28. The night vision.

59 12 0
                                    


San siedział zdenerwowany na korytarzu. Nie wiedział czym stresował się bardziej, samą sytuacją, czy faktem, że jakoś trzeba było poinformować rodziców Erica. Miał wrażenie, że to tylko jakiś koszmar i zaraz się z niego obudzi. A przynajmniej liczył na to, że tak się stanie.

Mimo że młodszy przez całą drogę do szpitala był przytomny, San bardzo się o niego martwił. Wiedział, że ponosi on przynajmniej część winy. Co prawda nie miał wpływu na to, że Eric śledził jego i Wooyounga. Nawet nie pomyślał o tym, że ktoś może za nimi iść. Czuł się okropnie, że wciągnął w to też Wooyounga. Miał tylko nadzieję, że młodszy zdążył na czas do domu i ojciec nie był na niego zły.

Scena z opuszczonego domu przewijała mu się w kółko w głowie. Czuł się jakby przeżywał ten sam koszmar co chwilę od początku. Przerwał mu znajomy głos. Usłyszał gdzieś w korytarzu mamę Erica. I wtedy pojawił się inny lęk. Przecież będzie musiał im wytłumaczyć co się wydarzyło. Wtedy pojawiło się uczucie, którego nigdy praktycznie nie doświadczył.

Bał się reakcji rodziców. Bał się powiedzieć im, że coś stało się ich dziecku. A on czuł się odpowiedzialny za to co miało miejsce. Eric był dla niego jak młodszy brat, jednak nie czuł tak silnej więzi z jego rodzicami zastępczymi. Zawsze czuł między nimi dystans.

Serce waliło mu jak szalone, gdy czekał aż jego oczy ujrzą zbliżającą się mamę Erica. Nie mógł dostrzec jego ojca. Kobieta szła szybkim krokiem. Widać było, że jest przestraszona. Ludzie na korytarzu patrzyli na nią przez chwilę, ale zaraz wracali do swoich zajęć. W końcu nie był to jakiś dziwny widok w szpitalu.

Kobieta dostrzegła Sana, więc przyspieszyła i zaraz znalazła się przy nim. Widać w jej oczach było pewną ulgę, kiedy zobaczyła znajomą twarz.

- San! - zawołała dobiegając do niego dotykając jego policzków. - Co się stało? Tobie nic nie jest? Gdzie wy byliście? Ciebie nie trzeba zbadać? Dobrze się czujesz?

San po prostu stał przed nią z szeroko otwartymi oczami. Wpatrywał się w jej zmartwioną twarz. Czuł jej dłonie na policzkach. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Przecież to Eric był ranny. Dlaczego więc pytała o niego? Stał przecież przed nią cały i zdrowy.

Po jego policzku spłynęła łza. Nie mógł wytłumaczyć uczucia, które właśnie mu towarzyszyło. Coś go ukłuło w klatce piersiowej, jednak nie był to ból. Było to uczucie w pewnym sensie przyjemne. Choć wciąż przed oczami miał przestraszoną twarz Erica i martwił się o niego, stojąc tu na korytarzu z matką poczuł się pierwszy raz w jej towarzystwie tak...kochany.

- San? Co się stało? Czemu płaczesz? Coś cię boli? - zalewała go kolejnymi pytaniami. On pokręcił głowa i wytarł rękawem mokre oczy.

- Nie. Ze mną wszystko w porządku. - wydusił z siebie, na co kobieta głośno odetchnęła z ulgą. - Erica zabrali lekarze. Nie powiedzieli mi nic więcej odkąd tu jestem. Myślę, że ty więcej się dowiesz.

Ręką wciąż trzymała jego ramię, lekko je ściskając. Szukała wzroku jakiegoś lekarza, który mógłby coś wiedzieć o stanie jej syna. Znalazła go w końcu i zwróciła się jeszcze do Sana.

- Pójdę się czegoś dowiedzieć. Zostań tu i czekaj na tatę. Musiał znaleźć miejsce parkingowe, więc powinien zaraz tu być. Później porozmawiamy o tym, co się stało jak już ochłoniemy wszyscy.

Sense Of Touch | woosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz