Spacerowałam z Jeffem już jakieś 20 minut po lesie. Rozmawialiśmy po drodze. Jeff wypytywał się mnie co dziewczyny ode mnie chciały. Od naszego kolejnego spotkania to stał się strasznie opiekuńczy. Z jednej strony było lub może być to męczące ale z drugiej ma prawo się o mnie martwić.
-A twój ojciec dalej żyje?- Spytał Jeff.
-Niestety tak. Czasem przychodził do tego głupiego ośrodka i... Wolisz nie wiedzieć co mi robił na oczach wszystkich "więźniów". Większość chciała rozwalić kraty by mi pomóc.- Powiedziałam spoglądając na niego.
-Przynajmniej wiem, że chcieli ci pomóc.- Powiedział gdy doszliśmy na jakąś polanę z jeziorem. Usiedliśmy na kamieniu. Światło zachodzącego za drzewami słońcem świeciło nam w twarze.
(Perspektywa Jeffa)
Spojrzałem na Annie. Jej oczy miała małe przebłyski jakby miała w nich diamenty. Po kilku minutach na niebie zaczęły powoli pojawiać się gwiazdy, a słońce zastąpił księżyc. Patrzyłem jak księżyc odbija się w tafli wody. Uśmiechnąłem się. W pewnej chwili poczułam coś na ramieniu. Spojrzałem na swoje ramie. Annie położyła głowę na nie. Uśmiechnąłem się. Objąłem w pasie Annie.
(Perspektywa Annie)
Poczułam jak Jeff obejmuje mnie w pasie. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. Jeff na mnie również spojrzał i odwzajemnił uśmiech. Pocałował mnie w czoło. Zdjął z siebie swoją białą bluzę i wziął mnie w stylu panny młodej. Objęłam jego szyję odruchowo.
-Jeff!- Krzyknęłam gdy Jeff zaczął iść w stronę wody z tym swoim uśmiechem. Postawił mnie w wodzie i zaczął mnie nią ochlapywać śmiejąc się jak głupi.- O ty chamie.- Powiedziałam i sama zaczęłam go ochlapywać wodą.
-Cham to szynka Annie.- Powiedział rozbawiony.
-Śmiej się śmiej.- Powiedziałam kiedy po kilku minutach wyszliśmy z wody.
-Wiesz, że kilka osób myśli, że ty, ja i Liu tworzymy...- Przerwałam mu.
-Co? Jakie debile. Przecież nie tworzymy trójkąta.- Powiedziałam lekko wkurzona. Jeff się zaśmiał.
-Jestem ciekawy kto by za...- Jeff nie skończył bo stanęłam.- Ja pieprze jaki ja pierdolnienty. Annie przepraszam.- Mówił Jeff. Usłyszałam szelest z krzaków obok. Po chwili z nich wyszedł... Mój ojciec.
-O Annie. Świetnie, że jesteś.- Powiedział. Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie było Jeffa. Zaczęłam się cofać aż nagle mój ojciec mnie uderzył. Tak mocno, że upadłam tracąc przytomność. Obudziłam się dopiero czując jak ktoś mnie niesie. W dodatku miałam coś na sobie. Bluza Jeffa.- Wszystko ok Annie?- Spytał zmartwiony.
-Tak ale co z...- Nie dokończyłam bo Jeff... Mnie pocałował. Byłam tym zaskoczona ale... Odwzajemniłam pocałunek.
![](https://img.wattpad.com/cover/246995811-288-k726463.jpg)
CZYTASZ
Przyjaciółka Mordercy.
Short StoryAnnie jest zwykłą nastolatką. Dziewczyna w szkole poznaje nowe osoby. Jeffa oraz jego brata Liu. Zaprzyjaźniają się od razu. Stają się nierozłączną paczką. Która wspiera się wzajemnie w trudnych chwilach. Jednak dziewczyna załamuje się po przerażają...