chapter twelve

5.3K 202 56
                                    

— Siemanko, jak poszło? — usłyszałam, wsiadając do samochodu pana Solara, po ostatniej napisanej maturze.

— Dzień dobry... — zaczęłam, a brunet obok mnie, zaczął się zwijać ze śmiechu. — Michał, nienawidzę cię. Czyli mogę normalnie?

Zwróciłam się do mężczyzny za kierownicą, a on zaśmiał się, ale przytaknął.

— Cześć, Ada. — podałam mu rękę.

— Karol.

Matczak nie przestawał się śmiać i nie dał rady wydusić z siebie ani jednego słowa, więc westchnęłam ciężko.

— Dobrze poszło, chyba. Musimy czekać na wyniki. — wzruszyłam ramionami, a chłopak powoli zaczął się uspokajać. — To nawet nie było takie śmieszne.

— Trochę było. — skomentował Poziemski i zerknął na nas przez lusterko, a ja spojrzałam na nich z politowaniem i pokręciłam głową,
zrezygnowana.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wyglądaliśmy, jak wariaci. Festiwal rapowy, a ja byłam na obcasach i w sukience, a Michał w garniturze.

— Będę mogła się gdzieś przebrać? — zapytałam Karola, a brunet spojrzał na mnie z szokiem na twarzy. — Nie wpadłeś na to, że możesz wziąć ubrania na zmianę?

— Dlatego ty jesteś tą mądrzejszą osobą w naszym związku. — westchnął i objął mnie ramieniem, a ja znów spojrzałam na Solara.

— Tak, zaraz was zaprowadzę.

Po chwili, byliśmy w niewielkim pomieszczeniu, w którym zostałam sama, bo Michał musiał coś omówić. Przebrałam się w długie, szersze jeansy i biały top z grubymi ramiączkami, a obcasy zmieniłam na conversy.
Wyszłam na zewnątrz, a gdy mój chłopak mnie zobaczył, zaczął mówić, że musimy iść na próbę.

Kiedy byliśmy już na scenie, nie bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, a Matczak zaczął mnie przedstawiać wszystkim po kolei.

— Okej, Borys, Kamil. — podałam im dłoń, a brunet pociągnął mnie dalej. — Janek, Kacper, tam jest Filip....

— Michał, to bez sensu. Zaraz i tak zapomnę. — jęknęłam, a on się zaśmiał. — Nie chcę przeszkadzać, więc jeśli mogę coś pomóc...

— Wątpię, ale zaraz przyjdzie Magda, to może coś ci znajdzie. — wzruszył ramionami, a ja pokiwałam głową i udałam się na backstage, gdzie usiadłam i zaczęłam przeglądać social media.
Poodpisywałam na życzenia urodzinowe, ale większość z nich była od randomowych osób, bo moi bliscy rozmawiali ze mną już rano.

Westchnęłam i przeniosłam wzrok znów na scenę, a moim oczom ukazał się Matczak, śmiejący się z czegoś z mikrofonem w ręku, który chwilę później, komuś oddał.
Widok tego chłopaka, spełniającego swoje marzenia, było dla mnie najlepszym prezentem.

W pewnym momencie złapaliśmy się wzrokiem, a Michał uśmiechnął się i ruszył w moim kierunku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


W pewnym momencie złapaliśmy się wzrokiem, a Michał uśmiechnął się i ruszył w moim kierunku.

— Jak tam? — zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

— Nie wiem co ze sobą zrobić. — skrzywiłam się, a on przyciągnął mnie do siebie i cmoknął mnie w usta, po czym położył dłoń na dole moich pleców.

— Szczerze, ja też. Zobaczysz, że jak poznasz resztę lepiej, to będzie dużo ciekawiej. — pokiwałam głową i uśmiechnęłam się, a on wyciągnął w moją stronę plastikowy kubek. — Chcesz? To z wódką.

Upiłam łyka i wykrzywiłam twarz w grymasie, po czym odkaszlnęłam.

— To jest wódka z colą, a nie na odwrót. Nie przesadzaj, proszę. Będzie tylko gorzej, jak się najebiesz... — zaczęłam.

— To mi pomóż pić. — uśmiechnął się szeroko, a ja pokręciłam głową ze zrezygnowaniem, po czym upiłam jeszcze jednego sporego łyka.

Jakiś czas później, koncert się zaczął, a brunet stał obok mnie i czekał, aż będzie mógł wyjść na scenę. Ściskał mnie mocno za dłoń, a ja lekko gładziłam kostki jego palców.

— Możesz wchodzić. — odezwał się jakiś facet, a Michał złączył szybko nasze usta i pobiegł.

I nawet nie potrafię opisać tego, jakie uczucia mi towarzyszyły, gdy słyszałam jego występ i ludzi, którzy śpiewali i krzyczeli razem z nim.

— Dobra, słuchajcie. Wynegocjowałem z panem Solarem chwilę gadania. — zaśmiał się brunet, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. — Jest taka sprawa, że jedna z najważniejszych osób w moim życiu ma dziś urodziny.

Spojrzał na mnie, a mnie zamurowało.

— Jak jej puściłem pierwszy raz Fumar, to podobno to był najlepszy numer, więc jazda. Spełnienia marzeń. — zaczął śpiewać Lucky, a ja nie wiedziałam co mam robić. Stałam i niedowierzałam, mając przy tym szeroki uśmiech na twarzy.

Gdy Michał skończył swój występ i zszedł ze sceny, rzuciłam mu się na szyję.

— Dziękuję, dziękuję, dziękuję... — powtarzałam i obsypałam go całusami. — Było super.

Zaczął się śmiać i złapał mnie za rękę, a następnie zaczął prowadzić do jednego z namiotów, w którym było już trochę osób i artystów. Na stole stał alkohol i jakieś napoje.
Matczak podał mi drinka i uderzył w mój kubeczek swoim.

— Za twoje zdrowie i szczęście. — powiedział, a ja pokręciłam głową.

— Nasze.

umrzemy wolni | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz