19. Neglect.

244 35 22
                                    


Wooyoung szedł do domu bardzo wolnym tempem. Nie wiedział nawet ile zajmuje mu droga powrotna, gdy wciąż jego myśli krążyły wokół Sana. Nie miał żalu do Minhyuka. W końcu czemu miałby się na niego złościć? Wiedział też, że San bardzo ucieszył się na widok Parka. Jednak to, że tak po prostu zapomniał o nim zabolało go bardziej niż mógł się spodziewać. Przywiązał się do Sana i nie mógł temu zaprzeczyć. Choi stał się dla niego kimś ważnym. Kimś kogo zawsze w życiu mu brakowało. Kimś kto zaopiekuje się nim, kiedy ten ma słabsze dni, bądź po prostu wysłucha i będzie przy nim. San dał mu to, czego nigdy nie dostał od ojca. Można powiedzieć, że stał się dla niego rodziną, bratem, którego nigdy nie miał. Jednak wiedział, że San stał się dla niego kimś więcej. Nie był dla niego przyjacielem. Nie był nawet najlepszym przyjacielem. Może ciężko było Wooyoungowi przyjąć do świadomości, że chłopak był dla niego kimś, kogo pierwszy raz mógł darzyć prawdziwym uczuciem. Fakt, że San zapewne nie odwzajemniał tego, co czuł Jung, sprawiało, że młodszy czuł się jeszcze gorzej.

Wiedział, że musi coś z tym zrobić. Nie chciał udawać przed Sanem, że wszystko jest w porządku. Nawet bez dotykania go, Choi umiał patrzeć. Widział, kiedy coś go gryzie, nawet jeśli starannie to ukrywał. Dlatego podjęcie jakiejkolwiek decyzji było jeszcze trudniejsze. Za każdym razem przywoływał w głowie obraz Sana i wymieniał jego dobre cechy. Później otrząsał się i karcił za to, jak odpłynął. Musiał albo powiedzieć Sanowi o wszystkim i zostać najzwyczajniej odrzuconym, lub po prostu zerwać z nim wszelkie kontakty i zapomnieć.

Póki co druga opcja zdawała się górować, gdyż Jung nie miał ochoty na rozmowę z Sanem. Nie wiedział jak ma na niego spojrzeć. Może dla niego nie było to coś nadzwyczajnego. Po prostu zapomniał, że byli umówieni po szkole. Zamiast tego odprowadził kolegę, którego nie widział parę ładnych tygodni. Co w tym było złego?

Wooyoung wiedział, że jeszcze wiele w życiu nie doświadczył. Wciąż niektóre uczucia były mu obce. Właściwie przy Sanie pierwszy raz poczuł prawdziwe szczęście i bliskość drugiej osoby, ale także zazdrość i ból. Bo samo to, że tym, kto go zranił był San, bolało jeszcze bardziej.

Popatrzył wokół siebie widząc, że zaczęło się ściemniać, a on znajdował się w innym miejscu niż znajomą ulica, którą wracał do domu. Zagapił się i poszedł w złą stronę. Westchnął i zawrócił, obawiając się, czy jego ojciec już śpi.

Szybkim truchtem pokonał tą pomyloną, a następnie właściwą drogę i znalazł się przed domem. Cichutko otworzył drzwi, nasłuchując. Nie słyszał donośnego chrapania. Czyli najprawdopodobniej mężczyzna nie spał. To zestresowało Wooyounga. Jego ojciec często denerwował się, gdy jego syn wracał późno.

Stawiał ciche kroki przez przedpokój, wciąż będąc czujnym. Delikatnie wyjrzał do pomieszczenia, gdzie spodziewał się ujrzeć kanapę, a na niej chrapiącego mężczyznę. Jednak mebel stał pusty, a pod nim cała gromadka butelek. Wooyoung przełknął głośno i rozglądnął się. Nigdzie nie mógł dojrzeć swojego ojca. Skoro nie było go tutaj, zapewne poszedł do toalety. Musiał więc się pospieszyć, jeśli chciał pozostać niezauważonym.

Przeszedł przez próg, wciąż skanując wzrokiem pomieszczenie. Popatrzył na butelki, stojące przy kanapie.

Jedna.

Dwie.

Trzy.

Cztery...

Sense Of Touch | woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz