W tej chwili wstałem z łóżka na którym leżałem i odrazu zacząłem się kierować stronę drzwi. Kiedy tylko dotknąłem klamki odrazu spanikowałem. Złapałem się za głowę przytym kucając przy drzwiach.*Nie ma nawet takiej opcji nie powiem mu. Boże ale zemnie mięczak. Nie potrafię nawet powiedzieć osobie którą kocham co tak naprawdę do niej czuję. Już nawet Izuku jest 100-razy bardziej męski odemnie pomimo że jest teraz dziewczyną. Nie tak nie będzi. Jestem Eijiro Kirishima i w moim słowniku nie ma słowa "mięczak" i nigdy nie będzie. Ogarnij się i mu to powiedz. TERAZ!!* Energicznie wstałem z podłogi złapałem za klamkę drzwi. Przez kilka sekund miałem chwilę zawachania czy napewno to bedzie dobry pomysł. Ale odrazu przegoniłem swoje zle myśli. I ruszyłem w stronę pokoju Katsukiego.
Właśnie stoje przed jego pokojem i nie wiem co zrobić jak mu to powiedzieć " Hej bakugo podobasz mi się będziesz moim chłopakiem " no chyba nie. Dobra trzeba iść na spontan co mi ślinę na język przyniesie to mu powiem. Zapukałem teraz już nie ma odwrotu.
•Czego!?-- usłyszałem dobrze znany mi glos. Po chwili drzwi się przede mną otworzyły a wnich stał nie kto inny jak Bakugou.
•No czego kurwa chcesz!!? Języka w mordę Ci zabrakło!!?-- powiedział głosem którego chyba każdy się boj. Rzucił na mnie spojrzenie pełne mordu. Widocznie dziś nie jest jego dzień. *zajebiście wybrałem dzień*
• Ja chciałem z tobą porozmawiać mam Ci coś do powiedzenia.-- Jedyne co mi pozostało to brniecie w ten syf który wdepnąłem. *Dobra abym tylko dożył jutro.*
• No to gadaj a nie stoisz jak widły w w gnoju! Co ty kurwa myślisz że nie mam nic do roboty!!
•Ale to jest takie bardziej w cztery oczy--*kurwa co ja narobiłem mogłem uciec póki miałem czas*
•Dobra właź bo nie mam całego dnia!-- mówiąc to odsunąłem się od wejścia wpuszczając mnie do środka swojego pokoju. Odrazu wszedłem aby go jeszcze bardziej nie zdenerwować bo to by było jak samobójstwo.
•Dobra siadaj i gadaj czego chcesz!?-- usiadłem na jego łóżku a on tuż przede mną na fotelu. Nastała chwila ciszy. Mój wzrok utkwił na podłodze zaś jego byl idealnie wbity w moja osobę. Czując jego wzrok na sobie jeszce bardziej się zestresowałem.
•No więc gadaj długo jeszcze mam czekać?-- jego głos byl spokojny ale do czasu.
• Bukago...bo ja muszę ci coś powiedzieć...jesteś moim najlepszym przyjacielem ale boję się ci to powiedzieć. Ponieważ nie chcę aby nasza przyjaźni się skończyła. Ale ja już tak nie mogę i musze ci to w końcu powiedzieć. Jest to dla mnie dość ciężkie więc przepraszam jeżeli tym zniszcze naszą przyjaźni...-- starałem się jak najbardziej unikać i zwlekać z ostatecznym wyzwaniem tak jakbym myślał że on się zorientuje i sam zrozumie o co mi chodz.
•No japierdolę wykrztusić to z siebie w końcu!
•kocham cię-- powiedziałem najciszej jak tylko mogłem. Lecz jednak nie nie na tyle cicho aby nie usłyszał.
•CAEKAJ CZEKAJ CO TY KURWA POWIEDZIAŁEŚ!!-- na jego słowa włosy stanęły mi dęba.
•HAHAHAHAHAHAH TY KURWA JESTEŚ JEBANYM GEJEM! I TY NIBY UWAŻASZ ŻE JA NIM JESTEM HAHAH! JESTEŚ ŻALOSNY! JEŻELI MYŚLISZ ŻE POKOCHAŁ BYM KOGOŚ TAKEIGO JAK TY HAHAHH CHYBA KURWA ŚNISZ! NIBY JAK MIAŁ BYM SIE ZAKOCHAĆ W TAKIM GÓWNIE JAK TY CO TY NIBY TAKIEGO W SOBIE KURWA MASZ! ANI TY KURWA PRZYSTOJNY NIE JESTEŚ ANI TYMBARDZIEJ NAPAKOWANY! JESTEŚ ŻAŁOSNY HAHAHA!JEDYNE CO POTRAFISZ TO ROBIC Z SIEBIE WIECZNEGO DEBILA! A TERAZ WYPIERDALAJ Z MOJEGO POKOJU BO JESZCZE MNIE ZARAZISZ TYM CHOLERNYM PEDALSTWEM!!-- śmiał mi się prosto w oczy. Nic nie mówiłem. Jedyne co zrobiłem w tamtej chwili to patrzenie się na podłogę i wysłuchiwanie tego jak mnie wyśmiewa.
W tej chwili zrozumiałem że zniszczyłem naszą przyjaźń. Ale nie tylko przyjaźń została zniszczona. Bo moje serce razem z nią. Z każda sekunda czułem jak moje serce się rozpada na coraz to mniejsze kawałki zamieniając się w istny proch którego już nic nie poskleja. Łzy napływały mi do oczu z każdą sekundą coraz intensywniej. Byłem aż tak glupi że łudziłem się że ktoś zdoła mnie pokochać. A zwłaszcza że drugi najładniejsz chlopak w szkole który może mieć każdą laskę pokocha i odwzajemni właśnie moje uczucia. Że to mnie właśnie pokocha.
• GŁUCHY KURWA JESTEŚ WYPIERDA...-- nie czekając aż skończy swoją wypowiedź wyszedłem z jego w pokoju. Kiedy zamkną zamną drzwi usłyszałem " jebany pedał żałosne hahhaha!!!". Wtedy już nie powstrzymałem łez pozwoliłem im spływać po moich policzkach.
Wszedłem do pokoju od razu zamykają drzwi na klucz. Nie chciałbym aby ktokolwiek widział jaki jestem w tej chwili załamany. Cały zapłakany rzuciłam się na łóżko. Teraz jeszcze mocniej dotarły do mnie słowa które usłyszałam. Rozpłakałem się na dobre. Nawet nie wiem ile płakałem pięć minut, dziesięć minut, godzinę, dwie, trzy. Poprostu całkowicie się zatraciłem w moim całym smutku. W pewnym momencie zasnąłem ze zmęczenia nawet nie wiem kiedy. Poprostu zasnąłem.
Obudziłem się o 18:37 strasznie bolała mniej głową ale wkońcu czemu się dziwić skoro przepłakałem...nawet nie wiem ile. Nagle poczułem potrzebę skorzystania z łazienki wiec odrazu bez żadnycg zastanowień ruszyłem w minioną stronę.
Pov. Deku
Wracałem właśnie ze centrum handlowego. No nie powiem trochę żeczy kupiłem haha. Na szczęście byłem dość zdecydowany na to co chcę kupić a czego nie. Kupilem kilka par bielizny, gumki do włosów bo do takich długich napewno mi się przydadzą, pare spodni i kilka zwykłych białych koszulek. Więc uporałem się dość szybko z zakupami. Obecnie była godzina 18:17 a autobus mam o18:25 więc idealnie się wyrobiłem i do tego wcale nie muszę biegnac na przystanek. Mam nadzieje że nie usłyszę żadnych gwizdów po drodze bo to się nie skończy dobrze bynajmniej nie dla tego kogoś.
Na przystanek dotarłem bez żadnego problemu. Na szczęście obyło się bez gwiezdania i tekstów typu "no no no laleczko wiedzę że masz czym pokręcić~" albo "taka ładna dupcia aż prosi się aby wyruchać~hehhe". To właśnie przes takich ludzi wątpię w nasz świet. Siedziałem sobie spokojnie na przystanku i ze słuchawkami w uszach czekałem na autobus. Po 5 minutach w końcu był. Kupiłem swój bilet i zająłem pierwsze wolne miejsce przy oknie dalej słuchając muzyki.
Po drodze mało co nie zasnąłem ze zmęczenia.
Autobus zatrzymał się na moim przystanku tuż obok akademika. Otworzyłem drzwi wejściowe. Ale ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było w salonie, kuchni czy też jadalni. Więc skierowałem się wprost do pokoju.*Boże w końcu jestem w akademiku. Jak dobrze wkońcu się położę spać.* pomyślałem kierując się po schodach do swojego pokoju. Przez to że przeglądałem telefon w drodze do pokoju nawet nie zobaczyłem że już byłem na miejscu. Przez co niestety wpadłem na kogoś. Jak się okazało tym kimś był nie kto inny niż Kirishima.
•Przepraszam. -- powiedziałem i spojżałem Kiriemu w oczy. Zdziwiłem się tym co zobaczyłem. Te piękne zawsze wesołe i przepełnione radością oczy plakały? Były wręcz opuchniete i całe czerwone tak jakby dostał w twarz.
•Spoko nic się nie stało. -- uśmiechną się sztucznie. Wydawał się taki smutny i bez żadnej energii do życia. Tak jakby wszystko z niego wyparowało.
•Coś się stało? --zapytałem trochę zmartwiony tym jak wygląda mój przyjaciel.
•Nie dlaczego pytasz-- *nie będę na niego naciskać. Skoro nie chcę mówić to nie będę pytać.*
•Tak po prostu wydałeś się trochę smutny -- odpowiedziałem od razu delikatnie się przy tym uśmiechając. Aby nie pomyślał że wiedze jaki jest tak naprawde smutny.
•Wydaje ci się Haha. --powiedział i udał się do swojego pokoju. Odwruciłem się i patrzyłem jak jego sylwetka znika na końcu korytarza zamykając za sobą drzwi pokoju. Nigdy nie widziałem aby Kiri był smutny. Zawsze jest taki wesoły, uśmiechnięty a w jego oczach zawsze widać taki promyczek radość i szczęścia ale nigdy łzy.
Udałem się do swojego pokoju zamykając z sobą drzwi. Odłożyłem torbę z nowo zakupionym ubraniami przytym ściągając swoje buty i położyłem się na łóżku. Od razu przenosząc się do krainy Morfeusza.
1289 słów
CZYTASZ
"Zauroczenie a Miłość" ❤Dekukiri💚
FanfictionCo by się stało jak miłość naszego rekina zostałaby zniszczona, sprawiając tym samym, że chłopak stanie na skraju swojej wytrzymałości psychicznej? Co by się stało jeżeli historia, którą nikt nie znał, która od zawsze była skrywana przez grubą maskę...