-Dalej mi nie powiedziałaś, czy mi pomożesz.
Dziewczyna zmarszczyła brwi. Spojrzała kątem oka na ducha. Zauważyła, że za każdym razem, kiedy go widzi, jej ciało odmawia jej posłuszeństwa, czyli zazwyczaj nie umie się odezwać. Hana wzięła głęboki oddech. Nie umiała odpowiedzieć, choć w środku strasznie chciała pomóc.
- No dobrze. - powiedział chłopak. - Jak się namyślisz, po prostu o mnie pomyśl. Wtedy się pojawię.
I duch rozpłynął się w powietrzu.
- Ale on się musi okropnie czuć... - powiedziała sama do siebie, siadając na kanapie.
Joyo podszedł do dziewczyny i położył się jej na kolanach. Hana pogłaskała go.
- Co ja mam zrobić, Joyo... - kot mruknął, podkładając główkę pod rękę dziewczyny. - Wiesz co? Najwyżej umrę, zabije mnie jak coś zwalę. Pomogę mu. Raz się żyje, a ja chcę pomóc uratować mu coś cennego. Dalej nie wiem, co się stanie, jak... jak go pokocham, ale chcę, żeby to się stało. Pewnie masz mnie za wariatę, co nie, Joyo? - kot sapnął i odszedł od dziewczyny.
Yunho pojawił się, w pozycji siedzącej, obok Hany. Dziewczyna spojrzała na niego nieśmiało. Przez chwilę nikt nic nie mówił. Pierwszy raz, to Hana odezwała się jako pierwsza.
- Ja... chcę ci pomóc. Powiedz mi dokładnie co mam zrobić...
- Cieszę się, że chcesz... ale to jest mało prawdopodobne, aby udało ci się pokochać ducha... przecież nie masz ze mną styczności na codzień, nie jestem jak twoja przyjaciółka, czy koledzy z twojej klasy...
- Nie mów tak, nic tu nie jest twoją winą. Chcę ci pomóc. - dziewczyna odruchowo chciała złapać ducha za rękę, jednak ona tego nie poczuła.
Natomiast chłopak... chłopak poczuł jej delikatne dłonie, łapiące za jego rękę. Spojrzał w miejsce łączenia ich rąk i delikatnie się uśmiechnął. Brakowało mu łagodnego, delikatnego dotyku...
Minęły kolejne, krótkie minuty milczenia.
- Dziękuję... - powiedział, nie patrząc na Hanę. Chłopak był prawie pewny, że nikt nie zechce mu pomóc... tymczasem trafił na pierwszą z osób, i ta się zgodziła. Czuł się niesamowicie.
- Cześć! - rozniósł się głos z przedpokoju. Hana spojrzała na Yunho, który uśmiechnął się do niej.
- Przyjdę później. - szepnął i zniknął.
- Hej. - powiedziała dziewczyna, wychodząc z salonu. Jej mama wróciła dzisiaj wcześniej, co trochę ją zdziwiło.
- Jak tam w szkole? - zapytała rodzicielka, ściągając ze swojej szyi, duży szal w paski.
- Ciekawie było. - powiedziała Hana.
- Jadłaś coś?
- Nie, mamo.
- Dlaczego?
- Nie byłam głodna...
- Niech ci będzie. Idź na górę odrobić lekcje i za pół godziny przyjdź na obiad. - mama spojrzała na zegarek. - Albo nie. Bądź o 16:45.
- Jaka dokładność. - zaśmiała się Hana, po czym wyszła z kuchni i skierowała się do swojego pokoju. Joyo podreptał za nią.
Dziewczyna zamknęła drzwi od pokoju i usiadła na łóżku. Nie ma co robić przez mniej więcej czterdzieści minut. Pojawiła się w niej mała nadzieja, że Yunho będzie chciał jeszcze dzisiaj ją odwiedzić. Po części, miała nadzieję, że zrobi to teraz.
CZYTASZ
❝𝙬𝙝𝙮 𝙢𝙚?❞ 𝘫𝘦𝘰𝘯𝘨 𝘺𝘶𝘯𝘩𝘰
Fanfiction𝗪 𝘁𝗿𝗮𝗸𝗰𝗶𝗲 #♥︎//《¿¡》 {POCZĄTEK SŁABY, NIE ZNIECHĘCAJ SIĘ OD RAZU. BŁĘDY KIEDYŚ ULEGNĄ KOREKCIE} Mądra, dobra i młoda dziewczyna, spotyka go na swojej drodze w dość nietypowy sposób. On stawia sprawę jasno, ona niezbyt rozumie co się dzieje. O...