제24장 닷새 날 (2)

206 17 18
                                    

Zazdrość to straszna rzecz.

Patrząc wizualnie, niekoniecznie.

Poprawka.

Przesadna zazdrość to straszna rzecz.

W końcu nie ma miłości bez zazdrości, prawda? Każdy z nas choć raz był zazdrosny.

Ale zazdrość, a lęk przed stratą to dwie różne, całkiem inne rzeczy.

A Hana w lęku stoi cały czas. Boi się, że jeden zły ruch - nawet najmniejszy, może przynieść jak najgorsze skutki.

- Hana, chodź na sekundę na dół! - usłyszała wołanie swojej rodzicielki.

Szybko wyszła z pokoju i niemal zbiegła po schodach. Stanęła w progu kuchni i spojrzała na mamę.

- Pokaż mi się, dziecko. - starsza kobieta podeszła do dziewczyny i ujęła jej twarz w dłonie, lekko unosząc brodę ku górze. - Masz kogoś?

Hana otworzyła szerzej oczy.

~Co ja mam powiedzieć? ~ zapytała sama siebie.

- Ym... Dlaczego pytasz?

Zauważyć można, że Choi często ucieka od udzielania odpowiedzi. Zdecydowanie woli je otrzymywać.

- Masz tutaj takie czerwone ślady... to malinki, prawda?

Nagle kurczak, jakiego smażyła mama zaczął się przypalać. Kobieta podbiegła do mięsa i zaczęła je ogarniać.

- Wrócimy do tego później. A teraz biegiem do szkoły, bo się spóźnisz.

Dziewczyna pokiwała niepewnie głową i uciekła spowrotem do swojego pokoju. Już przebrana wzięła swoją torbę z książkami i wyszła z domu, żegnając się pośpiesznie z rodzicielką.

***

Dziewczyna weszła do budynku i niemal od razu została napadnięta przez SooJi.

- Laska, czemu się nie odzywałaś?! - zapytała od razu, z pretensjami w głosie.

- Przepraszam... po prostu dużo się działo.

- Tylko tyle mi powiesz?  Czy to coś z Yunho?

- Tak. - rzuciła od razu. - Boję się.

- Co? Czego? Jego się boisz? On by przecież muchy nie tknął.

- Ale SooJi, to wciąż duch.

- Niby ta, ale widzisz przecież, że nie jest groźny! Wiesz czemu jeszcze jest duchem? Właśnie przez TWÓJ strach. - pokazała na nią palcem. - Boisz się i jego, jak i tego, co by się stało, jakby przybrał normalną postać. Wyobraź sobie, że to ty jesteś takim duchem. Widzisz swoją rodzinę, ale oni myślą, że umarłaś. Coś przyjemnego?! I ty się dziwisz, że mu na tym zależy? Przemyśl wszystko i potem do mnie przyjdź. Będę z Hongjoongiem, jak coś.

I dziewczyna odeszła.

Rozległ się dzwonek na lekcje. Hana szybko poprawiła torbę i pędem ruszyła do sali. 

***

Lekcje dobiegły końca. Hana nie zamieniła już ani słowa z SooJi.

~ Ona mnie nie rozumie.  - pomyślała. ~ Myśli, że to wszystko jest takie proste. Spotkanie ducha nie może być proste.

Czy ona się na nią obraziła?

Nie wiadomo. Może po prostu chce, żeby Choi się w końcu zdecydowała?

Ale Hana jest zdania, że już zadecydowała.

W końcu ona go kocha.

Chyba.

- Hana, stój! - usłyszała, będąc przy wyjściu z budynku szkoły. Zatrzymała się i spojrzała na swoją przyjaciółkę. - Przepraszam. Nie powinnam się wtrącać. Nie martwię się o niego, tylko o ciebie. Widzę, że ci zależy. W końcu nie przespałabyś się z byle kim.

- Co..? Skąd ty...

- Nie istotne. Dawno nie byłyśmy na kawie.

- To chodźmy.

- Musisz mi dużo opowiedzieć, wiesz? - wyszły z budynku i zaczęły iść w stronę ich ulubionej kawiarni.

- Niekoniecznie. Nic ciekawego się nie działo.

- A wtedy jak wyciągnął cię ze szkoły?

- Wtedy musiałam okłamać jego mamę.

- Co? Dlaczego?

- Musiałam powiedzieć, że byliśmy razem.

- Po co?

- Nie wiem. W sumie ja nie wiem nic. Po prostu robię co mi każe.

- Nie daj się wykorzystywać.

- Ale ja na niektóre rzeczy nawet nie mam wpływu! Przywykłam, że moje zdanie się nie liczy. - SooJi zatrzymała się i złapała przyjaciółkę za ramiona.

- Dla mnie zawsze jest ważne to, co myślisz.

- Wiem... dziękuję.

Weszły do kawiarni i usiadły przy stoliku. Po chwili podszedł do nich kelner. Hana uniosła brwi do góry, widząc go.

- Czy mogę już przyjąć zamówienie? - zapytał, uśmiechając się do dziewczyny.

Wstała i złapała go za ramię.

- Co ty tu, do cholery robisz? - również zapytała, ściskając jego ramię.

- Ej, nie unoś się! Po prostu chcę dorobić. - powiedział i uśmiechnął się. - Karmelowa Latté?

❝𝙬𝙝𝙮 𝙢𝙚?❞ 𝘫𝘦𝘰𝘯𝘨 𝘺𝘶𝘯𝘩𝘰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz