1. A memory that never goes out.

913 60 20
                                    






Białe ściany.

Odbijające się od nich promienie słoneczne.

Nieskazitelnie biała pościel.

Pomieszczenie urządzone było należycie do jego użytku. Zapewnione były warunki do spania, zabawy, nauki. Wszystko co potrzebne. Po jednej stronie, pod ścianą mógł dostrzec regały z książeczkami.

Pluszowa kaczka.

Namalowany żółty księżyc na ścianie.

Rozglądając się wokół dostrzegał niewiele więcej. Wszystkie szczegóły, które teraz widział pojawiły się już setki razy.

Usłyszał głos.

Spojrzał w górę. Podniósł się do pozycji siedzącej, aby lepiej widzieć przybyłą osobę. Patrzyła na niego blondwłosa kobieta z szerokim uśmiechem. Jej oczy jednak były smutne. Pełne bólu. Patrzyła na chłopca jak na cały swój świat.

- Zostań tutaj, dobrze? - odezwała się swym melodyjnym głosem.

Tak, jak za każdym razem.

Ucałowała jego czoło. On milczał. Nie powiedział nic. Patrzył na unoszącą się z kolan kobietę.

- Choćby nie wiem co, nie wolno zaglądać ci do sypialni mojej i taty, rozumiesz? - mówiła powoli. Chłopiec bez okazywania emocji pokiwał głową. Kobieta zaczęła odchodzić.

Nie! Zaczekaj! - chciał krzyknąć, ale słowa nie wydobywały się z jego ust.

Nie mogła odejść. Po raz kolejny zostaje bez odpowiedzi. Chciał się zerwać i pobiec za nią, ale jego ciało siedziało nieruchomo na łóżku. Kobieta odwróciła się w drzwiach. Spojrzała na dziecko i uśmiechnęła się.

Był to uśmiech mówiący po raz ostatni żegnaj, kocham cię.

Blondwłosa zniknęła za drzwiami. Jego ciało dalej pozostało w tej samej pozycji, choć w chciał za nią biec. Jeśli jej nie zatrzyma, nie zobaczy jej nigdy więcej.
Szarpiąc się z własnymi myślami nie był w stanie nic zrobić.

- Zdaje się, że to by było wszystko na dziś. Proszę was o powtórzenie sobie tej lekcji na spokojnie. Na pewno utrwali wam się coś w głowie - rzekł nauczyciel. - Czas tej lekcji dobiegł końca, więc do widzenia i życzę wam miłego dnia. - zakończył swą wypowiedź i opuścił salę.

San otworzył oczy. Światło wdzierające się do sali przez szerokie okna oślepiło go na moment. Podniósł się z ławki, na której zasnął i przetarł oczy.

Znów ten sen. Za każdym razem powtarzające się szczegóły tworzyły nieznośny koszmar. Brak wiedzy. Chęć posiadania jej, doprowadzały go do szału. Gdzie tego dnia poszła ta kobieta, która była jego matką? Co się stało wtedy w sypialni rodziców?

Wyjrzał za okno. Wiosna zbliżała się dużymi krokami. Dni stawały się cieplejsze. Coraz więcej ptaków śpiewało wesołe melodie, siedząc na gałęziach drzew. Ale nic z tych rzeczy nie wywoływało choćby cienia uśmiechu na jego twarzy.

Sense Of Touch | woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz