Rozdział 22. Nie dam cię skrzywdzić.

35 4 1
                                    

Biegłam przez las. Łzy spływały mi po policzkach. Nagle zahaczyłam o coś i wpadłam do jakiegoś dołu. Chciałam wstać ale kostka mnie bolała. Tak samo jak poranione ręce i kilka zadrapań na twarzy. Głowa mnie strasznie rozbolała. Skuliłam się na ziemi płacząc. Nie mogłam uwierzyć, że... Że to przez niego moja mama nie żyje.

(Perspektywa Jeffa)

Po wybiegnięciu Annie z gabinetu Slenderza wkurwiłem się. Skoczyłem na tego pustoryja i zacząłem go bić. Starał się mnie odepchnąć ale ja nie dawałem mu szans. Wbiłem mu kilka razy nóż w oba ramiona. Kiedy upadł na ziemie zacząłem go kopać po tej pustej mordzie. Poczułem jak ktoś mnie od niego odciąga.

-Do cholery uspokój się!- Krzyknął Liu koło mojego ucha. Puścił mnie. Wyszedłem wkurwiony z gabinetu tego pustoryja. Poszedłem do salonu.

-E.J, Jack, Jason, Helen, Puppeteer, Smile idziemy.- Warknąłem zakładając kaptur. Wyszedłem z rezydencji z chłopakami. Wyjaśniłem im szybko jak wygląda Annie. Następnie się rozdzieliliśmy. Dałem psu do powąchania kawałem zniszczonej koszulki Annie.- Szukaj Smile.- Powiedziałem gdy pies zaczął węszyć. Po chwili złapał trop i zaczął biec. Biegłem za nim. Zaczęła się po chwili mocna ulewa. Po dotarciu na miejsce zauważyłem w dole Annie. Zszedłem do niej.- Annie? Annie.- Mówiłem podnosząc ją. Miała ranę na głowie. Wziąłem ją na barana i starałem się wyjść z dołu. Zauważyłem chłopaków. Pomogli mi wyjść z dołu. Wróciliśmy szybko do rezydencji gdy nasz doktorek i Ann zajęli się Annie. Poszedłem do pokoju wziąć prysznic. Musiałem się jeszcze przebrać. Kiedy wyszedłem z pokoju wycierając włosy podszedł do mnie Liu i Toby.

-Jeff gdzie Annie?- Spytał się Liu.

-Ann i Smiley się nią zajmują.- Powiedziałem. Spojrzałem na Tobiego.- A ty po cholerę tu?- Spytałem patrząc na niego.

-Pobiłeś Slendera, Jeff.- Warkną Toby.

-No i bez powodu kurwa mać.- Powiedziałem podniesionym tonem.

-Dobra teraz to popieram Jeffa. Rozumiem, że nie wiedzieliście, że to matka Annie ale no... Przyczyniliście się do jej śmierci.- Powiedział Liu. Ignorując ich poszedłem do piętra szpitalnego. Wszedłem do pokoju gdzie leżała Annie. Była opatrzona, umyta i ubrana w piżamę. Usiadłem przy niej. Była podpięta do kardiomonitora i kroplówki.

-Co ty tu robisz Jeff?- Spytała się Ann.

-Siedzę przy przyjaciółce. Nie widać? Spytałem się.

-Widać. Jeff ona musi wypocząć. Ma złamane dwa żebra, wstrząs mózgu i wiele starych siniaków i stare blizny.- Powiedziała ale ją zignorowałem. Zacząłem głaskać jej głowę.

-Nie dam cię więcej skrzywdzić Annie.- Powiedziałem głaszcząc Annie po głowie.

Przyjaciółka Mordercy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz