20. teraz już sam

310 24 13
                                    


Lekarz wraz z Aizawą wyszli z sali zostawiając mnie samego ze śpiącym już chłopakiem. Siedziałem spokojnie obserwując wyrównujący się oddech chłopaka. Oparłem głowę o metalowe oparcie łóżka zasypiając na nim, że zmęczenia spowodowanym przez te wszystkie dzisiejsze przeżycia.

                                ☆☆

Głucha cisza, w której nic nie istnieje. Właśnie tak można opisać ciemny mroczny las, w którym już nic nie ma nic nie żyje. W którym są jedynie drzewa i niewinny mały chłopiec błądzący pomiędzy drzewami otulonymi ciemnością tak czarną jak najczarniejszy wspomnienia tego małego chłopca?

Pomimo mroku otaczającego cały las chłopiec ten i tak był uśmiechnięty, pomimo że po jego policzkach spływały łzy. Łzy niczym te, które należą do samej śmierci, której nie udało się zabrać kolejnej czystej duszy z tego świata.

Chłopiec błądził pomiędzy czarna mgła, która nie opadała nawet na chwilę. Czarną mgła zakrywała nawet jasne błękitne niebo, na którym świeci piękna gwiazda zwana jako słońce, które daje znać, że już jest dzień. Lecz chłopiec nie doznał tego zaszczytu zobaczenie tego nieba tych ostrych promyków słońca. Jego blada skóra nie mogła zasnąć delikatnego muskania promyczków słońca spływających, aby dać trochę szczęścia i kolorów ponurym ludziom.

Chłopiec nie wiedział ile już tak błądzi nie wiedział czy jest dzień czy noc po prostu dalej wierzył w to, że uda mu się stąd wyjść i spotkać swoją kochaną mamusie, która go do siebie przytuli i ucałuje w czółko. Że znów poczuje się radosny wiedząc, że nie jest sam, że ma swoją kochaną mamę, która dla niego złapie ten jasny promyczek, która go uratuję.

Lecz nawet nadzieja kiedyś musi umrzeć. Chłopiec ubrany w białą długą koszulę nocna i ubrudzonymi, aż do czerni małymi stopkami, które już nie czuły żadnego dotyku w końcu się podał. Maluch usiadł pod dużym drzewem chowając swoje zapłakane niewinne oczka w dłoniach z przyciągniętymi to drobnego ciałka zimnymi nóżkami.

Wypłakując swoje ostatnie resztki łez, które nazbierały się w jego oczach. Biedny samotny maluszek siedział pośród czarnej mgły powoli już umierając z tęsknoty i wyczerpania bez żadnej nadziej.

Wiatr zerwała się poruszając drzewami w swój własny rytm, który zna tylko on i drzewa tańczące do jego muzyki.  Nagle wszystko ustało. Zimny wiatr tańczący wraz z drzwiami już nie grał swojej zimnej pieśni.

Chłopiec pociągając swoim noskiem i uniósł małą głowę rozglądając się do około, lecz dalej nic nie widział prócz ciemności. Maluch przetarł swoje oczka opuchnięte od nowej Ilości łez.

Wiatr znów się zerwał i ponownie zaczął grać swoją piosenkę, ale tym razem już nie zimną i oziębłą tylko ciepłą i przyjemnie muskając zimne małe ciałko. Drzewa poruszały się bardzo delikatnie niczym spadające piórko, które delikatnie kołysze się na boki, aby w końcu spać na czystą tafle wody, która zacznie tworzyć piękne równe kółka na swojej powierzchni.

Chłopiec otworzył powoli swoje oczka spoglądając w czarną nicość, która przed nim była. Lecz nie tym razem. Przed małym ciałkiem siedział zaledwie kilka kroków dalej ogromny biały wilk, który świecił jak jasna gwiazda chodząca po ziemi zostawiając za sobą delikatną śnieżno białą mgłę.

Chłopiec nie ruszał się próbując nie zwracać na siebie uwagi wilka. Lecz wilk ten wcale nie był wrogo nastawiony wręcz przeciwnie jego aura otaczające jego puchate ciało była taka przyjazna.

Zwierzę powoli wstało i w sposób bardzo majestatyczny zaczął kroczyć w stronę chłopaka, który stawały się coraz bardziej przerażony. Maluch szybko zakrył swoją twarz rączkami czekając na ból. Ale żaden ból nie nastał. Wilk podszedł do dziecka. Widząc jego reakcje delikatnie wsunął puchaty pyszczek pomiędzy rączki chłopaka. Chłopak dalej się bojąc nie wiedział co ma zrobić, więc po prostu oddał się wilkowi myśląc, że śmierć będzie dla niego łaskawsza.

"Zauroczenie a Miłość" ❤Dekukiri💚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz