제12장 이틀째 날

207 19 61
                                    

- Wszystko dobrze?

- Tak, jest ok. - odpowiedziała, przeklinając pod nosem drugi but, który jej się rozwiązał.

- Nie umiesz?

- Umiem.

- To czemu ci się rozwiązał?

- Bo źle zawiązałam. - powiedziała, znowu kucając. Tym razem zawiązała go mocno.

- Oj Hana, Hana... - wypłynęło z ust chłopaka. - Smaczne brownie?

- Tak. - ucięła. - Czekaj, co? - w tym momencie dziewczyna spojrzała na chłopaka.

Uśmiechnął się do niej i poprawił jej torbę, która spadała z jej ramienia. Hana spojrzała do góry, aby zobaczyć jego twarz. Spojrzeniem, jakim go nieświadomie podarowała, było coś na styl ludzkiej twarzy z serduszkami w miejscach oczu. Jej wina, że on jest dla niej jak ideał?

- Jesteś tak głupia, że to jest aż słodkie. - powiedział, posyłając jej piękny uśmiech.

Hanie miękły nogi na ten widok. Teraz ten uśmiech nie miał ani grama smutku w sobie.

- Nie obrażaj mnie. - rzuciła, kryjąc śmiech. Tym razem jednak nie udało się jej ukryć radości w oczach.

- Promieniejesz, kiedy mnie widzisz. - dziewczyna nie odpowiedziała. Chyba lekko się zarumieniła. Tak delikatnie, prawie niewidocznie. - Jesteś bardziej czerwona niż róża, którą dostałaś.

- Aish!

Chłopak uśmiechnął się pod nosem i przysunął się do dziewczyny. Złapał ją za rękę.

- Prowadź. - powiedział, patrząc przed siebie.

Choi nie odpowiedziała już nic, tylko ścisnęła mocniej dłoń Jeonga. Kot mruknął wesoło i ułożył się wygodniej w torbie.

Podczas krótszej już teraz drogi do domu Hany, Yunho machał ich rękoma do przodu i do tyłu, na zmianę. Dziewczyna spojrzała na zegarek. Jest po drugiej. Noc, ciemność, spokój na ulicach i chodnikach. Dokładnie to ich otacza w tym momencie, czyli pustka. Oczywiście nie wliczając w to swojego towarzystwa - w tym momencie, to było dla nich wszystkim. Przynajmniej dla niej.

- Hani? - odezwał się Yunho. Dziewczyna zmarszczyła brwi słysząc, jak chłopak ją nazwał. - Hej, mogę tak na ciebie mówić?

- Możesz mówić, jak chcesz. - powiedziała, uśmiechając się pod nosem.

Szczerze, dziewczynie było obojętnie, jak on będzie się do niej zwracał - po prostu chciała go słuchać. Chciała, żeby do niej mówił, trzymając jej rękę, lub patrząc w jej oczy. Jednak bała się, że miłość, którą Choi zaczyna powoli czuć, nie wystarczy na uratowanie chłopaka.

I trapi ją też jedna sprawa. Co będzie, jeśli Hana zakocha się na zabój, a on nic do niej nie będzie czuł? Co, jeśli on ma w głowie tylko przyjaźń?

W końcu jest jego szansą.

A szanse dane od losu się wykorzystuje, prawda?

Jednak. Czy ona jest szansą na normalne życie chłopaka? Czy może szansą na miłość? Czy obie rzeczy na raz?

Dziewczyna zwątpiła w miłość.

Jak ideał mógłby pokochać ją, zamiast innej osoby, która jest równie idealna jak on?

No właśnie.

- Nawet tak nie myśl. - rzucił chłopak.

- Co?

- Zapomniałaś, że nie jestem zwykłym człowiekiem i jeszcze widzę, co myślisz?

- Czemu to widzisz? Nie patrz w moje myśli! - powiedziała, nie kryjąc zakłopotania.

- I tak oboje wiemy, że jestem w nich ja.

- Jaki pewny siebie. - burknęła Hana, naburmuszając się.

Znaleźli się pod domem. Weszli do środka, po czym udali się do pokoju Choi.

- O! To ja. - powiedział chłopak, biorąc do ręki swoje zdjęcie, które stało na stoliku.

- Baby Yuyu. - szepnęła , nie mogąc powstrzymać swojego komentarza.

- Dosłownie.

- Zrobimy sobie selfie? - zapytała dziewczyna, wyciągając swój telefon.

- Myślisz, że się uda...?

- Tak! Przecież teraz jesteś obok mnie i mogę cię dotknąć. - powiedziała i zaczęła dotykać ramię chłopaka palcem.

- Spróbujmy.

Szesnastolatka aż podskoczyła z radości i usiadła obok Jeong'a, przysuwając się do niego. Złapał ją w talii i posadził sobie na kolanach. Hana spięła się lekko, jednak on nie zwrócił na to uwagi i położył brodę na jej ramieniu. Dziewczyna wyciągnęła telefon przed siebie i włączyła aparat. Zrobili sobie parę ładnych zdjęć, jednak po chwili ich 'sesja' zamieniła się w istne szaleństwo. Robili dziubki, śmieszne miny, dziwnie się układali.

Tak właśnie minęło im piętnaście minut nieustannego śmiechu.

To były najlepsze minuty w jej życiu.

Pod koniec chłopak ujął jej twarz w dłonie. Spojrzał jej w oczy i kciukiem dotknął kącik ust dziewczyny. Hana odwróciła wzrok, kierując go na ścianę. Jednak Yunho zaczął się powoli do niej przybliżać.

- HANA JESTEŚ?!- można było usłyszeć krzyk z dołu.

Jeong westchnął i wywrócił oczami, odsuwając się od dziewczyny.

- Jestem! - krzyknęła, wychodząc szybko z pokoju. - Co się stało?

- Nic, przyszłam sprawdzić, czy już jesteś. Hongjoong jest w przedpokoju. I na przyszłość, na noc lepiej zamykaj drzwi.

Nagle Yunho kichnął. Było słychać głośne, męskie kichnięcie.

SooJi spojrzała na Kim'a a potem oboje skierowali spojrzenie na Hanę. Dziewczyna zrobiła się czerwona.

- Masz gościa? - zapytała SooJi, uśmiechając się lekko.

- Tak jakby...

- Chcemy poznać.

- Nie. - powiedziała Hana, zagradzając przyjaciółce drogę do jej pokoju.

Wpuściłaby ją, ale nie wie, czy może. Nie wie, czy chłopak może się im pokazać. Przynajmniej Hongjoong'owi.

SooJi zaśmiała się i spróbowała przepchnąć swoje ciało obok dziewczyny.

- NIE! - krzyknęła głośno i była prawie pewna, że to było błędem.

❝𝙬𝙝𝙮 𝙢𝙚?❞ 𝘫𝘦𝘰𝘯𝘨 𝘺𝘶𝘯𝘩𝘰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz