem do łazienki. Coś przykuło jej uwagę. Ktoś stał przy jednym stoliku, rozmawiając z chłopakiem, który, jak dla Hany był strasznie wysoki. Miał ciemne włosy i był w sumie dobrze zbudowany.

- Huh, wygląda jak Yunho. - powiedziała pod nosem. - Ale co ty gadasz, Hana, przecież i tak go tu nie znajdziesz. - szepnęła i weszła do łazienki.

Oczywiście wzięła ze sobą kota, który ewidentnie chciał wyjść z torby i gdzieś pójść. Dziewczyna opłukała twarz, jednak niedokładnie. Dlaczego? Ponieważ kot wyszedł z torby i potem skierował się do wyjścia z łazienki.

- Joyo! - krzyknęła Hana, szybko wychodząc z łazienki. Miała mokrą i cały czas brudną na nosie, twarz.- Kota się zachciało. - burknęła i rozejrzała się.

Kot stał przy jakimś chłopaku, łasząc się do niego. Choi zmarszczyła brwi i podeszła do kota.

- Joyo, co ty robisz? - zapytała, kucając obok zwierzaka. - Nie wolno.

Dziewczyna chciała wziąć kota na ręce, jednak ten ją zadrapał. Hana od razu zabrała rękę i syknęła z bólu.

- Gówniarz.- szepnęła, łapiąc się za bolące miejsce. Joyo dalej przytulał się do nogi chłopaka. - Co on odwala?

- Przepraszam za kota. - powiedziała. - Nie wiem co mu si... - ucięła, kiedy zobaczyła kto przed nią stoi.

- Nie szkodzi, fajny jest. - odpowiedział, schylając się w tym samym czasie , co dziewczyna, przez co zderzyli się głowami. - Przepraszam! - powiedział szybko, podnosząc się.

- Ty... znaczy...- zająkała się. Nie pamięta jej? - Nie ma za co...

Chłopak podniósł kota, podając go jej. Uśmiechnął się do niej i wrócił do poprzedniej czynności. Dziewczyna zmarszczyła brwi i spuściła głowę, patrząc na swojego kota, który tylko na nią syknął, pokazując na chłopaka.

- Nie wie o mnie chyba. - powiedziała, zmieniając kierunek patrzenia. - Idę umyć twarz, idziesz czy zostajesz? - zapytała kota i postawiła go na ziemi. Joyo spojrzał na chłopaka, ale ostatecznie poszedł za Haną.

Dziewczyna wzięła głęboki oddech i weszła do łazienki. Spojrzała w lustro i załamała się swoim wyglądem.

- Aish! Jak ja wyglądam...

Zmyła z twarzy resztki sosu i schowała kota do torby. Westchnęła i wyszła z łazienki. Spojrzała na miejsce, gdzie przed chwilą znajdował się chłopak i znowu go już nie było.

Usiadła na miejscu przy stoliku przyjaciółki i jej chłopaka, zamyślając się. Po chwili kelner przyniósł im drinki. Hana spojrzała na alkohol, rozcieńczony z Coca~Colą.

- Nie.- powiedziała stanowczo. - Jeszcze trochę lat mi brakuje. Nie mam dziewiętnastu. Nie piję.

- Oj, nic ci się nie stanie jak raz to zrobisz.

- Ale nie chcę. Nie będę piła. Nawet mi tego pod nos nie podsuwaj. Możesz mi dać zwykłą Colę. - rzuciła, i odsunęła od siebie szklankę.

- Aish, przydałoby ci się na uspokojenie.- powiedziała SooJi.

- Nie chcę i koniec.

- No ok. Nie zmuszam.

Nagle do Hany zadzwonił nieznany numer. Odebrała.

- Halo? - odezwała się.

- Cześć kochanie, jak się czujesz?

- Um... dobrze, ale kto mówi?

- Ah, no tak, słoneczko tu mama.

- Oh, hej mamo, nie poznałam głosu. Czemu dzwonisz z innego numeru?

- Bo zostawiłam telefon w domu cioci, a poszliśmy na spacer. Od razu możesz zapisać sobie numer wujka.

- Aha, ok. A jak tata?

- Dobrze, serio fajnie się bawimy. Byłabyś zła, jeśli zostalibyśmy u nich do środy?

- Nie, oczywiście, że nie! Przyda wam się odpoczynek.

- Dziękuję, Hana. Pamiętaj proszę, podlej kwiatki przed osiemnastą. Muszą być podlewane przed zachodem słońca. Kochamy cię, papa!

- Mhm, pa! - powiedziała Hana i rozłączyła się.

- Muszę iść.- spojrzała na swoją przyjaciółkę.

- Czemu? - zapytała SooJi.

- Muszę podlać kwiatki.

- Oj nie przesadzaj, zostań jeszcze chwilkę. - powiedział Hongjoong, śmiejąc się z wymówki dziewczyny.

- Nie, wiecie, i tak... albo w sumie. - dziewczyna zmieniła zdanie licząc, że znowu zobaczy tu chłopaka.

Po chwili do Hany podszedł kelner z jej ulubionym ciastem czekoladowym i kubkiem gorącej czekolady oraz bezalkoholowym drinkiem hawajskim. Wszystko, co lubi najbardziej. Na tej tacce była jeszcze czerwona róża z małą karteczką obok. Wszyscy w trójkę spojrzeli na kelnera ze zdziwieniem. Pan postawił wszystko przed dziewczyną , ukłonił się i odszedł. Choi zmarszczyła brwi.

- Czemu nie jesz? - zapytała SooJi.

- Skąd wiesz, że nikt mnie nie chce otruć?

- Jezu, kobieto. Ktoś cię podrywa, a ty się boisz, że chcą cię otruć? Proszę cię.

Szesnastolatka nie odpowiedziała, tylko rozejrzała się. Nie było osoby, która by chociaż spojrzała na ich stolik. Dziewczyna spojrzała na swojego kota, a on przysunął do dziewczyny widelczyk do ciast. Złapała go i wzięła gryza brownie. Jak zwykle, dla niej było pyszne. Czekoladowy krem, który wpływał do ust, małe kawałki czekolady... Dla niej to słodycz, którą kocha. Gorąca czekolada ani śmiała być gorsza.

*

- Ale mam rozkminę. - powiedziała SooJi, ubierając swoją kurtkę przy wyjściu z lokalu. Hana już miała ubrany swój ulubiony, lawendowy płaszcz i miała torbę z kotem na ramieniu.

- Zapomniałam. - rzuciła nagle i podbiegła do stolika, z którego przed chwilą odeszli. Kelner właśnie sprzątał. - Przepraszam? - ukłoniła się.

- Słucham? W czym mogę pomóc?

- Moja kartka. - powiedziała, pokazując na mały papierek, złożony na pół. - Mogę ?

- Oh, pewnie! - pan podał jej karteczkę.

- Dziękuję bardzo! - ukłoniła się jeszcze raz i wróciła do przyjaciółki. Schowała karteczkę do kieszeni i wyszli z restauracji.

Szli razem pół drogi.

- Odprowadzić cię? - zapytała SooJi, ale Choi pokręciła przecząco głową.

- Nie, dziękuję, nie trzeba. Idźcie na spokojnie! - dziewczyny wymieniły między sobą uśmiechy.

- Do zobaczenia! - powiedział Hongjoong.

- Mhm, pa!

I się rozeszli.

*

Hana szła powoli w stronę domu. Wcześniej zrobiła sobie długi spacer, przez co nie podlała mamie kwiatków. Teraz jest już północ. Szła, patrząc w ciemne niebo. Myślała o wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło. Spotkała przyjaciela Yunho, to po pierwsze. Ale po drugie... spotkała w restauracji chłopaka. Choi uważa, że jest w stanie oddać rękę w pewności, że był to Yunho. Tak, ten, który nawiedził ją jako duch. Jej rozmyślenia przerwał upadek.

- Aish, standard! - krzyknęła, widząc rozwiązaną sznurówkę, która prawdopodobnie była powodem przewrócenia się dziewczyny.

Jej kot mruknął głośno. Szesnastolatka szybko zawiązała buta i podniosła się, strzepując piasek, który nagromadził się na jej płaszczu. Westchnęła i wzięła torbę z kotem.

- Przepraszam, Joyo, zamyśliłam się. Będę bardziej uważać. - powiedziała i pogłaskała swoje zwierze. Poprawiła nogawkę od spodni i zaśmiała się sama z siebie. - Jak z dzieckiem.

- Wszystko dobrze?

❝𝙬𝙝𝙮 𝙢𝙚?❞ 𝘫𝘦𝘰𝘯𝘨 𝘺𝘶𝘯𝘩𝘰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz