chapter seventeen

4.1K 162 149
                                    

Trochę spóźnieni, w końcu zjawiliśmy się na imprezie, a ja zaczęłam witać się z paroma osobami, ale gdy stwierdziłam, że i tak nie zapamiętam kto jest kim, poddałam się.

— Zaczynamy od wódki czy od piwa? — zapytałam blondyna, a on prychnął.

— No, od wódki. A później, utrzymujemy stan najebania piwem. Jak możesz pytać? — wywrócił oczami i zawołał Martynę, z którą chwilę wcześniej się poznałam.

Szatynka weszła do kuchni i podała nam kieliszki, a pół godziny później już byłam najebana i siedziałam na blacie. Mój przyjaciel zostawił mnie na chwilę samą, więc wpatrywałam się w telefon i przeglądałam social media. Nikogo tu nie znałam.

— Hej, jesteś Ada, tak? — przede mną pojawiły się dwie dziewczyny, a ja przytaknęłam. — Jestem Ola, a to jest Iza.

Powiedziała wyższa z nich, a następnie obie podały mi dłoń.
Zaczęłyśmy gadać o jakichś głupotach, ale rozmowę przerwał mój dzwoniący telefon.

— Przepraszam na chwilkę, ale to mój chłopak. — odezwałam się łagodnym tonem i wyszłam przed dom. — Co tam?

— Możemy przyjechać? — zapytał Michał, a ja zamilkłam na chwilę. Kuba mnie zamorduje.

— Zapytam, zaraz oddzwonię.

Rozłączyłam się i wróciłam do środka, ale nie mogłam znaleźć Martyny i mojego przyjaciela.

— Kto jest tu gospodarzem? — zwróciłam się do poznanych przed chwilą dziewczyn.

— Coś się stało?

— Chciałam spytać czy może przyjechać parę osób... — zaczęłam, a one się skrzywiły.

— Nikogo tu nie znasz i chcesz zapraszać jakichś randomów, tak? — zabrała głos Iza, a ja otworzyłam szerzej oczy, na zmianę jej tonu i już chciałam odpowiedzieć, ale uslyszałam głos Dąbrowskiego.

Dostałam pozwolenie na zaproszenie chłopców, chociaż Kuba nie był zbyt zadowolony. Widząc podjeżdżającego ubera, wyszłam na zewnątrz. Przywitałam się z Frankiem, Krzyśkiem i Januszem, po czym cmoknęłam w usta Matczaka i wzięłam go pod ramię.

— Jestem podpita i się stęskniłam. — zaśmiałam się, wtulając się lekko w jego bok.

Weszliśmy do środka, a ja przypomniałam sobie, że mam jeszcze piwo. I nie ukrywam, poprawiło mi to humor. Postanowiliśmy iść do ogrodu, który niedługo później opuściłam, aby iść do łazienki.
Przechodząc przez salon, usłyszałam, że ktoś właśnie puścił Bibliotekę Trap, więc uśmiechnęłam się mimowolnie. Nie wiem, czy to był celowy zabieg czy przypadek.

Kiedy wyszłam znów na zewnątrz, zobaczyłam dziewczyny poznane w kuchni, które kręciły się właśnie wokół moich chłopców. Uniosłam brwi i przyspieszyłam kroku.
Chciałam być suką, ale prawdę mówiąc, ostatnie czym dla mnie były, to zagrożeniem.

Dlatego nie dam się sprowokować.

— O, widzę, że poznałyście już chłopaków. — uśmiechnęłam się do nich, po czym usiadłam na ławce obok Michała i odebrałam od niego swoje piwo. — Miałeś go pilnować, a nie wypić mi połowę.

Skrzywiłam się, a głos zabrała Ola.

— Było mówić, że chcesz piwo. — spojrzała na Matczaka. — Mogę ci przynieść, jak chcesz.

— Jak masz ich dużo, to nam tez możesz przynieść. — skomentowała pozostała trójka, a dziewczyna skinęła głową i razem ze swoją przyjaciółką, udała się do środka.

— Kto to? — zapytał Michał, a ja wzruszyłam ramionami.

— Fałszywe szmaty. Przepraszam, wymsknęło mi się. — odpowiedziałam i ze śmiechem przyłożyłam dłoń do ust.

— Myślałem, że się lubicie. — zmarszczył czoło Szczepan.

— Nie masz pojęcia o kobietach. — westchnął brunet obok mnie.

— Specjalista się znalazł po dwóch miesiącach w związku. — prychnął Szczepański.

W końcu wróciły i podały butelki moim znajomym, którzy zaczęli otwierać alkohole.

— Otworzycie mi? — zapytała Iza i zrobiła maślane oczy, a mi się zebrało na wymioty.

— Przecież masz otwieracz. — skrzywiłam się, a ona zmroziła mnie wzrokiem.

— Ale chłopcy mają na wierzchu. — uśmiechnęła się.

Pick me, pick me, pick me.

Pokręciłam delikatnie głową i zaśmiałam się pod nosem, po czym wzięłam łyka.
Franek odebrał od niej napój i sprawnie pozbył się kapsla.

— Zawijamy? — zapytał w końcu Matczak, a każdy z nas przytaknął. Wybrałam numer do Dąbrowskiego, ale nie odbierał.

— Zostańcie jeszcze. — odezwały się dziewczyny, a chłopcy już chcieli coś powiedzieć, ale byłam pierwsza.

— Siedźcie, poszukam Kuby i wtedy pójdziemy.

— Pójdę z tobą. — zadeklarował się Mata, ale pokręciłam głową i wstałam. — Na pewno?

— Tak, luz. — wzruszyłam ramionami i dałam mu buziaka w głowę, po czym ruszyłam do środka.

Nie mogłam ich znaleźć, ale parę osób powiedziało, że jest z Martyną, więc stwierdziłam, że wolę ich jednak nie szukać.
I tak jest na mnie obrażony, więc jak go tu zostawię, to za dużo się nie zmieni.
Napisałam mu, że wychodzimy, po czym skierowałam się do salonu.

Widziałam przed sobą Olę i Izę, które zmierzały w moim kierunku, a gdy miały mnie mijać, zatrzymały się.

— Michał zajebiście całuje. — odezwała się pierwsza z nich, a ja otworzyłam szerzej oczy i prychnęłam.

— Spierdalaj.

umrzemy wolni | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz