2. Vision of an unwanted secret.

483 51 30
                                    




Stąpał jak najciszej, aby nikogo nie budzić. Co prawda na piętrze spał tylko on i Eric, który również musiał iść do szkoły, ale tak jak zawsze nie lubił czynić za dużo hałasu. Szybko spakował potrzebne książki, wziął bluzę i wyszedł zamykając powoli drzwi. Zszedł na dół, a po chwili był już na zewnątrz. Rodziców Erica zapewne nie było, bo zazwyczaj pracowali od samego rana. Sam Eric jeździł do szkoły z kierowcą, więc nie musiał wstawać zbyt wcześnie.

Jakże więc zdziwił się, gdy ujrzał młodszego przed bramką. Kiedy został zauważony zaczął machać w jego stronę, chociaż stali w odległości od siebie zaledwie pięć metrów. San zdziwiony wyszedł poza ogrodzenie patrząc na brata.

- Co ty tu robisz? - zapytał - Jeszcze wcześnie, szkoła zaczyna się za jakąś godzinę.

- Chcę dzisiaj iść z tobą. Nigdy nie chcesz jeździć samochodem, więc ja się poświęcę i pójdę z tobą na nogach - odparł Eric.

San jeszcze bardziej zdumiony uśmiechnął się i pokiwał głową. Czasem chłopak był w jego mniemaniu przeuroczy. Nie mógł się nie zgodzić na wspólny spacer do szkoły. Ruszyli więc wolnym krokiem przed siebie. Przez całą drogę Eric nawijał jak najęty. Ale taki już był, bo skoro San mówił zazwyczaj niewiele, on musiał mówić za siebie i za niego.

Wkrótce dotarli pod szkołę, gdzie musieli się rozdzielić do swoich klas.

- Nie bij się już - powiedział San do młodszego z uśmiechem.

- Mógłbym ci wciskać, że się przewróciłem.

- Myślisz, że bym to kupił?

- No weź, nie możesz być przecież jakimś jasnowidzem - przewrócił oczami po czym pożegnał się ostatni raz i odszedł w swoim kierunku.

San uśmiechnął się słysząc jego słowa.
Jasnowidzem.
Może i nim nie był, ale z pewnością dowiedziałby się, gdyby Eric wdał się w bójkę bądź przewrócił na schodach. Tyle, że jego przyrodni brat nie miał pojęcia skąd on to wie. Nawet jemu San nie powiedział o swoich zdolnościach. Trochę go dziwiło, że chłopak nic nie podejrzewał. Za każdym razem, zanim się czegoś dowie, musi przecież go dotknąć. Widać nie jest on aż tak spostrzegawczy lub nie jest to takie oczywiste jak jemu się wydawało.

Wszedł do klasy i zajął swoje miejsce. Kolejny dzień spędzony na kilku drzemkach i może ewentualnie jakiejś minimalnej nauce. Wbrew pozorom niektórzy nauczyciele prowadzili lekcje w ciekawy sposób i aż samemu chciało się ich słuchać. Jednym z nich był nauczyciel historii. Potrafił on prowadzić lekcje z humorem, nie zapominając przy tym o przekazaniu ważnych informacji. Na jego lekcjach nie było czegoś takiego jak odpowiedź na ocenę. Przez całą lekcję właściwie nikt nie zabierał głosu oprócz niego. Oceny zdobywali uczniowie poprzez testy i referaty. Nie czuł on potrzeby, aby odpowiadali oni co lekcje. Uważał to po prostu za stratę czasu. I tak właściwie ta strategia była bardzo dobra, ponieważ średnia klasy Sana z historii zazwyczaj była bardzo wysoka.

Niestety pierwszą z dzisiejszych lekcji nie miała być historia toteż kilka minut później Choi już odpłynął, leżąc na ławce.

Na nieco dłuższej przerwie - idealnie przed lekcją historii - San postanowił w końcu zrobić sobie mały spacerek. Wybrał się więc do toalety. Ręce schował w rękawy, aby z nikim się nie zetknąć. Nie chciał się mieszać w cudze sprawy. Miał własne problemy. Tym bardziej nie obchodzili go inni, kiedy patrzył na ich spojrzenia. Jedne mówiły "to ten szczyl z bogatymi rodzicami", inne były trochę bardziej wyrozumiałe. Zdarzały się też dziewczyny, które po cichu obserwowały go i chichotały do siebie. Oczywiście budził wśród nich jakieś zainteresowanie, ale już chyba wszyscy wiedzieli jak zostałyby potraktowane przez niego.

Sense Of Touch | woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz