chapter one

13K 253 290
                                    

Drzwi do sali otworzyły się, więc podniosłam swój wzrok z zeszytu. Z ostatniej ławki za dużo nie widziałam, a w pomieszczeniu zapanował szmer, przez rozmowy uczniów.

— Cisza! — uspokoiła nas nauczycielka. — Michał, usiądź na końcu z Adą. Zaraz przyniosę ci arkusz.

Otworzyłam szerzej oczy. Czy Zuza akurat dzisiaj musiała urządzić sobie wagary i zostawić mnie z wolnym miejscem?
Brunet podszedł z obojętną miną i usiadł na krześle obok. Złapałam się wzrokiem z Kubą, siedzącym przy oknie, ale mój przyjaciel tylko się zaśmiał.

Kojarzyłam Matczaka, tak jak każdy, a przynajmniej w naszym roczniku. Wszyscy wiedzieli, że planuje raczej iść w muzykę, niż w ślady ojca. Niektórym to imponowało, a niektórzy uważali, że to głupota.

Osobiście, nie robiło mi to różnicy.

Kobieta, po chwili przyniosła chłopakowi sprawdzian, po czym wróciła pod tablicę, aby kontynuować powtórkę do matury.
Przeniosłam wzrok na drugi koniec sali, gdzie znajdowały się okna. Lekko prószył śnieg, ale do świąt i tak pewnie stopnieje.

— Nie mam już do was siły. — zaczęła narzekać sorka, a ja westchnęłam. — Adrianna, ostatnia nadzieja w tobie. Nie zawiedź mnie.

Wywróciłam oczami i podniosłam się z miejsca, mijając przy tym Michała, którego wzrok czułam na sobie.
Leniwie mijałam kolejne ławki, aż w końcu stanęłam na środku, a nauczycielka podała mi kredę. Rozwiązałam przykład, a ona zaklaskała lekko.

— Dziękuję, możesz wracać na miejsce. — skinęłam głową i ruszyłam na koniec sali. — Tylko Ada w tej klasie zda maturę. Też moglibyście się zacząć uczyć, bo wstyd.

Prychnęłam pod nosem. Moi rodzice wywalali tyle pieniędzy na korepetycje, że gdybym nie zdała, to by mnie zabili.

— Pomóż mi. — usłyszałam szept po swojej lewej i zmarszczyłam czoło. — Proszę.

Spojrzałam na jego pracę, po czym wyrwałam kartkę z zeszytu i przysunęłam arkusz bliżej siebie.

— Które?

— Wszystkie. — uniosłam brwi i spojrzałam na niego, a on wzruszył ramionami.

— Przecież ona się ogarnie. — skomentowałam.

— To cokolwiek. Błagam.

Westchnęłam i zaczęłam rozwiązywać zadania tak czytelnie, jak tylko mogłam, a następnie podałam mu kartkę, z której zaczął przepisywać.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał, że za minutę rozpocznie się przerwa, więc podniosłam torbę z podłogi i wrzuciłam do niej zeszyt i piórnik. Punktualnie zadzwonił dzwonek, a kobieta podziękowała za uwagę i pożegnała się z nami.
Wyszłam z sali, najszybciej jak mogłam i stanęłam na korytarzu, czekając na Kubę. Blondyn wyszedł chwilę później i zaczął narzekać na wszystko.

— Mam ochotę zapalić, ale jest kurwa mróz. — jęknęłam, a on przytaknął. — Pijemy dziś?

— Pytasz dzika... — zaczął, a ja się zaśmiałam. — Gdzie?

Wzruszyłam ramionami i usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Matczaka, zmierzającego w moim kierunku. Poleciłam przyjacielowi, żeby zaczekał, a on pokiwał głową.
Spojrzałam pytająco na bruneta.

— Dziękuję. W chuj. Nie wiem, jak mam się odwdzięczyć...

— Masz może jakąś imprezę? — wypaliłam, a on spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem i zamilkł na chwilę.

— Możliwe, że mam. Ogarnę i złapię cię później. — skinęłam na jego słowa i odwróciłam się na pięcie, aby po chwili znów spojrzeć w jego kierunku.

— Michał! — krzyknęłam za nim i złapaliśmy się wzrokiem. — Dla mnie i dla Kuby.

Machnęłam w kierunku blondyna, a on się zaśmiał i przytaknął, na znak, że rozumie.
Kiedy stanęłam przed Dąbrowskim, spojrzał na mnie, jak na debilkę.

— No co? — wzruszyłam ramionami. — Ogarniam nam chlanie.

Zaśmiałam się i zaczęłam ciągnąć go w stronę sali od biologii, narzekając przy tym, że jak mnie zapyta, to dostanę pałę, a on zapewniał mnie, że będzie dobrze.

Nie było, kurwa, dobrze.

— Mam korki we wtorek, a muszę to poprawić w poniedziałek. Nie mam siły, nie umiem tego. — marudziłam. Miałam teraz naprawdę zły humor i jedyne czego chciałam, to wrócić do domu.

— Ada, mam melanż. — obok mnie pojawił się Matczak, a ja zjechałam go wzrokiem.

— Chuj w ten melanż. — westchnęłam i ruszyłam przed siebie.

— Co ty pierdolisz? — wtrącił się Kuba, a Michał mu zawtórował. Zatrzymałam się gwałtownie i odwróciłam w ich stronę.

— Muszę ogarnąć biologię. Jestem zmęczona.

— Temu właśnie, musisz się rozerwać. Ada, proszę. — spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem blondyn i zaczął rozprawkę, dlaczego nie mogę siedzieć ciągle w książkach, gestykulując przy tym.
Matczak się nie odzywał, tylko czekał, aż coś powiem.

— Gdzie? — spojrzałam na bruneta.

— Wyślę ci adres, to impreza gombao. — powiedział, a ja zmarszczyłam brwi. — Nasza ekipa. Szczepan, Wyguś, Adam...

— Gombao? — przerwałam mu.

— To od takiego dania z kurczakiem. — machnął dłonią. — Nieważne.

— Nazwaliście swoją ekipę od kurczaka? — prychnęłam śmiechem, a on wywrócił oczami.

— Od najlepszego dania z najlepszej chińskiej knajpy. — poprawił mnie. — Musisz spróbować, to zrozumiesz.

— Nie jem mięsa. — skomentowałam, a on uniósł brwi. — Dobra, wyślij mi adres.

— Jak mnie przyjmiesz na Facebooku, to wyślę. — wzruszył ramionami, a ja jęknęłam.

— Jezu, będę musiała mieć cię w znajomych. — spojrzał na mnie z kamienną twarzą, przez co znów się zaśmiałam i poklepałam go po ramieniu. — Żartuję, do później.

Siedziałam na polskim, już lekko przysypiając i odliczałam minuty do końca lekcji. Odchyliłam się delikatnie na krześle i szepnęłam do Kuby, który siedział w sąsiednim rzędzie.
Spojrzał na mnie pytająco.

— Jesteś samochodem? — zwróciłam się do niego, na co wywrócił oczami.

— Odwiozę cię, ale dziś ty płacisz za alko. — uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową, po czym wyjęłam telefon.
Na wyświetlaczu zobaczyłam wiadomość od Michała ze szczegółami dzisiejszej imprezy. Wysłałam zrzut ekranu przyjacielowi i zablokowałam urządzenie, po czym oparłam brodę na dłoni. Starałam się słuchać nauczyciela, ale myślami byłam już gdzie indziej.


// HEJAAA

przerwa od Janka i padło na Michałka...

raczej luźne opowiadanie to będzie, nie wiem co ile czasu rozdziały
mam kilka napisanych, ale chce powoli pisać bez presji..... wiec zobaczymy
może się skończyć tak jak teraz, ze chce się po prostu już tym z wami podzielić i wstawiam dużo wcześniej niż planowałam ;ppp

miłego czytania, mam nadzieje, że dobrze się będziemy bawić

umrzemy wolni | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz