Przerażało mnie to, jak szybko fani Michała mnie wystalkowali. Jego popularność rosła, a mnie zaczynało obserwować coraz więcej osób na instagramie. Lubiłam to, ale jego fanki były przerażające.
— O, raper i jego kobieta w końcu przybyli. — skomentował Kuba, gdy weszliśmy do jego domu. Zmroziłam go wzrokiem, po czym zaczęliśmy się witać ze wszystkimi.
— Załapaliście się akurat na kolejkę. — powiedział Franek, trzymając w ręku wódkę.
— Ja nie piję. — skomentowałam, a całe gombao spojrzało na mnie krzywo. — Kurwa, wy nie wylądowaliście w Krakowie z dwójką jeszcze najebanych przyjaciół, a wasz chłopak nie zdychał na jakiejś sali w Warszawie. Jak już ma znów dojść do takiej sytuacji, to przynajmniej nie będę musiała ogarniać tego na kacu stulecia.
Wypaliłam, a w pomieszczeniu rozległ się śmiech moich znajomych.
— Jak to się w ogóle, kurwa, stało? — zapytał Adam, a ja walnęłam się na fotelu i westchnęłam.
— Czekałam, aż zapytasz. Po prostu padł temat wyjazdu, a że byliśmy najebani koło dworca, to stwierdziliśmy, że fajnie będzie wsiąść do najbliższego pociągu. To cud, że my znaleźliśmy sobie pokój w hotelu. — Zuza przytaknęła i zaczęła się śmiać, a następnie opowiadać co ciekawego pamięta z Krakowa.
— Kurwa, ja zezgonowałem rano na tych urodzinach, a jak się obudziłem, to się okazało, że moja dziewczyna jest chuj wie gdzie, a ja nie mam kluczy do domu. — jęknął Michał, a ja śmiejąc się, oparłam głowę o jego ramię.
— Ale sobie poradziłeś dzielnie. — uśmiechnął się.
— Nawet piwa nie wypijesz? — zapytał Krzysiek, a ja od razu zaprzeczyłam.
— Jestem samochodem. — powiedziałam, a widząc miny moich znajomych, lekko się zaśmiałam. — Mam tylko trzy wolne miejsca, jak chcecie podwózkę.
Traciłam nadzieje, że oni kiedyś będą w stanie się napić kulturalnie.
— Michał, wracamy... — zaczęłam, a on się skrzywił. — Już trzecia, masz być jutro w studiu.
— Nie służy ci brak alkoholu. — skomentował Franek, a ja się zaśmiałam.
— Wiem, następnym razem piję. — wywróciłam oczami i spojrzałam na resztę. — Dobra, kogo odwieźć?
Skończyło się tak, że jakieś dwadzieścia minut później wsiadałam do samochodu z Matczakiem, Szczepanem i Zuzą. Zajęłam miejsce za kierownicą i powoli wyjechałam z parkingu.
— Ada... — odezwał się Krzysiek. Już się boję. — Zajedziemy do maka? Błagam.
Moi pozostali pasażerowie od razu się ożywili i mu zawtórowali, więc nie miałam wyjścia i niedługo po jego prośbie, siedzieliśmy przy stolikach na zewnątrz i zajadaliśmy się burgerami.
— Nigdy nie zrozumiem, jak możesz to jeść bez kotleta. — marudził Michał, a ja tylko westchnęłam i pokręciłam zrezygnowana głową.
Nie chciało mi się znów gadać o moim wegetarianizmie.
Gdy obudziłam się rano, brunet jeszcze spał, a ja wiedziałam, że szybko z łóżka nie wyjdzie. Była już dwunasta, a na zewnątrz było ciepło, więc usiadłam z laptopem i kawą na balkonie i cieszyłam się pięknym słońcem.
Zdążyłam się ogarnąć, posprzątać i umówić z moją dobrą koleżanką, jeszcze z czasów gimnazjum, a Matczak w końcu się obudził. I pierwsze co zrobil, to zaczął marudzić
— Jak się czujesz? — zapytałam, ale on tylko spojrzał na mnie, a następnie się skrzywił. — Okej, rozumiem. Zrobić ci śniadanie?
Pokiwał głową i nakrył się szczelnie kołdrą, a ja ruszyłam do kuchni, aby chwilę później wrócić do sypialni z jajecznicą. Podobno najlepsza na kaca.
— Zawiozę cię do studia, bo spotykam się z Julą. — poinformowałam go, a on posłał mi uśmiech.
Położyłam się obok niego na łóżku, a on odstawił pusty już talerz i się we mnie wtulił.
— Czuję się czasem jak twoja mama, a nie dziewczyna. — skomentowałam.
— Nie wiem, czy to dobrze. — zaśmiał się, a ja wzruszyłam ramionami. Prawdę mówiąc, lubiłam czuć się potrzebna i opiekować się innymi.
Założyłam kolczyki i przejrzałam się w lustrze, przeczesując włosy palcami.
— Michał, wychodzimy. — zwróciłam się do chłopaka, leżącego na kanapie, a on zrobił wielkie oczy. — Przecież tak się umawialiśmy... Spóźnię się.
Pospiesznie wstał i zaczął zbierać, a po dosłownie pięciu minutach był już gotowy.
— Brudas. — skomentowałam ze śmiechem i opuściliśmy moje mieszkanie.
Zajęłam miejsce za kierownicą i usiadłam wygodnie, a brunet już przełączał coś w radiu i puszczał muzykę. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyjechałam spod bloku, słuchając opowieści Matczaka o jakichś randomowych rzeczach.
— Pracuj ciężko i baw się dobrze. — powiedziałam, gdy wysiadał, a on uśmiechnął się i złączył nasze usta.
— Ty się tylko baw.
// mam troszke cięższy moment, dużo obowiązków i jestem okropnie zmęczona, dlatego brakowało rozdziałów i nie wiem jak będzie wyglądać sytuacja w najbliższym czasie
przepraszam was bardzo, ale nic na siłę, bo nie będą jakosciowo dobre... buziaki dla was
CZYTASZ
umrzemy wolni | MATA
FanfictionCZĘŚĆ PIERWSZA (część druga: sygnał by wstawać | MATA) - Jak się czujesz? - zapytał. - Z czym? - odpowiedziałam pytaniem, a on wzruszył ramionami. - Ze wszystkim. Zaciągnęłam się używką. - Chujowo. - przeniosłam wzrok z ziemi na niego. - [...] chwi...