chapter sixteen

4.6K 157 16
                                    

Siedziałam i opierałam głowę na dłoni, wpatrując się w Michała, który nagrywał właśnie jeden z numerów. Mimo, że cieszyłam się jego szczęściem, to naprawdę ciężko patrzyło mi się na to, że działa, gdy ja pozostaję w stagnacji. Jedyne co robiłam to czekałam. Czekałam na wyniki matur, na wyniki rekrutacji na studia, a moim jedynym zajęciem było widywanie się z przyjaciółmi i z rodzicami.

— Będę lecieć. — powiedziałam, gdy brunet wyszedł z kabiny. Spojrzał na mnie krzywo. — Muszę podjechać do rodziców i zabrać parę rzeczy, i umówiłam się z Kubą na kawę. Pewnie długo będziecie tu siedzieć, więc jak coś to pisz albo dzwoń, przyjadę po ciebie.

Mówiąc to, podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę Janusza.

— Narazie, miłej pracy. — odezwałam się obejmując go, a następnie odwróciłam się i cmoknęłam Matczaka w usta. — Uważaj na siebie.

Opuściłam Nobocoto i wsiadłam do samochodu, a następnie wyjechałam z parkingu, aby po chwili podróży znaleźć się przy moim rodzinnym domu. Uwielbiałam jeździć autem i słuchać muzyki.

— Hej, jak tam? — przywitałam się z mamą. — Gdzie tata?

— Dobrze. Ojciec w warsztacie coś robi z samochodem. — wzruszyła ramionami, a ja pokiwałam głową. — Chcesz herbaty?

— Ja właściwie tylko na chwilę... Zaraz lecę się spotkać z Kubą. — powiedziałam i skierowałam się do pokoju, gdzie zaczęłam wrzucać rzeczy do pudła.

Weszłam do salonu z pełnym kartonem i postawiłam go na podłodze, po czym usiadłam na kanapie obok mamy, widząc, że mam jeszcze trochę czasu.

— Może przyjedziecie jutro na obiad z Michałem? — zaproponowała moja rodzicielka, a ja spojrzałam na nią.

— Zapytam, ale wątpię, żeby miał czas. Niedługo wychodzi kolejny singiel, właśnie go nagrywają. No, a jeszcze teledysk i tak dalej. — wytłumaczyłam. — Ale może innego dnia? Dogadamy się jeszcze. Dobra, zbieram się, muszę podjechać po Kubę.

— Pozdrów go ode mnie. — poprosiła, a ja skinęłam głową. — Cześć.

Wpakowałam pudło do bagażnika, a jakieś piętnaście minut później, do auta wsiadł Dąbrowski z szerokim uśmiechem na twarzy.

— Wiem, że miała być kawa, ale mam dla nas melanż za jakieś półtorej godziny. — wypalił, a ja uniosłam brwi.

— Gdzie? Z kim? Powiedziałam Michałowi, że w razie czego po niego przyjadę... — zaczęłam, a blondyn wywrócił oczami.

— Ja rozumiem wszystko, ale nie możesz być na każde jego zawołanie. Poza tym, mało spędzamy czasu razem. — skomentował, a ja westchnęłam. Miał rację. — U znajomych Martyny.

— Kogo? — skrzywiłam się.

— Wow, wspaniała przyjaciółka z ciebie. — prychnął, a ja zmroziłam go wzrokiem. — Poznaliśmy się na tinderze i parę razy się spotkaliśmy.

— Aaa, no to mów od razu. Dziewczyna z tindera zaprasza cię i pozwala ci przyjechać z inną laską?

— Wie, że masz chłopaka. — wzruszył ramionami, a ja otworzyłam szerzej oczy. — Luz, nie wie, że to Michał Mata Matczak. Znaczy, nie ode mnie. Dawaj, jedziemy.

— Nie jestem przekonana. — jęknęłam, ale widząc jego błagalną minę, poddałam się. — Muszę się ogarnąć, więc bierzemy kawę na wynos i jedziemy do mnie.

— Tak, szef. — wypalił i zasalutował, a ja pokręciłam ze śmiechem głową.

Kręciłam włosy lokówką, a blondyn robił za dj-a. I był w tym chujowy.

— Kuba, na litość boską, jak jeszcze raz zmienisz piosenkę po dosłownie dwudziestu sekundach, to wychodzisz.

— Ile można się szykować? Nudzi mi się. — zaczął marudzić.

— Co pijemy? — zapytałam roztrzepując lekko swoje loki, po czym spojrzałam na niego.

— Smakową i piwo. — powiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Pokiwałam głową i wróciłam do robienia makijażu, który przerwałam chwilę wcześniej, żeby zająć się włosami.

Gdy kończyłam się malować, wybrałam numer Matczaka i zadzwoniłam do niego na FaceTime.

— Michał, jest sprawa. — zaczęłam, po czym przeniosłam wzrok z lustra na ekran telefonu. — Ja pierdole, ale jesteś zjarany. Nie przyjadę po ciebie jednak, ale to niech Kuba z tobą gada.

Rzuciłam przyjacielowi urządzenie, a on roześmiał się, widząc stan mojego chłopaka. Wsłuchiwałam się w ich rozmowę z uśmiechem na twarzy.

— Mam wątpliwości czy powinniśmy tam iść. — wypaliłam, zakładając buty.

— Nawet mnie nie denerwuj, Ada. Uber już czeka i zaraz się napierdolimy. — końcówkę zaśpiewał, więc zaśmiałam się i zabrałam klucze z szafki.

Niech będzie.



// zamulam totalnie z rozdziałami, wybaczcie

umrzemy wolni | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz