6. Differences without similarities.

392 44 30
                                    

Myśli Sana jeszcze długo zajmował Wooyoung po powrocie do domu. Choćby nie wiadomo jak się starał, inne sprawy nie miały dla niego większego znaczenia. Odtwarzał w głowie obrazy, które dane mu było do tej pory ujrzeć. Miał wrażenie, że najwyraźniej w tak krótkim czasie zdążył całkowicie rozgryźć chłopaka. To, że coś ukrywał, właściwie nie było widoczne, patrząc z punktu widzenia normalnego człowieka, nieobdarzonego dziwnymi zdolnościami.

Leżał tak, patrząc w sufit w swoim pokoju. Minuty mijały. Za oknem robiło się już ciemniej, jednak słońce wciąż utrzymywało się nad horyzontem, oślepiając swym blaskiem. Promienie słoneczne wpadały w niewielkiej ilości do wnętrza pomieszczenia, przez zasłonięte okno. Oświetlały one leżące na biurku słuchawki Erica, które znów zostawił u Sana i zapewne niedługo będzie ich szukał.

San podniósł się i usiadł na skraju łóżka. Podszedł następnie do okna, by wpuścić światłość do tego mrocznego dotychczas pomieszczenia. Zazwyczaj bywało tu ciemno ze względu na niewygodę podczas siedzenia przy biurku, gdy słońce wprost oślepiało. Gdy widok za oknem ukazał się jego oczom, na parapecie usiadł mały ptaszek. Popatrzył chwilę na Sana po czym odwrócił się w przeciwnym kierunku i zaczął śpiewać. Choi chwilę stał i słuchał jego świergotu, jednak później odwrócił się i wyszedł z pokoju. Zszedł na dół, gdzie w jadalni czekali na niego rodzice, aby wspólnie zjeść obiad. Z początku dla Sana trudno było przyzwyczaić się do tak bliskich kontaktów. Nie potrafił siedzieć przy stole i udawać, że wszystko jest w porządku. Choć jako dziecko, udawało mu się ukrywać emocje prawie tak dobrze jak obecnie, to wciąż widać było jak niekomfortowo czuje się siedząc z prawie obcymi mu ludźmi co dzień przy obiedzie. Nie mógł o nic obwiniać żadnego członka rodziny. Wszyscy starali się, aby zapewnić mu ciepły dom. Aby w końcu poczuł się częścią rodziny. I mógł dostrzec po tych kilku latach, że rodzice byli w stanie uwierzyć, że tak właśnie się stało. Jednak nie sam Eric. Gdyby nie fakt, że nie wiedział o tajemniczych zdolnościach Sana, możnaby rzec, że potrafił go przejrzeć na wylot. Wiedział kiedy coś go trapi, a kiedy szczerze darzy kogoś uśmiechem. Rozpoznawał każdy jego nastrój. Kiedy potrzebował rozmowy i dodania otuchy, bądź kiedy musiał posiedzieć sam i zaszyć się w swojej dziurze unikając każdego do końca dnia.

Przechodząc dosyć długi dystans jak na odległość kilku pomieszczeń pojawił się w końcu w drzwiach jadalni, gdzie przy stole siedział Eric wraz z jego tatą. Kilkoma krokami znalazł się przy stole i zajął swoje miejsce. Spotkał najpierw radosny wzrok Erica a następnie jego ojca, jak zawsze neutralny z lekkim uśmiechem.

- Coś ciekawego w szkole? - zapytał mężczyzna, kierując się właściwie do obu chłopców.

- Jeśli o mnie chodzi, to chyba nic - odpowiedział San, siadając na krześle - Zwyczajnie, jak w każdy inny dzień.

- O właśnie - przypomniał sobie coś nagle Eric - Z kim gadałeś przed szkołą?

- Ja? Z kim gadałem?

- No nie wiem. Najpierw skręciłeś w inną stronę, więc chyba za kimś szedłeś.

- Aha, o to ci chodzi... To był Wooyoung...

- Jaki Wooyoung? - zainteresował się ojciec - Nie kojarzę tego imienia.

- To chyba jakiś nowy - zaczął Eric. - Nigdy nie widziałem go przedtem w szkole. Poznaliśmy go wczoraj jak San się źle poczuł. Chyba spoko koleś. - podsumował młodszy. - Ale po co za nim szedłeś?

Sense Of Touch | woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz